ZOBACZ TAKŻE:
O Dniu Matki - Agnieszka Makuch, top modelka z Kielc,właścicielka przedszkola AQQ
- Bycie matką to najważniejsza rola kobiety. Wychowałam wspaniałych synów, których bardzo kocham. Oni sami wykazują w stosunku do mnie zaufanie i potrzebę kontaktu - mówi Agata Wojtyszek, wojewoda świętokrzyski. - Dziś też czekam na odwiedziny - przyznaje z uśmiechem.
Agata Wojtyszek to mama spełniona. Ma dwóch synów - 25-letniego Macieja i 23-letniego Wiktora. Maciej studiuje elektrotechnikę na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, podjął już pracę w zawodzie. Wiktor z kolei postanowił zostać żołnierzem - jest studentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
Pani wojewoda jest szczęśliwa ze swojego kontaktu z synami. - Często do siebie dzwonimy, dzielimy się radościami, ale też niepowodzeniami. Starszy syn jest już zaręczony, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będę miała jeszcze córkę. Drugi syn na razie skupiony jest na karierze zawodowej. Cieszę się, że obaj odnajdują się w życiu - mówi.
Jaką sama jest matką? - Stawiam nie na ilość, ale na jakość wspólnie spędzonego czasu. Gdy syn miał urodziny, tak zorganizowałam pracę, by na cały dzień pojechać do niego do Krakowa. Oczywiście wraz z mężem zawsze staraliśmy się poświęcić dzieciom tyle czasu, ile tylko było możliwe. Dziś to procentuje - podkreśla.
Choć jest dumna ze swoich synów, z decyzją młodszego o wyborze zawodu żołnierza nie od razu się pogodziła. - Było mi trudno. Przekonywałam go, że jest wiele innych ciekawych zawodów. Widząc jednak jego determinację, zorientowałam się, że to jest właśnie to, na czym zależy mu najbardziej. Nie zawsze marzenie rodzica jest jednocześnie marzeniem dziecka. Jeśli chcemy dać mu szczęście, pozwólmy na spełnianie jego marzeń - mówi wojewoda.
Rada dla innych mam? - Usłyszmy to, co mówią nasze dzieci zamiast udawać, że to robimy. Pewne sprawy w oczach dorosłego mogą wydać się błahe, ale dla nastolatków są niezwykle poważne. Nie wolno nam ośmieszać ich problemów - zaznacza.
Szacunek do pracy i podział ról
- Nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania. Dziecko musi wiedzieć, co mu wolno, a czego nie. Rodzic ma być konsekwentny, pomagać, ale mądrze. Nie dawać pieniędzy, lecz nauczyć na nie pracować - mówi Iwona Wójcik, właścicielka znanej i cenionej rodzinnej cukierni Świat Słodyczy w Kielcach.
Kuba ma 11 lat, a Michał 18. Pierwszy uczy się w szkole podstawowej, drugi właśnie zdawał maturę. Obaj synowie Iwony Wójcik nie próżnują. Starszy pomaga mamie w cukierni, ma prawo jazdy, więc czasem jest też kierowcą. Młodszy zbiera makulaturę, a w wakacje roznosi ulotki. Tego wymaga od nich matka. - Muszą wiedzieć, czym jest praca, by mieli do niej szacunek. Wartość pieniądza jest wtedy zupełnie inna - mówi.
Przyznaje, że zawsze starała się być konsekwentna w działaniu. - Do piątego roku życia głaskałam dzieci. To był czas, kiedy można było sobie na to pozwolić. Później zaczęłam też wymagać. Stawiałam granice, czasem czegoś zabraniałam. Trzeba być konsekwentnym w działaniu, ale przy tym wszystkim nadal pozostać przyjacielem - mówi. - Teraz „zarzucam wędkę”. Daję i pokazuję możliwości, ale wybór i decyzja należą do dzieci - dodaje.
W domu pani Iwony panuje tradycyjny podział ról. - Ja gotuję, przytulam, odrabiam z dziećmi lekcje. Mąż realizuje z nimi pasje. Wszyscy trzej uprawiają karate, organizują sobie męskie wypady na narty. Wszyscy razem jeździmy czasem na rowerach albo gotujemy. Myślę, że porządek i harmonia budują w dzieciach stabilizację emocjonalną, dlatego staramy się im z mężem zapewnić - podkreśla nasza rozmówczyni.
Hotel otwarty 24 godziny na dobę
-Macierzyństwo? To jak podróż w japonkach i bez mapy na Mount Everest - mówi Paulina Szymkiewicz, mama kieleckich pięcioraczek.
