Mount Everest góruje 8848 metrów nad poziom morza. Wyżej się już wyjść nie da. Pierwszy raz zdobyty 29 maja 1953 roku do dziś kusi i nęci śmiałków, chociaż warunki panujące w najwyższych górach świata nie są przyjazne dla człowieka. Wysokość powyżej ośmiu tysięcy metrów to strefa śmieci! Latem temperatura rzadko sięga powyżej minus 20 stopni, zimą potrafi spaść poniżej minus 40! Porywisty wiatr wieje do 300 km na godzinę... Rozrzedzone powietrze sprawia, że trudno złapać oddech. Niedotlenienie może spowodować obrzęk płuc i mózgu. Tylko nieliczni wchodzą tam bez dodatkowego tlenu. Niektórzy w wysokich górach zostają już na zawsze.
Życie jej nie oszczędzało
Wanda Rutkiewicz od zawsze była uparta i ambitna. Urodzona 4 lutego 1943 roku na Litwie, do Polski przybyła z rodzicami po drugiej wojnie światowej. Bydlęcym wagonem. Silna, chociaż życie jej nie oszczędzało. Przeżyła śmierć brata, zabójstwo ojca, depresję matki i bezsensowną śmierć w górach ukochanego Kurta Lyncke-Krügera. Miała dwóch mężów, rzesze adoratorów i wielu wrogów…
O himalaizmie i wyprawach mówiła tak: „Ja nie czuję się tam samotnie. Myślę, że człowiek czuje się bardziej samotny wśród ludzi. A tam tę samotność, którą wybiera sam, z własnej woli, nie traktuje jako coś złego. To jest ten moment, w którym można być tam i się cieszyć tą samotnością”.
Wanda Rutkiewicz - Polka, która przetarła kobietom drogę do himalaizmu
Koniec lat 70. i całe lata 80. i 90. to złota era polskiego himalaizmu. Andrzej Zawada, Jerzy Kukuczka, Leszek Cichy, Krzysztof Wielicki, Andrzej Czok, Wojciech Kurtyka, Artur Hajzer, Maciej Berbeka… To właśnie oni zdobywali i wyznaczali nowe trasy na najwyższe szczyty Ziemi. A wśród nich Wanda Rutkiewicz. Polka, która przetarła kobietom drogę do himalaizmu.
Bakcyla do wspinania złapała przypadkiem. Na pierwszy wspinaczkowy wyjazd zaprosił ją Bogdan Jankowski, kolega ze studiów. Jak wspominał w reportażu „Karawana marzeń – Wanda Rutkiewicz”, już na miejscu posadził ją na pieńku, a sam zaczął się wspinać. Kiedy był w połowie drogi, usłyszał „wytworne sapanie”. Patrzy, a tam Wanda - solo, bez asekuracji, walczy dzielnie ze skałą. Jankowski, kiedy już był na górze, zawiązał pętlę na końcu liny i zrzucił ją Wandzie, by było jej łatwiej. Wanda z obrzydzeniem odrzuciła linę i o własnych siłach wspięła się na górę.
Wspinaczka zawładnęła jej sercem i życiem. Były wyjazdy w Tatry i trudne drogi w Aplach. W 1967 zalicza pierwsze przejście kobiece wschodniej ściany Aiguille du Grépon (3482 m n.p.m) z Haliną Krüger-Syrokomską, a rok później, również z Syrokomską - wschodni filar Trollryggenu w Norwegii (pierwsze przejście kobiece, siódme w ogóle). Po drodze jest jeszcze kilka niełatwych szczytów. W środowisku wpinaczy powoli staje się legendą. W końcu przychodzi czas na najwyższe góry Ziemi.
Temperatura wrzenia na Gaszerbrumie z Wandą w roli głównej
Okazja nadarzyła się sama. Rok 1975 ogłoszono Międzynarodowym Rokiem Kobiet. Wanda nie przepuściła takiej okazji i zorganizowała pierwszą kobiecą wyprawę w góry wysokie. Padło na Gaszerbrumy w Karakorum na granicy Chin i Pakistanu.
Kobietom nieco „pomagali” panowie, gdyż – jak tłumaczyła w telewizji Wanda – wyprawa do tak innego kulturowo rejonu może być dla samych kobiet zbyt niebezpieczna.
Sama w górach nie potrzebowała „męskiego ramienia”. W jednym z wywiadów mówiła: „Na pewno łatwiej jest chodzić po górach z silniejszymi ode mnie, którzy na dodatek chcą żebym weszła. Gotowi są wprowadzić mnie na szczyt. No tak, ale jak przestaną chcieć, to co? Mam siedzieć w domu, bo sama nie potrafię?”.
Wanda została oczywiście kierowniczką wyprawy, a oprócz niej w kobiecym zespole wspinały się: Alicja Bednarz, Alison Chadwick-Onyszkiewicz, Anna Czerwińska, Halina Krüger-Syrokomska, Maria Mitkiewicz, Anna Okopińska i Krystyna Palmowska.
Plan był prosty. Gaszerbrum III (7952 m n.p.m) miały atakować panie, zaś Gaszerbrum II (8034 m n.p.m. ) – panowie. Udało się! Szczyty zostały zdobyte! Tylko nie do końca tak jak planowano... Na dziewiczy Gaszerbrum III miał wejść zespół kobiecy, a Wanda zdobyła go w zespole mieszanym. Niesmak pozostał.
I chociaż wyprawa była sukcesem, w środowisku szerokim echem odbił się konflikt między uczestnikami a Wandą Rutkiewicz. Zarzucano jej despotyzm, dyktatorskie metody działania i dbanie tylko o własne interesy. Rok po tej pierwszej „kobiecej” wyprawie powstał film dokumentalny Andrzeja Zajączkowskiego pt. „Temperatura wrzenia”, w którym dobitnie przedstawiono „wrzenie” w bazie i obozach. Sama Rutkiewicz kilka lat po tym wydarzeniu powie, że ta wyprawa dla niej to „gorzki smak zwycięstwa”.
Trudna droga Rutkiewicz na szczyt Mount Everestu
Mimo zawirowań w Karakorum, polscy himalaiści chcieli więcej! A Wanda jeszcze więcej! Marzyła, by nie tylko dorównać mężczyznom, ale być lepszą od nich. Okazja nadarzyła się wkrótce. Karl Herrligkoffer, niemiecki lekarz i himalaista zaprosił ją na międzynarodową wyprawę na Mount Everest zaplanowaną na 1978 rok. Wanda została zastępcą kierownika wyprawy. I na tej wyprawie atmosfera wśród wspinaczy nie była najlepsza.
Wanda Rutkiewicz wspominała: „Kiedy doszliśmy do miejsca, kiedy powinniśmy zmienić butle, ktoś powiedział, że przeniesiemy to miejsce, gdzie chcemy przenieść te butle, trochę wyżej. 100 metrów. I poniesiemy te butle sami, żeby odciążyć Szerpów. Ja w tym momencie zaprotestowałam. To było 8400-8500 metrów… Ja już przecież niosę kamerę filmową. I kasety do niej. I w tym momencie nie mogłam zrozumieć tej reakcji, właściwie agresji niewspółmiernej do mojego odezwania. Agresji moich kolegów. Że ja, Polka, kobieta, wyjdę na szczyt być może łatwiejszym kosztem, niż oni”.
Wanda - w planach Karla Herrligkoffera - miała jedynie pomóc niemieckiej załodze wejść na Everest. Poczuła się jak wyrobnik. Pomagała niemieckiej koleżance wejść na szczyt, ta jednak w pewnym momencie po prostu opadła z sił. Nie dawała rady. Koledzy z wyprawy poprosili Wandę, by zeszła z nią do bazy. Wanda odmówiła, bo wiedziała, że drugiej szansy na zdobycie Mount Everestu nie będzie. 16 października 1978 roku o godzinie 13.45 jako pierwsza Polka i trzecia kobieta na świecie staje na szczycie najwyższej góry świata. Później powie: „Na szczycie Everestu jest niewiele miejsca, ale widok był wspaniały”.
Najpierw była Wanda, za nią cała banda
O sukcesie rozpisuje się prasa. Polacy nie dowierzają, tym bardziej, że z zagranicy płyną również inne wieści – papieżem zostaje Polak Karol Wojtyła! Później, podczas audiencji, powie do niej: „Dobry Bóg zechciał, że tego dnia oboje zaszliśmy tak wysoko”…
Koledzy gratulują wejścia na szczyt, ale już myślą jak przebić sukces Wandy. Wyjść na szczyt drugi raz jako „pierwszy” się nie da, więc dwa lata później pod kierownictwem Andrzeja Zawady organizują pierwsze zimowe wejście na Mount Everest. Na szczycie stają Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Ignacy Walenty Nendza, alpinista, podsumuje to potem krótko: „Najpierw była Wanda, za nią cała banda”.
Sukces Wandy na piekielnym K2
Potem było pierwsze wejście czysto kobiece na Nanga Parbat, a w 1986 stanęła na piekielnie trudnej górze K2. Następne były kolejno: Sziszapangma, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, samotne wejście na Czo Oju i Annapurna.
Na K2 w 1986 roku stanęła jako pierwsza kobieta na świecie! To było coś! Tym bardziej, że wcześniejsza wyprawa na K2, organizowana w 1882 roku, to była porażka. Wanda do bazy szła o kulach, często płacząc z bólu, a podczas wyprawy na skutek choroby wysokogórskiej umarła Halina Krüger-Syrokomska. Sukces wyprawy z 1986 roku okupiony był jednak tragedią, bo w czasie zejścia zginęli francuscy wspinacze: Liliane i Maurice Barrard. W ogóle rok 1986 był tragiczny dla himalaistów. W górach zginęło 13 osób, w tym bliska koleżanka Wandy - Dobrosława Miodowicz-Wolf.
Wanda Rutkiewicz powie potem:
„Ze szczytu K2 zniosłam kamyk. Taki bezwartościowy okruch skały. Drogi tylko dla mnie, bo przechowuje pamięć o moich przyjaciołach. Czy ma sens dla kawałka kamienia narażanie własnego życia? Wierzę, że tak! Kamień ten jest dla mnie symbolem wolności ludzi. Prawa do poświęcenia własnego życia dla wartości, które wybrali. Tych zaś, którzy zapłacili za nie najwyższą cenę, nie powinniśmy osądzać. Jesteśmy winni im pamięć...”
Wanda Rutkiewicz zginęła 13 maja 1992 roku na stokach Kanczendzongi - góry w Himalajach, o której mówi się, że nie lubi kobiet. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!
- Lidia Popiel wyjawia sekret o Bogusławie Lindzie. Tak naprawdę wygląda ich związek