Śledztwo ws. śmierci matki i syna na Morzu Bałtyckim
Do zdarzenia na Morzu Bałtyckim doszło w czwartek, 29 czerwca. Wtedy do wody z promu Stena Spirit wpadli pochodzący z Polski matka z synem. Dzień później poinformowano, że zmarli w szpitalu.
Niemalże od chwili zdarzenia, prowadzone jest śledztwo w sprawie całego zdarzenia i badane są kolejne wątki. Chociaż pierwotnie wszystko wskazywało na nieszczęśliwy wypadek, śledczy są już przekonani, że doszło do zabójstwa.
- W wyniku podjętych czynności przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku w sprawie dotyczącej śmierci dwojga polskich obywateli aktualnie śledztwo prowadzone jest w sprawie zabójstwa dziecka i targnięcia się na życie przez matkę - poinformowała prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Podobnego zdania są duńskie służby, które uważają, iż "to nie przypadek, że w czwartek matka i jej siedmioletni syn wypadli za burtę z promu Stena Spirit. Wręcz przeciwnie, było to celowe działanie. W weekend komisja przejrzała zeznania i nagrania z monitoringu z pokładu i jest jasne, że nie był to wypadek".
Na światło dzienne cały czas wychodzą nowe fakty i materiały.
Sekcja zwłok wiele wyjaśni
Jak pisze "Fakt", kluczowa będzie sekcja zwłok, której wyników cały czas nie otrzymali policjanci. Pozwoli ona ocenić, czy matka i syn zmarli w tym samym czasie i czy powodem śmierci na pewno było utonięcie czy może uderzenie o taflę wody.
Dodatkową kwestią budzącą zainteresowanie jest to, czy chłopiec żył w chwili wyrzucenia za burtę. "Super Express" informował, że nagrania z monitoringu wskazują, że dziecko było niepełnosprawne. Ta sprawa mogłaby wyjaśnić informacje relacjonowane "Faktowi" przez świadków zdarzenia, którzy zwracali uwagę, iż dziecko się nie ruszało.
- Wyszłam na pokład na chwilę, bo nie miałam kurtki, a mocno wiało. Z tyłu zobaczyłam siedzącą w kurtce kobietę, siedziała w cieniu przy ścianie na ławce, obok stał wózek z dzieckiem. Daszek wózka był opuszczony i nie widziałam twarzy dziecka. Ale zwróciłam uwagę, że dziecko było duże, za duże jak na dzieci, które normalnie siedzą w wózku. Kobieta siedziała z opuszczoną głową - wyznała jedna z kobiet.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Druga z kobiet również potwierdza tę wersję.
- Widziałam ją z ok. 10-12 m odległości i dosłownie chwilę. Ale mam zwyczaj obserwować i zwracać uwagę na szczegóły. Ona siedziała na ławce przy ścianie, w cieniu, tylko stopy dziecka były w słońcu. Chłopiec się nie ruszał, był w pozycji półleżącej, może spał, nie wiem. Dokładnie nie widziałam, bo daszek wózka był opuszczony - mówi.
Informacje nie są jednak równoznaczne z tym, że dziecko nie żyło, będąc w wózku, a wątpliwości na dobre rozwieje sekcja zwłok.
Kim była matka i jej syn?
Portal wskazuje również na nowe ustalenia w sprawie tożsamości kobiety i jej dziecka. 36-letnia Paulina Sz. i jej 7-letni syn mieli mieszkać razem w Trójmieście.
Wcześniej informowano o tym, iż kobieta mieszka w Grudziądzu, z którego pochodzi, a jej syn jest zameldowany właśnie nad morzem. Teraz potwierdza się, że mieszkali razem.
Kobieta była tłumaczką języka francuskiego, jednak ostatnio pozostawała bezrobotna.
Ojciec chłopca ma mieszkać za granicą.
źródło: Fakt
lena
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!