Sanepid i dyzmowata logika - tak niektórzy rodzice podsumowują teraźniejszy tryb funkcjonowania żłobków publicznych. O obostrzenia koronawirusowe chodzi.
Szymek chodzi do bydgoskiego żłobka publicznego. Znaczy: nie sam, bo rodzice go zawożą. - Od września zaczęliśmy go posyłać - mówi mama chłopca. - Zasady, obowiązujące w placówce, są niestandardowe, ponieważ w niestandardowych czasach przyszło nam żyć. Z powodu pandemii dzieci nie mogą przynosić z domu do żłobka żadnych swoich maskotek czy innych zabawek. Jeżeli dziecko jest przyzwyczajone do tego, że zasypia, miętoląc ulubioną pieluchę, to mama i tata mogą mu ją dostarczyć. Jedynie takie „towarzystwo” jest dozwolone pod warunkiem, że pielucha zostanie zdezynfekowana w żłobku.
Mama kontynuuje: - Maluchy śpią w dzień. Leżaki i kocyki zapewnia im żłobek, ale już te kocyki są ubierane w naszą, czyli dostarczoną przez rodziców, pościel. Zresztą przed pandemią dzieci tak samo miały swoją pościel. To nie są wymysły żłobka, ale zalecenia sanepidowskie, mające na celu ograniczyć ryzyko zakażenia koronawirusem. Musimy przywyknąć. Trudno.
Nie wszyscy jednak chcą przywyknąć. Wymagane odstępy, maseczki, płyny dezynfekcyjne i pomiary temperatury to jedna sprawa. Jest też druga. Niezadowolony tata opisuje: Maluch nie może mieć nic z domu, żadnego przyjaciela, nośnika wsparcia spokoju jego ducha i ciała. Duch i ciało takiego malucha reaguje jednocześnie i równie mocno, lecz to nic. Nie może nawet zostawić żadnego swego towarzysza w szafce w korytarzu. Nie, bo wszędzie czyha wirus: „twój przyjaciel jest zagrożony ( ty nie - z tego wynika)”. Mało tego: „twój przyjaciel jest zagrożeniem dla innych dzieci i ciebie (to nie wolno mi go kochać?)”.
Niezadowolony tata zastanawia się: - Jakie emocje ładujemy małym ciałkom? Ja widzę tylko podobieństwo do emocji dzieci urodzonych podczas wojny, chociaż wtedy mogły mieć swoje maskotki-przyjaciół przy sobie nawet w transportach do obozów zagłady.
Potrzeba przytulania się (do kogoś) i przytulania (czegoś) jest ważna zwłaszcza w życiu najmłodszych. Naukowcy z Uniwersytetu Notre Dame dowiedli, że dzieci, które przytulają się i które przytulają, wyrastają na pewniejszych siebie, ale też na spokojniejszych ludzi. - Pierwsze lata życia mają fundamentalne znaczenie dla rozwoju mózgu - twierdzą badacze. - To, co rodzice robią we wczesnych miesiącach i latach życia dziecka, wpływa na to, jak jego mózg będzie się rozwijać przez resztę życia.
A w żłobku nie można przytulać (maskotek) i przytulać się nawzajem też niezbyt można.
Plastikowe prycze
- W żłobkach, tak samo w przedszkolach (tam jest moja córka), nie można również mieć żadnej poduszki ani kocyka na obowiązkowe drzemki - dodaje niezadowolony tata. - Dzieci śpią bez niczego, na plastikowych pryczach. W przedszkolu nie ma prycz, bo nie ma obowiązkowych drzemek. Stąd przedszkolak zasypia na podłodze, a paniom nie wolno go nakryć. O jakim zagrożeniu mówimy, skoro poduszka i kocyk są przynoszone świeżo uprane pierwszego dnia do obiektu i tam już zostają? Kontakt z tym ma tylko dziecko i jeden opiekun, który może, jak ktoś się uprze, zakładać rękawiczki, przenosząc każdorazowo kocyk z szafki malucha na pryczę do drzemki. Skąd w tym kocyczku tak wiele zarazków i wirusów? (...) Czy to już jest celowa polityka, aby chować od urodzenia ludzi niezdolnych do normalnego życia? Ładować im strach w imię miłości?
Niezadowolony tata prosi o odpowiedzi, a kadra żłobków i klubików dziecięcych w całej Polsce prosi o zrozumienie: - Nie róbcie z nas potworów.
