Korespondencja własna z Yanqing
To były zawody nietypowe - normalnie nie zdarza się, by początek pierwszego i drugiego przejazdu dzieliło ponad 5 godzin. W niedzielę w Pekinie nie udało się jednak przeprowadzić zjazdu mężczyzn, który w tej sytuacji został wciśnięty do programu poniedziałkowego, właśnie pomiędzy dwa przejazdy pań. - Rano było przez to mało czasu, ale zdążyłam się rozgrzać "na sucho" jeszcze w domu. Po przyjeździe już tylko hospitality, łazienka, szybka rozgrzewka i start - komentowała na gorąco Maryna Gąsienica-Daniel.
Warto przeczytać
- Narciarska egzotyka w Pekinie. "Chcę, aby moja historia była dla kogoś motywacją"
- Skomplikowana komunikacja na igrzyskach w Pekinie. Potrzeba... czterech przesiadek
- Szóste miejsce Kamila Stocha. "Oddałem najlepsze skoki, na jakie było mnie stać"
- Przetarcie Dominika Burego przed maratonem. Polak 26., choć mówi o katordze
W pierwszym przejeździe Polka uzyskała jedenasty czas ze stratą 1,68 do prowadzącej Sary Hector i sama przyznała, że przejazd idealny nie był, choć miał być dobrą pozycją wyjściową do ataku na wyższą lokatę w drugiej próbie. Zgodnie z tym zapewnieniem nasza reprezentantka rzeczywiście zaatakowała i przesunęła się na punktowane ósme miejsce. Mimo to pełni radości nie było - Gąsienica-Daniel czuła niedosyt, że z Pekinu nie przywiezie medalu.
- Drugi przejazd był całkiem niezły i na pewno się z niego cieszę. Niestety, o wszystkim zaważył przejazd pierwszy, bo w niektórych odcinkach sporo mi zabrakło. W ostatnich dniach miałem jednak problemy z plecami i jeszcze dzień przed zawodami nie byłam pewna, czy w ogóle wystartuję, bo nie mogłam się zgiąć. Te problemy z plecami zaczęły się zaraz po przyjeździe. Była to taka składowa podróży, stresu i tego, że 26 stycznia brałam jeszcze udział w zawodach, a już dzień później miałam samolot do Pekinu i jeszcze musiałam dostać się samochodem do Warszawy. Cieszę się, że wystartowałam, ale jest mi trochę przykro, gdyż do dopracowania pewnej rzeczy zabrakło mi dosłownie jednego dnia. Igrzyska to najważniejsze zawody czterolecia, ale wszystko musi się na nich ułożyć idealnie. O medal walczyłam do końca i szansa była naprawdę otwarta. Oczywiście, żeby go zdobyć mój drugi przejazd musiałby być naprawdę rewelacyjny, taki jak u Lary Gut-Berhami. Jestem ósma na igrzyskach, mogę się tym cieszyć, ale czuję też sportowy niedosyt, bo chciałam zdobyć medal - powiedziała Polka.
Zawodów w Pekinie nie ukończyło wiele faworytek. Już w pierwszym przejeździe z trasy wypadły m.in. Mikaela Shiffrin i Marta Bassino, a w drugim do mety nie dotarły Tessa Worley i Ramona Siebenhofer. - Ustawienie w drugim przejeździe było bardzo podobne do z tego z pierwszego, może tylko trochę szybsze. Jeśli dziewczyny wypadały, to raczej przez warunki i to, że tu się po prostu ryzykuje - stwierdziła Gąsienica-Daniel.
Dla Polki były to już kolejne igrzyska. Cztery lata temu w Pjongczangu nie była jeszcze zawodniczką zaliczaną do światowej czołówki, ale deklarowała wówczas, że w Pekinie powalczy o podium. W Chinach medalu nie było, ale nasza alpejka będzie chciała podjąć rękawicę raz jeszcze. - Mam nadzieję, że te cztery lata szybko zlecą. Federica Brignone jest ode mnie starsza właśnie o cztery lata, a zdobyła tu medal. Chyba nie mam wyjścia (śmiech) - powiedziała.
Wspomniane Brignone i Gut-Behrami zdobyły odpowiednio srebro i brąz. Mistrzynią olimpijską została Sara Hector. W czołowej trzydzieste znalazły się dwie pozostałe Polki - Magdalena Łuczak była 26., a Zuzanna Czapska 30. Hanna Zięba nie stanęła na starcie.
Sport
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!