Maja jest spontaniczna, Natalka romantyczna, Julia bardzo wrażliwa, Oliwka to dusza artystyczna, a Karolinka - sportowa. 11-letnie pięcioraczki to mieszanka różnych osobowości. Każda inna, każda wyjątkowa, każda też chciałaby mieć mamę tylko dla siebie, na wyłączność. - Zdarza się, że muszę jednego dnia odpowiadać kilkanaście razy na to samo pytanie, bo zadaje je inna córka i każdej muszę udzielić osobnej odpowiedzi. Córki nierzadko wymagają indywidualnego podejścia, intymności i ja muszę im to zapewnić - mówi Paulina Szymkiewicz.
Mama pięcioraczek nie kryje, że macierzyństwo całkowicie odmieniło jej życie. - Każda kobieta ma w sobie instynkt, ale dopóki maleństwo nie przyjdzie na świat, nie wie zupełnie, co to za uczucie. Moje życie przewartościowało się całkowicie - mówi. - Problemy, które kiedyś uznawałam za poważne, dziś wydają mi się zupełnie błahe. Najważniejsze jest zdrowie dzieci.
Dziewczynki urodziły się 3 miesiące za wcześnie. Przez pierwsze lata pani Paulina wraz z mężem nieustannie odwiedzali specjalistów, by ich dzieci mogły rozwijać się prawidłowo, uniknąć niepełnosprawności, którą przewidywali lekarze. - I gdy teraz, po tych kilku latach intensywnej rehabilitacji widzę, jak moje dziecko osiąga sportowe sukcesy, jestem najszczęśliwsza na świecie. Widzę, że to, co zrobiliśmy, miało sens - mówi pani Paulina.
W zeszłym roku od swoich córeczek dostała tablicę z napisem” „Mama - hotel otwarty 24 godziny na dobę”. - Śmieję się, ale tak właśnie jest. Nieważne, że masz gorszy dzień, jesteś zmęczona, musisz działać na pełnych obrotach. I choć miewam chwile słabości, lubię być mamą. Każdy uśmiech dzieci odwdzięcza mi ten trud. Już samo słowo „mamusiu” sprawia, że moje serce mięknie i rekompensuje mi każdą nieprzespaną noc - przyznaje mama pięcioraczek.
Mama bardzo spontaniczna
- Zaskakuję swoje dzieci. Czasem nie wiedzą, czego się po mnie spodziewać. Ale mamy do siebie pełne zaufanie - mówi Marzena Okła-Drewnowicz, posłanka Platformy Obywatelskiej.
17-letni Mikołaj i 12-letnia Weronika są nieustannie zaskakiwani przez swoją mamę. Na co dzień nie spędzają ze sobą dużo czasu, bo pani poseł dzieli swoje życie między rodzinnym Skarżyskiem a polityczną Warszawą. Otwarcie przyznaje, że nie zawsze może uczestniczyć w ważnych wydarzeniach swoich dzieci, ale gdy chodzi o szczególne uroczystości, staje na wysokości zadania. - Pamiętam, jak Weronika występowała w przedstawieniu zorganizowanym z okazji Dnia Matki. Wielokrotnie powtarzała mi, jak bardzo zależy jej na moim przybyciu. A to był oczywiście dzień intensywnych prac w Sejmie. Rano pojechałam do Warszawy, a w południe wracałam, pożyczonym od posła Artura Gierady samochodem. Gdy weszłam do sali i zobaczyłam twarz mojej córki... To była najpiękniejsza chwila w moim życiu - opowiada posłanka. - Po przedstawieniu uściskałam się z córką, a wieczorem z powrotem byłam w Sejmie - dodaje.
Takich sytuacji było więcej. Raz posłanka wyjechała z Warszawy, by przed występem... zapleść córce warkoczyki. - Wiedziałam, jak bardzo jej na tym zależy. Może to jest szaleństwo, ale wolę jechać kilka godzin i poświęcić dziecku kilkanaście minut, niż żeby miało być mu przykro - mówi.
Syna też zaskakuje. Kiedyś wróciła wieczorem do domu, a Mikołaj siedział ze swoimi znajomymi. - Może pojedziemy na pizzę? - zaproponowała spontaniczna mama. I wszyscy wsiedli do samochodu i pojechali na pizzę.
Czego uczy, a czego wymaga od dzieci? - Nie pilnuje ich ocen, nie sprawdzam lekcji. Moje dzieci są bardzo samodzielnie, wiedzą, że jak mnie nie ma, muszą sobie sami poradzić. Uczę ich tolerancji i szacunku do drugiego człowieka. Zasady i wartości są dla mnie ważniejsze niż oceny w szkole - mówi.
Podstawą rozmowa
- Podstawa to ze sobą rozmawiać. Nawet się kłócić, byle tylko nie milczeć, nie zapiekać się w złości, nie chodzić spać w gniewie - podkreślają zgodnie Anna i Emilia Jurkiew, mama i córka, które mówią, że bardzo wiele je łączy, choć są oczywiście rzeczy, które dzielą. - I o tych, które nas dzielą rozmawiamy znacznie głośniej - przyznają zgodnie mama i córka.
Anna Jurkiew, współwłaścicielka marketu BricoMarche w Starachowicach została drugą Kobietą Przedsiębiorczą 2016 w powiecie starachowickim.
Anna i Emilia zwracają na siebie uwagę wyglądem. Obie z burzą ciemnych loków, uśmiechnięte i rozgadane przypominają przyjaciółki.
- Ale my nie jesteśmy przyjaciółkami . U nas jest typowa relacja matka - córka i zawsze taka była. Są wyznaczone granice. Myśmy wypracowały sobie standardy postępowania, chociaż łatwo nie było. Zwłaszcza w okresie buntu, który przechodziła Emilka - przyznaje Anna.
- My jesteśmy zupełnie zwykłe, jak wiele innych. Emilka kocha gotować, ja uwielbiam jeść i świetnie się uzupełniamy. Ale to moja mama, babcia Emilki jest niezwykła. Ona potrafi zrobić gar gołąbków, gar bigosu, ale cały czas z nami rozmawia - mówi Emilia.
- Bo najważniejsze, żeby ze sobą rozmawiać. Jak się rozmawia, można się porozumieć, zgodzić. Chociaż nas obie trudno przegadać...
Zaraziła sportowym duchem
- Macierzyństwo to cud i sens życia - mówi Olga Chaińska, trenerka fitness, dietetyczka i właścicielka Expert Fitness w Kielcach.
Kuba ma 10 lat i bardzo zapracowaną mamę. - Spędzam w pracy praktycznie całe dnie i niestety czas, kiedy mogę poświęcić się dziecku, mam zwykle w weekendy. Ale wtedy jesteśmy zawsze razem - mówi Olga Chaińska.
Na co dzień, gdy chcą się zobaczyć i porozmawiać dłużej, Kuba odwiedza mamę w klubie fitness. Gdy mama jest wcześniej w domu, to z nią odrabia lekcje, chociaż woli z tatą. - Jesteś za bardzo wymagająca - skarży się, gdy go dokładnie przepytuje. Oczywiście uwielbia spędzać czas z mamą. - Czasami śmieję się, że jestem mamą od przyjemności, bo gdy mamy wspólne wolne chwile, to się rozpieszczamy. Idziemy do kina, jedziemy na wycieczkę do Krakowa. To są bezcenne momenty - mówi trenerka.
Kuba podobnie jak mama dużo ćwiczy. Gra w piłkę nożną w Koronie Kielce, chodzi na basen, na judo, tenis, zimą jeździ na nartach. - Chyba tylko dodatkowy angielski nie jest sportowym akcentem pozalekcyjnym - przyznaje z uśmiechem mama.- Staram się tak wychowywać syna, by jak najwięcej czasu spędzał aktywnie, pożytecznie, nie przed komputerem i laptopem - mówi.
Czym jest dla niej macierzyństwo? - Ostatnio namawiałam koleżankę, by zdecydowała się na urodzenie dziecka. Nie była pewna, zastanawiała się. Stwierdziła, że może ona wcale nie chce i nie jest gotowa na dzieci. Powiedziałam jej tylko: „a może nie wiesz, jaki cud Cię omija?
Piękny prezent dla mamy
Agnieszka Makuch, była znana modelka, laureatka tytułu Kobieta Przedsiębiorcza, właścicielka Niepublicznego Przedszkola i Bawialni AQQ w Kielcach kilka lat temu miała dla swojej mamy wyjątkowy prezent. - Dokładnie w Dniu Matki poinformowałam ją, że jestem w ciąży z jej pierwszym wnukiem. Wspominamy tę wspaniałą dla nas obu chwilę do dziś. Kiedyś zrobiłam mamie niemałą niespodziankę, gdy zorganizowałam nam wspólne wakacje i postawiłam ją przed faktem dokonanym. Pamiętam, jak bardzo się cieszyła, że wspólnie spędzimy trochę czasu - opowiada.
Właścicielka przedszkola sama jest mamą, więc 26 maja jest dla niej podwójnie wyjątkowy. - Staram się, aby Dzień Dziecka był codziennie, a co za tym idzie sama każdego dnia obchodzę Dzień Matki. Nie ukrywam jednak, że jest mi bardzo miło, gdy moja pociecha podaruje mi własnoręcznie wykonaną laurkę lub portret, na którym mam rzęsy do samego nieba, piękne usta i elegancką sukienkę. Jest to dla mnie wyraz ciepła i miłości - podkreśla. - Myślę, że w Dniu Matki chodzi przede wszystkim właśnie o taki gest. Własnoręcznie zrobione przez moje dziecko skarby są dla mnie bezcenne - dodaje Agnieszka Makuch.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!