Wszystkie placówki funkcjonują zgodnie z opracowanymi procedurami na bazie wytycznych przeciwepidemicznych Głównego Inspektora Sanitarnego.
Leżaczki podpisane
- Z sal usunięto wszystkie przedmioty i sprzęty, których nie można prać lub dezynfekować, także wykładziny, które po profesjonalnym i skutecznym czyszczeniu wymagałyby odpowiedniego okresu wysuszenia - informuje Agnieszka Szulc, dyrektor Zespołu Żłobków Miejskich w Bydgoszczy.
Pani dyrektor wyjaśnia dalej: - Pościel dostarczana jest przez rodziców i systematycznie oddawana do prania. Leżaki i pościel przechowywane są w szafach przeznaczonych wyłącznie do tego celu na oddzielnych półkach, w sposób higieniczny bez możliwości stykania się. Wszystkie leżaki oraz pościel są podpisane (imię i nazwisko dziecka). Szafy i leżaki są systematycznie myte i dezynfekowane. Podczas odpoczynku dzieci zachowana jest bezpieczna odległość między leżakami. Nadal zwracamy się z prośbą do rodziców, aby dzieci nie zabierały do żłobka zabawek oraz innych przedmiotów.
Wszędzie jest podobnie, bo podobnie być musi. - Rodzice, podobnie, jak my, pracownicy żłobka, przywykliśmy do nowych warunków - mówi Ludmiła Szultka, dyrektor Żłobka Miejskiego Chojnice. - Ustaliliśmy zasady: do placówki nie wolno wnosić maskotek czy innych zabawek. Na szczęście dzieci mogą mieć swoje smoczki. Jeśli maluchy są przyzwyczajone do zasypiania np. z pieluszką, mogą spać z naszą żłobkową. Z pomieszczeń zniknęły standardowe dywany. Obecnie zastępują je maty, które łatwo można wyczyścić, zdezynfekować i szybko nadają się do ponownego użytku. Dzieci leżakują i śpią każde w swoim łóżeczku, a my zapewniamy pościel.
Pieluchy na kwarantannie
We włocławskim żłobku (Wieniecka) dopowiadają: - Firany też trzeba było zdjąć, a ubranka na zmianę najpierw muszą być przez nas zdezynfekowane. Podobnie jest z całymi, nieotwartymi paczkami pampersów. Gdy maluch potrzebuje nowych ciuszków na zmianę albo kończą mu się pieluchy, z wyprzedzeniem prosimy rodziców o przyniesienie kolejnej partii. Dostarczone rzeczy odbywają swoistą kwarantannę. W wyznaczonym pomieszczeniu spryskujemy je środkiem dezynfekcyjnym. Po paru godzinach, czyli po wyschnięciu, trafiają do sali.
W przedszkolach restrykcje również obowiązują. Przedszkolanka opowiada: - Spryskujemy dzieciom podeszwy butów płynem dezynfekującym zaraz po tym, jak przychodzą rano. Jeżeli idziemy na dwór, po powrocie czynność powtarzamy.
Zabawki z drewna
Po powrocie z placu zabaw, ta zabawa trwa w sali. - Zakazane są zabawki i sprzęty, których nie da się wyczyścić, zdezynfekować - podkreślają we włocławskim żłobku. - Przestawiliśmy się zatem na drewniane zabawki, chociażby klocki. Są też do dyspozycji zabawki z tworzywa sztucznego.
Zajęcia edukacyjne dla najmłodszych to też czysta logistyka. - Przed dobą koronawirusa, przykładowo na zajęciach plastycznych, dzieci mogły wymieniać się kredkami. Przy okazji uczyły się tego, że trzeba się dzielić. Dzisiaj każdy brzdąc posiada swój pakiet do malowania. To znaczy, kredki i kartki tylko do własnego użytku.
Nauczyciele mówią o absurdzie. - Żłobkowiczom i przedszkolakom nie wolno pożyczać sobie nawzajem kredek, ale uczniowie w szkołach piszą jedną kredą po tablicy.
Pracownica przedszkola ujawnia następny nonsens. - Gdy dziecko się przewróci, szuka pocieszenia. Nie ma w pobliżu mamy, taty. Nie ma maskotki ani podusi. Normalnie my byśmy podeszły i utuliły płaczącego smyka, ale nie powinnyśmy. Bo koronawirus. Najlepiej, gdybyśmy stały kilka metrów od dziecka i radziły: „Uspokój się, proszę. Nie przewracaj się więcej, proszę”. Nam, dorosłym, też to nie daje spokoju. Nawet w czasach pandemii przytulać się trzeba.
Małpki doświadczalne
Harry Harlow, amerykański psycholog rozwojowy (1905-1981), prowadził badania na małpkach. Swoje obserwacje przekładał na ludzi. Według niego zaspokojenie potrzeb biologicznych, jak głód i pragnienie, są równie ważne, jak - uwaga! - kontakt z czymś miękkim, przyjemnym w dotyku.
- To tak, jakby myślał o kocykach dla dzieci w żłobkach. Tych, które zostały im odebrane - sądzi przedszkolanka. - Nas traktuje się jak te małpki doświadczalne. Tyle, że to nie żłobki i przedszkola te doświadczenia wymyśliły.
Najczęściej zadawane pytania i odpowiedzi dotyczące koronawirusa u dzieci: objawy, przebieg, leczenie.
Czym jest PIMS-TS i jakie są jego objawy?
PIMS-TS to pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny związany z zakażeniem koronawirusem SARS-CoV-2 (ang. Paediatric Inflammatory Multisystem Syndrome – Temporally Associated with SARS-CoV-2). Inną nazwą stosowaną w odniesieniu do tej jednostki chorobowej jest MIS-C, czyli wieloukładowy zespół zapalny u dzieci (ang. Multisystem Inflammatory Syndrome in Children).
Choroba ujawnia się u dzieci i młodzieży w każdym wieku po przebytym COVID-19, również bezobjawowo. Symptomy PIMS-TS to:
- trwająca trzy dni wysoka gorączka, której nie da się zbić ogólnodostępnymi lekami,
- wybroczyny w jamie ustnej,
- zaczerwione oczy,
- wysypka na dłoniach i stopach, potem na reszcie ciała,
- osłabienie i odwonienie,
- objawy ze strony układu pokarmowego,
- odwodnienie.
Pierwsze objawy przypominają chorobę bostońską (bostonkę). W przebiegu PIMS-TS dochodzi do zaburzeń kardiologicznych, niewydolności serca i zmian w naczyniach wieńcowych. Ponieważ choroba atakuje wiele układów w organizmie dziecka, pacjent wymaga jednoczesnej pomocy wielu specjalistów.
Czy dzieci muszą nosić maseczki?
Dzieci do lat 4 są zwolnione z obowiązku noszenia maseczek ochronnych. Powyżej tego wieku należy zasłaniać usta i nos maseczką lub zasłonić twarz szalikiem, chustką lub innym elementem ubioru.
Jak rozmawiać z dzieckiem o koronawirusie?
Rozmowa z dzieckiem o koronawirusie będzie wyglądała u każdego zupełnie inaczej. Po pierwsze dlatego, że dzieci w zupełnie inny sposób reagują na zaistniałe zmiany, po drugie zależy to od wieku dziecka i jego dotychczasowej wiedzy o świecie.
Podczas rozmowy należy być pewnym siebie, rzeczowym i szczerym. Nie można składać dzieciom obietnic, co do których spełnienia sami nie mamy pewności (np. to wszystko się zaraz skończy. Zaraz, czyli kiedy? Tego nie wiemy.). Będąc kłębkiem nerwów, rozmowa może odnieść odwrotny skutek niż zamierzony. Dziecko może wtedy przejąć lęk, który odczuwa mama lub tata i przestać czuć się bezpiecznie. Jeśli rodzic nie zna odpowiedzi na pytanie, lepiej przyznać to dziecku podkreślając, że bez względu na okoliczności, zadba o jego bezpieczeństwo najlepiej jak potrafi.
Czy można zarazić dziecko, karmiąc je piersią?
Do chwili obecnej nie potwierdzono obecności wirusa w mleku ciężarnej karmiącej piersią, co oznacza, że karmienie prawdopodobnie nie stanowi zagrożenia dla niemowląt. Dotąd żaden noworodek nie został zarażony w ten sposób.
Jestem w ciąży i mam covid. Czy moje dziecko po porodzie też będzie miało?
Barierę między płodem a matką stanowi łożysko, które chroni matkę przed antygenami płodu, a płód przed czynnikami zakaźnymi, które mogłyby przedostać się z organizmu matki. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy, przedostanie się wirusa SARS-CoV-2 przez łożysko jest uznawane za bardzo mało prawdopodobne.
Kwarantanna dziecka a zasiłek opiekuńczy
W przypadku izolacji lub kwarantanny dziecka rodzic ma prawo do zasiłku opiekuńczego. Taka sytuacja jest traktowana jak choroba. W przypadku zamknięcia żłobka, przedszkola klubu dziecięcego czy szkoły, do których uczęszcza dziecko w wieku do 8 lat, rodzicom również przysługuje prawo do zasiłku opiekuńczego. Wówczas należy uzyskać zaświadczenie od dyrektora placówki.
Jak wygląda test na koronawirusa u dzieci?
Test na koronawirusa u dzieci wygląda tak samo jak u dorosłego. Warto jednak przygotować malucha do takiego badania i powiedzieć krok po kroku jak będzie wyglądało. Do wykonania zalecanego przez WHO genetycznego testu na koronawirusa pobierany jest wymaz z jamy ustnej oraz nosa, czyli górnych dróg oddechowych.
Na 2 godziny przed badaniem należy powstrzymać się od: spożywania jakiejkolwiek żywności – również cukierków, lizaków, landrynek, żucia gumy, picia – dotyczy to także wody, ssania tabletek odświeżających oddech lub na ból gardła, stosowania aerozoli i kropli do nosa lub gardła, niewskazane są także inhalacje i płukanie zatok, mycia zębów i płukania ust np. płynem odświeżającym lub zwykłą wodą, przyjmowania leków, ponieważ z reguły wiąże się to z popiciem ich płynem,
Czy dzieci przenoszą COVID-19?
Małe dzieci mogą przenosić wirusa SARS-CoV-2 na inne osoby w takim samym stopniu, co inne grupy wiekowe – nawet w sytuacji, gdy przechodzą zakażenie asymptomatycznie.
Dzieci poniżej 5. roku życia mogą mieć od 10 do nawet 100 razy więcej cząstek koronawirusa w materiale pobranym z gardła i nosa, co oznacza większy ładunek wirusa niż w przypadku starszych maluchów i dorosłych. Odkrycie to sugeruje większe ryzyko zarażenia się COVID-19 od najmłodszych, co zaobserwowano m.in. w przypadku wirusa RSV, inaczej syncytialnego wirusa oddechowego. Wirus ten, który podobnie jak SARS-CoV-2 ma geny (kwasy nukleinowe) w postaci RNA, występuje powszechnie wśród najmłodszych, w tym u niemal u wszystkich maluchów w wieku 2-3 lat.
Koronawirus u dzieci a leczenie
Dzieci z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19, które mają łagodne objawy, powinny być leczone w domu według zaleceń lekarza pediatry. Natomiast te z ciężkim przebiegiem choroby wymagają pobytu w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii.
Jakie są objawy koronawirusa u dzieci?
U dzieci częsty jest bezobjawowy przebieg choroby. Zazwyczaj pojawiają się stany zapalne gardła, uszu i nosa oraz tzw. „truskawkowy” lub „malinowy”, czyli zaczerwieniony język. Po 2-3 tygodniach nawet niezauważonej infekcji u niektórych dzieci może wystąpić utrzymująca się ponad 5 dni gorączka, wysypka na tułowiu, obrzęk szyjnych węzłów chłonnych, dłoni i stóp, suchość ust oraz zaczerwienienie spojówek. Objawy te wskazują na wielonarządowy stan zapalny, który wymaga jak najszybszego leczenia, ponieważ zagraża życiu dziecka i może pozostawiać po sobie uszkodzenia mięśnia sercowego.
Symptomy COVID-19 u dzieci mogą przyjmować postać podobną do przeziębienia lub przejawiać się głównie w postaci zmian skórnych. Występują przede wszystkim na stopach, ew. na nogach lub rękach. Zmiany są zazwyczaj niewielkie, mają kolor purpurowo-fioletowy i często pojawiają się na palcach, również wokół paznokci. Są to tzw. „covidowe palce”, które mogą nie goić się nawet przez kilkadziesiąt dni. Oprócz sinych przebarwień na skórze mogą pojawiać się wysypki, obrzęki oraz oznaki niedokrwienia z zakrzepicą naczyń włosowatych w postaci czarnych plam.
Czy dzieci łagodniej znoszą koronawirusa?
Przebieg choroby koronawirusowej u dzieci często jest bezobjawowy lub po prostu wygląda jak zwykłe przeziębienie. Jest wiele hipotez, które nie są udowodnione naukowo, dlaczego dzieci łagodnie znoszą zakażenie koronawirusem. Wśród wysuwanych teorii pojawiają się te, że dzieci mają lepszą odporność i mniej chorób przewlekłych. Jednak nie możemy zapominać, że COVID-19 jest bardzo groźny i niebezpieczny.