W Pekinie interesuje mnie tylko medal! Rozmowa z Aleksandrą Król

Daniel Ludwiński
Paweł Relikowski
- Na igrzyska jadę spełniać marzenia. Miejsce w czołówce mnie nie zadowoli - mówi snowboardzistka Aleksandra Król, jedna z naszych największych medalowych nadziei na igrzyska w Pekinie.

Ależ termin na zwycięstwo w Pucharze Świata pani sobie wybrała – tuż przed igrzyskami!

To prawda, wybrałam idealnie! I bardzo się cieszę, bo może w końcu snowboard stanie się dzięki temu bardziej popularny. Wcześniej już stawałam na podium Pucharu Świata, więc to zwycięstwo nie było dla mnie aż tak dużym zaskoczeniem, ale na pewno jest ono potwierdzeniem rosnącej formy przed igrzyskami. I tego, że wszystkie przygotowania zmierzały w dobrym kierunku. Myślę, że powinno być już tylko lepiej.

Poprzednie miejsca na podium w PŚ notowała pani w slalomie, a teraz wygrała gigant. Zatem konkurencję, która jest w programie igrzysk.

Praktycznie cały czas trenowałam gigant. Zdecydowaliśmy, że slalom odpuszczamy, bo skoro nie ma go na igrzyskach, to nie może być priorytetem. Jestem bardzo zadowolona z efektów, gdyż wcześniej mój najlepszy wynik w gigancie równoległym to było czwarte miejsce. Zresztą właśnie na tym stoku, na którym rozegrane zostaną zawody olimpijskie. Cieszę się, że w końcu pokazałam się z najlepszej strony. Gdy przeszłam półfinał w Simonhöhe, przed decydującą rozgrywką byłam już wyjątkowo spokojna. Zero stresu – wiedziałam, że przecież na pewno będę na podium; pierwsza lub druga.

W jednym z wywiadów po wygranej w Simonhöhe powiedziała pani wprost, że jedzie do Pekinu po medal. Natalia Maliszewska o swoim olimpijskim starcie w short-tracku również mówi, że jedzie spełniać marzenia. To nie są ogólniki w rodzaju „postaram się dobrze wypaść”, ale jasne deklaracje. Odważne, ale na igrzyskach chodzi przecież właśnie o życiowe sukcesy.
Medal olimpijski jest marzeniem każdego sportowca. To przecież najważniejsza impreza, więc rzeczywiście wybieramy się tam spełniać marzenia. Tak, do Pekinu jadę po medal! Udowodniłam w Simonhöhe, że jestem na tym samym poziomie, na którym są inne najlepsze dziewczyny, już mające medale z poprzednich igrzysk. Mogę z nimi walczyć jak równa z równymi i podium jest w moim zasięgu. Nie będę mówić, że jadę po dobry wynik. Mnie „dobry wynik” nie interesuje – mnie interesuje tylko medal i tylko medalem będę usatysfakcjonowana! Byłam już na igrzyskach np. jedenasta i taki wynik na pewno mnie nie zadowoli. Jestem bogatsza o cztery lata kolejnych doświadczeń i wiem, że potrafię medal wywalczyć.

Wspomniała pani, że już miała okazję startować w Chinach. Jak wygląda olimpijski stok?

Startowałyśmy tam na próbie olimpijskiej, która odbyła się już w 2019 roku, przed pandemią. Stok jest super. Leży mi i bardzo mi się podoba. Nie jest krótki, bo przejazd trwał około 55 sekund. Zawodnik musi być więc nie tylko w dobrej formie snowboardowej, ale ogólnie – w dobrej formie fizycznej, żeby podołać zmęczeniu. Do wygrania zawodów potrzeba aż sześciu przejazdów, zatem w cenie będzie duża wytrzymałość. Na przygotowanie fizyczne przed sezonem kładliśmy duży nacisk. Wracając do stoku: jest średnio trudny, ale mnie odpowiada. Jest trochę płaskiego, jest trochę stromego. To takie bardzo pozytywne „pomieszanie z poplątaniem”. Byłam tam już czwarta i to chyba tłumaczy, dlaczego ten stok tak bardzo mi się podoba. Śnieg w Chinach jest zupełnie inny, bardziej suchy, agresywny, więc lecimy trochę wcześniej, żeby móc tam jeszcze potrenować i przygotować się do niestandardowych warunków. Ja jednak takie warunki lubię, bo pozwalają na agresywną jazdę. Myślę więc, że będzie dobrze.

Podczas wspomnianej próby przedolimpijskiej na podium stała Ester Ledecka, zawodniczka fenomen, która będzie broniła tytułu mistrzyni olimpijskiej zarówno w snowboardzie, jak i w narciarstwie alpejskim. Czy właśnie ona może być w Chinach główną rywalką?

Cała czołowa szesnastka jest na bardzo wyrównanym poziomie. Są zawody, takie jak ostatnio, gdy mieścimy się w sekundzie, a to przecież bardzo mała różnica. Śmiejemy się, że to odległość „kociego pazura”. Będą decydowały niuanse i to, kto popełni mniej małych błędów. Wszystkie dziewczyny są mocne, żadnej nie można lekceważyć. Trzeba robić swoje i cały czas cisnąć na desce.

Będą to pani trzecie igrzyska. Czy do olimpijskich startów da się w jakiś sposób przyzwyczaić, nabrać pewnego rodzaju olimpijskiej rutyny? Czy też za każdym razem będzie to coś niezwykłego?

Są raz na cztery lata, więc zawsze są wyjątkowe i specyficzne. Tak naprawdę cały czteroletni cykl przygotowań, nawet jeśli obejmuje mistrzostwa świata, jest podporządkowany pod tę jedną imprezę. Na każde kolejne igrzyska jadę jednak bardziej spokojna. Przyznam szczerze, że przed pierwszymi bardzo się stresowałam i przez to totalnie mi nie wyszły, gdyż jechałam jak kołek. Na drugich byłam już o cztery lata mądrzejsza, więc brałam w nich udział z większym spokojem. Teraz jestem już bardzo spokojna, a ostatni wynik, czyli wygrana w Pucharze Świata, uspokoił mnie już totalnie. Jadę do Pekinu na pełnym luzie.

Czy pamięta pani swój pierwszy olimpijski kontakt ze snowboardem? Nie osobisty, a w TV?

Tak, oczywiście. To były igrzyska w Salt Lake City. Startowała wtedy Jagna Marczułajtis i zajęła czwarte miejsce. To był pierwszy raz, gdy oglądałam olimpijskie zawody w snowboardzie.

W takim razie pozostaje życzyć, by za kolejne 20 lat następna czołowa polska snowboardzistka wspominała występ Aleksandry Król w Pekinie. Tylko oczywiście ukoronowany miejscem na podium!

Dokładnie, niech tak będzie! Proszę kibiców, aby kibicowali 8 lutego, bo wtedy zaplanowany jest mój start.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sport

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet