Reforma oświaty. Kto na niej zarobi?

Maciej Kałach
Krzysztof Szymczak
Firmy oferujące sprzęt dla szkół przygotowały ofertę dla podstawówek, które muszą wyposażyć nowe pracownie w związku z rządową reformą edukacji.

Szkielet żaby oraz ryby kosztuje po 179 zł za sztukę. Człowieka - o wysokości 170 cm - już 920 zł. Ale dla uboższych szkół jest też wersja 85-centymetrowa. „Karzełek” jest wart 255 zł.

Specjalny katalog pt. „Reforma edukacji”

Szkielety z tworzywa sztucznego to jedynie niewielki fragment najnowszego katalogu „Reforma edukacji”, w którym jedna z łódzkich firm, dostarczająca wyposażenie dla szkół, prezentuje swoją ofertę dla podstawówek. Można tam znaleźć także model pierwotniaka pantofelka (89 zł), a w części poświęconej fizyce solarnego konika polnego (35 zł), który podskakuje i wibruje za sprawą światła.

**Zobacz też:

Reforma edukacji w Łodzi. Urzędnicy zachęcają zwalnianych nauczycieli do zakładania firm

**

Podobne oferty tworzą firmy z całej Polski. Bowiem podstawówki, kosztem wygaszanych gimnazjów, poszerzą się od września o klasy siódme, w których uczniowie będą zdobywać wiedzę z fizyki, chemii, geografii i biologii. Przed wejściem w życie rządowej reformy edukacji tych zajęć w podstawówkach nie było - uczniowie do szóstej klasy zdobywali wiadomości jedynie z bardziej ogólnego przedmiotu, czyli z przyrody. Gdy w 1999 r. ruszyły gimnazja, w podstawówkach sale do zajęć specjalistycznych zaczęły znikać.

W Łodzi 2,5 mln zł do wydania na pracownie

Tylko w Łodzi samorząd deklarował, że przeznaczy na pracownie do nowych przedmiotów ok. 2,5 mln zł (wynoszenia sprzętu z gimnazjów, póki nie wygasną w 2019 r., ma nie być).

Nie wiadomo, jak urzędnicy podzielą obiecane pieniądze między prawie sto miejskich podstawówek. W czerwcu ich dyrektorzy spodziewali się, że każda dostanie po 27 tys. zł, ale - jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu - magistrat właśnie poinformował szefów tych szkół, że były to tylko „szacunki”.

Czytaj też:Reforma edukacji. ZNP i rodzice krytykują zajęcia do życia w rodzinie

Kto zarobi na samorządowych subwencjach? Od jednej z łódzkich firm, dostarczających wyposażenie dla szkół, dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, iż przykładowe, kompleksowe wyposażenie pracowni biologicznej to koszt ok. 9 tys. zł, chemicznej - ok. 13 tys. zł. Sama szafa na odczynniki chemiczne z wyciągiem jest dostępna od ok. 3 tys. zł. Ruch w interesie zwiększył się od początku lipca. Wtedy zaczęła spływać fala zamówień, częściowo już zrealizowanych. Najwyraźniej to na początku bieżącego miesiąca dyrektorzy i samorządowcy uznali, że reforma wejdzie w życie na 100 procent.

Jeśli fizyk sam zbuduje, może uda się taniej...

Łódzka Szkoła Podstawowa w Mileszkach - publiczna, ale prowadzona przez prężne stowarzyszenie związane z tym osiedlem, a nie przez samorząd - próbuje, jak może, wyposażyć się we własnym zakresie.

- Fizyk, bardzo dobry metodyk, wybrał się do supermarketu budowlanego - opowiada Aleksandra Podlasin-Kubus, dyrektor SP w Mileszkach. Fizyk sam zbuduje m.in. sprzęt do pokazywania uczniom ruchu jednostajnie przyśpieszonego. W przypadku wyposażenia dla jego przedmiotu powinno skończyć się na kwocie ok. 3 tys. zł, ale chemia, według dyrektorki, na pewno wymaga co najmniej 5 - 6 tys. zł.

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gabi
Pan dyrektor zapomniała dodać, że fizyk sam zbuduje ale nikt mu za to nie zapłaci. Sam musi kupić materiały, sam , za własne pieniądze,nikt mu nie zwróci za benzyną a w necie ów fizyk przeczyta, że darmozjadem co pracuje 18godzin. MEN daje na pomoce, ma tylko wymagania. 99% pomocy w tym papier do ksera jest za pieniądze uzyskane przez Radę Rodziców. Gabinet do pracy nauczyciele mają w domu, tylko nikt nie zwraca im za prąd, użyty sprzęt, tusze i inne rzeczy, które zużywa podczas przygotowania się do pracy. Samo uczenie to tylko niewielka część pracy nauczyciela, MEN narzucił taką ilość zadań szkołom i wszystko trzeba zrealizować. Siedzi się całe wieczory i noce , wymyśla się i pisze, pisze pisze. Wystarczy przejrzeć pytania w ankietach z ewaluacji zewnętrznych aby przekonać się, że samo nauczanie nie jest istotne. A na wszystkie te pytania trzeba coś napisać i na wszystko mieć w dokumentach papier, że było.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet