Oczy niemal całego świata skupiły się na losie dwuletniego brytyjskiego chłopczyka. Nieuleczalnie chory, wbrew przeciwnościom, walczy o życie, mimo że z woli sądu odłączono go od aparatury wspomagającej.
Alfie Evans miał umrzeć już kilka minut po odłączeniu go od aparatury, a jednak żył. I jak twierdził jego ojciec Tom Evans, „walczy, nadal walczy o życie”. Dla Toma tylko to się liczyło, nie kolejny wyrok brytyjskiego sądu, który miał zdecydować o losie chłopca.
Lekarze nie dawali chłopcu najmniejszych szans na przeżycie, jego mózg obumierał, nie wiedzieli nawet, na jaki rodzaj schorzenia malec zapadł. Nie byli w stanie zaordynować terapii, tylko bezradnie rozłożyli ręce i sąd na Wyspach orzekł, że aby nie przedłużać cierpień malca, trzeba go odłączyć od aparatury.
Wtedy do walki ruszyli rodzice chłopca wspomagani przez bliskich, przyjaciół i wiele organizacji. Poruszyli niebo i ziemię, by jednak dać Alfiemu kolejną szansę. Byli nawet u papieża Franciszka, ten zaś obiecał im przyjęcie dziecka do jednej z watykańskich klinik.
Po tym geście Ojca Świętego do akcji włączył się rząd włoski. Błyskawicznie przyznano chłopcu obywatelstwo tego kraju, wyrobiono mu paszport, by można było na pokładzie włoskiego samolotu transportowego przewieźć go do szpitala Dzieciątka Jezus w Rzymie. Ale zgody na transport nie wyraziły brytyjskie władze.
Epicka walka o życie Alfiego rozgrywa się w chwili, gdy na świat przyszło się trzecie dziecko księcia Williama i jego żony Kate Middleton
Sprawa od samego początku wywołała niespotykane emocje, Brytyjczycy w większości byli za tym, by dać chłopakowi szansę, skoro nie zmarł - jak oczekiwano - kilka minut po odłączeniu go od aparatury. Ponieważ żył, zaczęto mu znowu podawać tlen i wodę.
- Mój syn nie wykazuje jakichkolwiek oznak cierpienia, on walczy o życie - mówił w środę po południu dziennikarzom „Liverpool Echo” ojciec Alfiego.
Dodawał, że bez tuby, przez którą podawano mu pokarm, i urządzenia wspomagającego pracę jego płuc czuje się bardziej komfortowo niż wcześniej. Ojciec chłopca nie krył jednocześnie wściekłości z powodu decyzji brytyjskiego sądu zabraniającego transportu chorego chłopca do Włoch.
Przypomina on, że wbrew woli rodziców, pomimo ogromnych protestów oraz przyznaniu włoskiego obywatelstwa, lekarze podjęli jednak decyzję o odłączeniu chłopca od aparatury medycznej. Mężczyzna podkreślał, że nawet gdy wbrew medycznym opiniom Alfie nie zmarł po kilkudziesięciu sekundach, tylko żył przez wiele godzin, nie ulitowano się nad jego losem.
Zdaniem lekarzy Alfie Evans nie ma szans na przeżycie. Cierpi na genetyczny defekt, który sprawia, że jego mózg obumiera
Jego zdaniem było wielkim błędem odmówienie dziecku szansy, którą zaoferowali włoscy medycy. Ojciec Alfiego nie przesądza, jak duża to była szansa, w obliczu śmierci należy się ona każdemu, Alfiemu też.
Sprawa wywołała ogromne emocje w całej Europie, także w Polsce. W jednym z portali społecznościowych odniósł się do niej prezydent Andrzej Duda, który wezwał do tego, żeby ratować małego Alfiego. Z kolei wicepremier Beata Szydło zapowiedziała, że rząd podczas czwartowych obrad zajął się tą sprawą i szukał sposobu, w jaki sposób Polska mogłaby pomóc chłopcu.
CZYTAJ TEŻ | ALFIE EVANS WCIĄŻ WALCZY. RODZICE CHCĄ ZABRAĆ GO DO DOMU. JEST TEŻ PETYCJA DO BRYTYJSKIEJ KRÓLOWEJ
- To, jakie wsparcie otrzymaliśmy od Polski jest niesamowite. Dziękuję wam wszystkim i prezydentowi, który się za nami wstawił, jesteście wspaniali - mówił w rozmowie z dziennikarzami ojciec chłopca, który z taką determinacją walczy o jego życie.
POLECAMY:
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!