Spis treści
Narzeczeństwo – każda para definiuje ten niezwykły okres po swojemu. Mówiąc najprościej, czas między wypowiedzeniem magicznego "tak" a stanięciem na ślubnym kobiercu, to okres poznawania samych siebie i nie ma w tym ani krzty przesady. Choć sytuacje, w których przyszli małżonkowie dosłownie poznają się w okresie narzeczeństwa, dziś zdarzają się niezmiernie rzadko, to kiedyś nie były niczym niezwykłym. Z biegiem lat instytucja narzeczeństwa przeszła jednak istotną ewolucję, dostosowując się do nowych czasów.
Jaka jest definicja narzeczeństwa?
Narzeczeństwo nie ma charakteru instytucji prawnej, a obyczajowo-społecznej. Oznacza to, że zaręczyny nie obligują do zawarcia związku małżeńskiego, jednak podjęcie świadomej i dojrzałej decyzji o spędzeniu ze sobą reszty życia to pewnego rodzaju zobowiązanie osobiste – przyrzeczenie składane drugiej osobie. Okres narzeczeństwa zobowiązuje do pełnego zaangażowania obu stron we wspólne życie, wykluczając nawiązywanie relacji fizycznych i uczuciowych z innymi osobami. Błędem jest jednak traktowanie okresu narzeczeństwa jako stuprocentowo pewnego "przedsionka" małżeństwa, bo nim nie jest. W przeciwnym wypadku, każde zaręczyny prowadziłyby do zaślubin. Właściwą definicją wydaje się więc określenie narzeczeństwa, jako czasu na wzajemne poznanie siebie i na upewnienie się o sile własnych uczuć. To właśnie ten czas utwierdza nas w przekonaniu, że decyzja o przyszłym wspólnym spędzeniu życia jest najlepszą lub najgorszą, jaką mogliśmy podjąć. Narzeczeństwo oznacza wzajemne zobowiązania – gromadzenie wspólnych oszczędności, organizację ślubu i wesela, być może także poszukiwanie mieszkania lub domu, a w wielu przypadkach – wspólne zamieszkanie. To właśnie w takich sytuacjach, kiedy rodzą się obowiązki, przyszli małżonkowie mogą poznać się najlepiej.
Okres narzeczeństwa w Kościole katolickim
Narzeczeństwo w interpretacji Kościoła katolickiego jest traktowane jako czas poznawania przyszłego współmałżonka oraz formowania i umacniania uczucia. Należy jednak podkreślić, że w ujęciu religijnym, przedmałżeńskie stosunki płciowe są rozpatrywane w kategoriach zła moralnego (czyli grzechu), zatem są niedopuszczalne w okresie narzeczeństwa. Kościół traktuje współżycie przedmałżeńskie jako zaprzeczenie miłości – seks w okresie narzeczeństwa ma wyrządzać moralne i duchowe szkody, w szczególności, gdy nie dojdzie do ślubu. Ma to prowadzić do wytworzenia się postawy nieufności, co w konsekwencji skutkuje brakiem możliwości nawiązania bliższych relacji. W interpretacji Kościoła, narzeczeństwo, podczas którego dochodzi do zbliżeń fizycznych, jest związkiem "na próbę" niemoralnym, bo zaprzeczającym miłości poprzez uprzedmiotowienie człowieka.
Bez względu na to, czy bliższa jest nam interpretacja małżeństwa społeczna, czy religijna, należy zaobserwować, że w obu definicjach istnieje wspólny mianownik, a jest nim różnicowanie chwilowego zauroczenia od trwałego uczucia. To właśnie w okresie narzeczeństwa, kiedy pojawiają się wspólne obowiązki i problemy, przyszli współmałżonkowie mogą upewnić się, że łączy ich prawdziwa więź.
Narzeczeństwo kiedyś a dziś
Narzeczeństwo zmieniało się na przestrzeni lat. W okresie przed II wojną światową, stan ten miał charakter nadany i cywilny, a jego przyjęcie było równoznaczne z podjęciem obowiązków względem społeczeństwa. Bez zgody rodziców nie było mowy o zawarciu małżeństwa, to oni stali też na straży instytucji narzeczeństwa. Obyczaj nakazywał, by zaręczyny były poprzedzone okresem zalotów, a kawaler musiał zostać zaakceptowany przez rodzinę dziewczyny. Dopiero, gdy wydana została zgoda, następowała uroczystość zaręczyn. Tradycyjnie gospodarzami byli rodzice panny. Obie rodziny poznawały się wzajemnie, wchodząc w powinowactwo. Rozpoczynał się czas planowania ślubu i zabezpieczania młodych, przede wszystkim - organizowania ich wspólnego domostwa.
Narzeczeństwo było wówczas równoznaczne z obietnicą, a sytuacje, w których po zaręczynach nie dochodziło do ślubu, należały do rzadkości i odwrotnie – ewenementem było zawarcie związku małżeńskiego bez wcześniejszego narzeczeństwa. Okres ten trwał rok, a nawet dłużej. Narzeczeni musieli trwać w czystości, nie mogli też ze sobą zamieszkać – w tamtych czasach, takie zachowanie było traktowane jako nieobyczajne. Narzeczony mógł jednak codziennie odwiedzać swoją wybrankę, dopuszczalne było też spędzanie czasu poza domem, np. w teatrze.
W okresie narzeczeństwa, przyszli współmałżonkowie mieli jednak opierać się pokusom i uczyć się cierpliwości. Należy podkreślić, że w latach przedwojennych, zaloty nie pozwalały na dogłębne poznanie się, zatem to właśnie okres narzeczeństwa był odpowiednikiem tego, co obecnie nazywamy "chodzeniem ze sobą" lub "spotykaniem się".
Po II wojnie światowej, nastąpiły istotne zmiany społeczne, które na nowo zdefiniowały okres narzeczeństwa. Młodzi zaczęli wychodzić spod wpływu rodziców, stawali się niezależni i coraz częściej sami decydowali o swojej przyszłości. Pojęcia "narzeczona" i "narzeczony" zaczęły być postrzegane jako przestarzałe, nawiązujące do powoli ginącej tradycji. Coraz częściej, zamiennie używano określeń "dziewczyna" i "chłopak", a samo narzeczeństwo zaczęło być nazywane "chodzeniem ze sobą". Zmianie uległa też długość okresu narzeczeństwa, który w powojennej Polsce był stosunkowo krótki - młodzi często stawiali na spontaniczność. Na znaczeniu straciły też oficjalne zaręczyny. Coraz częściej decydowano się za to na osobiste oświadczyny, bez świadków w postaci rodzin obu stron.
W latach 80., młodzi zaczęli decydować się na zamieszkiwanie ze sobą przed ślubem, co ugruntowało model okresu narzeczeństwa, który znamy dziś. Obecnie, narzeczeństwo nie stanowi nieodłącznego elementu tradycji obyczajowej, bardziej jest traktowane jako naturalny etap ewolucji związku. Warto zaznaczyć, że na przełomie wieków powróciła tradycja oficjalnych zaręczyn, jednak nie stało się to równoznaczne z powrotem tradycyjnie pojmowanego okresu narzeczeństwa. Dla par jest to po prostu kolejny etap "chodzenia ze sobą", a nie "sformalizowana" instytucja.
Ile powinno trwać narzeczeństwo?
Narzeczeństwo nie ma już charakteru formalnego, a wspólne zamieszkiwanie jeszcze przed oświadczynami nie jest niczym niezwykłym, tym bardziej – gorszącym. Wiele par, które oficjalnie decydują się na spędzenie reszty życia razem, zdążyło doskonale poznać się już na etapie "chodzenia ze sobą". W tym kontekście, twierdzenie, według którego szczęście małżeńskie jest uzależnione od tego, ile potrwa narzeczeństwo, wydaje się nieaktualne. Jednak ile par, tyle opinii na ten temat. Jeżeli przyjmiemy, że nieoficjalny okres narzeczeństwa zaczyna się w chwili zamieszkania ze sobą, to czas między zaręczynami a ślubem teoretycznie powinien być krótki. Paradoksalnie, narzeczeństwo dziś często trwa wiele lat. Czasami wynika to z uwarunkowań ekonomicznych – młodzi chcą odłożyć pieniądze na wspólną przyszłość, kupić mieszkanie lub dom. Często zdarza się jednak, że przyczyna długiego narzeczeństwa jest bardziej prozaiczna – ślub ma być wymarzonym dniem, więc wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, tymczasem okazuje się, że wymarzona kaplica czy/i sala weselna będzie dostępna dopiero za 2 lata.
Nadal nie brakuje jednak spontanicznych par, dla których ważny jest szybki ślub, a na jego przygotowanie dają sobie kilka miesięcy. W wielu przypadkach, o krótkim narzeczeństwie decyduje także fakt, że przyszli małżonkowie od wielu lat żyją ze sobą jak mąż i żona, prowadząc wspólne gospodarstwo domowe. Nie widzą więc sensu w odwlekaniu dnia ślubu. Ile zatem powinien trwać okres narzeczeństwa? W czasach, w których obyczaje społeczne z tym związane są reliktem zamierzchłej przeszłości, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Krótkie narzeczeństwo nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Warto dać sobie trochę czasu, aby opadły emocje związane z oświadczynami, aby dokładnie poznać swoje zachowania w sytuacji, w której nie brakuje wspólnych zobowiązań i żeby zdążyć wszystko dokładnie zaplanować. Warto zdać sobie sprawę z tego, że szybki ślub to kosztowny ślub, szczególnie jeśli planujemy wesele. Jeżeli ogranicza nas czas, nie ma co liczyć na atrakcyjne promocje w salonach sukni ślubnych. Trzeba też liczyć się z tym, że rezerwacja sali ślubnej i pokoi hotelowych dla gości z krótkim terminem też będzie kosztować znacznie więcej.
Skoro o gościach mowa – im mniej czasu, tym większe jest prawdopodobieństwo, że część zaproszonych osób nie będzie mogła dotrzeć na uroczystość. Zaplanowanie urlopu, czy zakup kreacji – to wszystko wymaga czasu. Z drugiej strony, długie narzeczeństwo też nie jest idealnym rozwiązaniem, a to z kilku względów. Przedłużające się przygotowania do ślubu mogą być przytłaczające i powodować powstawanie niepotrzebnych napięć, nie tylko między parą, ale i w rodzinie. Przedłużający się okres narzeczeństwa może też doprowadzić do odkładania ślubu w nieskończoność – czas często potęguje strach i obawy, wiele par przyzwyczaja się też do "życia na kocią łapę" i w rezultacie – całkowicie rezygnuje z formalizacji związku. Idealne narzeczeństwo nie powinno być zatem ani za krótkie, ani za długie. A co to oznacza w praktyce? O tym musi zdecydować każda para, która planuje wspólne życie, nie zapominając przy tym, że narzeczeństwo to coś więcej niż tylko planowanie wspólnego ślubu i hucznego wesela.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie. Obserwuj StronaKobiet.pl!
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!
- Lidia Popiel wyjawia sekret o Bogusławie Lindzie. Tak naprawdę wygląda ich związek