Kobiety w Wojskach Obrony Terytorialnej. Poznajcie Magdalenę Łuszczyk i Aleksandrę Najmrodzką z batalionu w Grójcu

Piotr Stańczak
Piotr Stańczak
Magdalena Łuszczyk (na zdjęciu z lewej) oraz Aleksandra Najmrodzka służą w grójeckim batalionie Wojsk Obrony Terytorialnej.
Magdalena Łuszczyk (na zdjęciu z lewej) oraz Aleksandra Najmrodzka służą w grójeckim batalionie Wojsk Obrony Terytorialnej. Wojska Obrony Terytorialnej
Już od roku w Grójcu funkcjonuje 61. batalion lekkiej piechoty. W szeregi Wojsk Obrony Terytorialnej coraz częściej wstępują kobiety. Na pytania, czym się kierowały wstępując do wojska oraz jak łączą służbę z pracą odpowiedziały dwie szeregowe - Magdalena Łuszczyk i Aleksandra Najmrodzka.

Dlaczego wstąpiły Panie w szeregi 6. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej?
Magdalena Łuszczyk: - To było spełnieniem moich marzeń z dzieciństwa. W liceum brałam udział w zawodach „Sprawni jak żołnierze”, zawodach strzeleckich, trenowałam sporty walki. Jednak moje życie potoczyło się inaczej, założyłam rodzinę, zostałam nauczycielem. Gdy usłyszałam o formowaniu się Wojsk Obrony Terytorialnej i pojawiła się możliwość spełnienia marzeń, bez rezygnacji z pracy, nie zastanawiałam się długo. Złożyłam dokumenty do Wojskowej Komendy Uzupełnień i dziś dumnie noszę mundur.

Aleksandra Najmrodzka: - Wstąpiłam, ponieważ chcę aktywnie uczestniczyć w budowaniu poczucia bezpieczeństwa wśród  rodziny i sąsiadów. Aby wiedzieli, że w razie kryzysu mogą liczyć na osobę wyszkoloną przez specjalistów, zmotywowaną i oddaną ojczyźnie. Kierowały mną również pobudki patriotyczne. W mojej rodzinie prawimy patriotyzm, pokazuje to przykład mojego pradziadka, który w 1938 roku, jak wielu, wziął broń do ręki  i bez wahania stanął za obronę kraju. Bycie żołnierzem i comiesięczne szkolenia sprawiają mi dużą satysfakcję i dają poczucie, że robię coś ważnego i potrzebnego.

Jak godzą panie życie prywatne i pracę ze służbą?
Magdalena Łuszczyk: - Pracuję w przedszkolu w Jasieńcu – jestem nauczycielem i logopedą. Pracuję od poniedziałku do piątku, szkolenia odbywają się w weekendy, więc nie kolidują z pracą zawodową i życiem osobistym. Mam czas zarówno dla dzieci, jak i na kształcenie się podczas rotacji.
Aleksandra Najmrodzka: - Kierownik z wielkim entuzjazmem przyjął wiadomość o tym, że wybieram się na szkolenie, a po powrocie do pracy obowiązkowo musiałam zdać relację jak było na poligonie. Moi koledzy z pracy z dumą patrzyli jak składam przysięgę wojskową, wszyscy mi kibicowali w tym ważnym dniu.

Proszę opowiedzieć o pierwszym szkoleniu. Jak panie zniosły zajęcia?
Magdalena Łuszczyk: - Szesnastodniowe szkolenie było dla mnie wielką przygodą, dużym wyzwaniem i zaskoczeniem, ponieważ życie w cywilu różni się od życia „na rozkaz”. Szkolenie było bardzo intensywne, ćwiczenia odbywały się od świtu do nocy, zadania stawiane przez dowódców wymagały od nas dużej sprawności fizycznej, wytrzymałości i dyscypliny oraz radzenia sobie z nowymi czasami zaskakującymi zadaniami. Jednak motywacja ukończenia szkolenia i chęć wstąpienia w szeregi Wojsk Obrony Terytorialnej pozwalała przetrwać wszystko. Szczególnym momentem była przysięga, gdy w obecności najbliższych wypowiadałyśmy słowa: „Ja, żołnierz Wojska Polskiego przysięgam służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej...” . 
Aleksandra Najmrodzka: - Moją szesnastkę odbyłam na poligonie w Nowej Dębie. To było pierwsze szkolenie zorganizowane przez 6 mazowiecką brygadę. Zaraz po przekroczeniu bramy zostaliśmy poinstruowani jak żołnierz ma się zachowywać, jak dumnie i z szacunkiem nosić mundur.  Nie wiedziałam co mnie czeka na szkoleniu, ale wiedziałam, że drugi raz się to nie powtórzy. Podczas przejazdu na poligon poznałam znakomitych ludzi, którzy byli tak samo zmotywowani i zafascynowane wojskiem jak ja. Każdy dzień szkolenia był zaplanowany od godziny 6 do 22. Zajęcia były ciekawe i męczące. Wszystko to było warte, a największą dumę poczułam podczas przysięgi, na której zostałam wyróżniona. Wyszłam z szyku, a moi rodzice stanęli za mną. Czułam - jak są ze mnie dumni, jak rozpoczął się nowy etap w moim życiu. Będę to wspominać do końca życia.

Czy znajomi pań popierają służbę w Obronie Terytorialnej? Może za waszym przykładem również wstąpili w szeregi?
Magdalena Łuszczyk: - Oczywiście. Przekonałam dwóch moich znajomych jeden z nich w maju będzie miał swoją „16”, a drugi z nich złożył już dokumenty do WKU. Brałam również udział w spotkaniu informacyjnym odnośnie  Rekrutacji do OT w mojej gminie. Z moich obserwacji zainteresowanie ciągle rośnie, a to bardzo mnie cieszy. Polecam każdemu odbycie szkolenia i służbę w WOT. To duma i niesamowite przeżycia!
Aleksandra Najmrodzka: - W pracy jak i wśród znajomych spotkałam się z wielkim entuzjazmem. Często pytali i czy dadzą radę. Każdy da radę tylko nie można się bać i uważnie słuchać, co instruktorzy mają do przekazania. Dumnie noszę mundur i zachęcam wszystkich, bo służba Ojczyźnie to nasz obowiązek.
Dziękuję za rozmowę.

Na co dzień skupione na służbie, zaangażowane i dążące do perfekcji. Są dowódcami, żołnierzami różnych specjalności, mistrzyniami w swoi fachu. Ale przede wszystkim kobietami, które osiągają swoje cele z wdziękiem i uśmiechem. Dziś, po dwudziestu latach polskiej obecności w NATO powiedzenie o tym, iż armia jest kobietą nabrało szczególnego znaczenia. To dzięki tamtej decyzje wojsko otworzyło się na kobiety i dziś różne formy służby wojskowej pełni ponad 6000 kobiet, a co trzecia z nich nosi oliwkowy beret Wojsk Obrony Terytorialnej. W 6 Mazowieckiej Brygadzie Obrony Terytorialnej jest ich blisko 100. >

Piękna strona Obrony Terytorialnej. Zobacz zdjęcia kobiet sł...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet