Ona wie, jak schudnąć i nie przytyć na nowo. Kiedyś ważyła 104 kilogramy. Rozmowa z Moniką Honory, „kobietą z otyłą przeszłością”

Anna Bartosiewicz
Ponad 7 lat temu Monice Honory udało się zrzucić 40 kg. Nadal ma zgrabną sylwetkę i dzieli się swoim doświadczeniem z innymi. Na zdjęciu: Monika Honory
Ponad 7 lat temu Monice Honory udało się zrzucić 40 kg. Nadal ma zgrabną sylwetkę i dzieli się swoim doświadczeniem z innymi. Na zdjęciu: Monika Honory Archiwum prywatne Moniki Honory
Jak chudnąć bez efektu jo-jo? Co zrobić, aby zrzucić zbędne kilogramy i nie wrócić do poprzedniej wagi po zakończeniu diety? Jak przygotować się do odchudzania i dlaczego ten etap jest taki ważny? Przypominamy rozmowę z Moniką Honory, ekspertką holistycznego odchudzania, która opowiada o tym, jak pokonać nadwagę i otyłość. Zrobiło się o niej głośno po tym, jak schudła 40 kg bez efektu jo-jo.

Rozmowa z Moniką Honory – twórczynią społeczności Zupomaniaków na Facebooku, laureatką licznych nagród, m.in.: Kobieta e-commerce 2022, a także autorką książek i kursów odchudzania, m.in. „Jak zacząć odchudzanie zupami. Poradnik Programu Przemian dla początkujących.”, „Życie bez efektu jo-jo”, „Przytul siebie. O zdrowych nawykach z Programem Przemian”, „SOS odchudzania”.

Ponad 7 lat temu schudła Pani 40 kilogramów. Waga wyjściowa wynosiła 104 kilo. Jak udało się Pani tego dokonać?
W moim przypadku faktycznie nie mówimy o nadwadze, ale otyłości. Zresztą bardzo często tak siebie określam – jako kobietę z otyłą przeszłością. Te 104 kilogramy to najwyższa liczba, jaką zobaczyłam na wadze. (Jedynie przy końcówce ciąży moja waga wynosiła 135kg.) Przy wzroście 165 cm taka waga naprawdę była widoczna.

Osobną kwestią było to, jak się czułam: byłam nieustannie zmęczona, bez energii, ociężała. Fizycznie zmagałam się z bólem nóg, opuchnięciami, dokuczającym bólem kręgosłupa. W badaniach lekarskich, które wykonałam , okazało się, że otłuszczenie mojej wątroby jest znaczące, że jestem o krok od cukrzycy, nadciśnienia – od tych wszystkich chorób metabolicznych, które towarzyszą otyłości. I to też był duży wstrząs.

Cały proces redukcji wagi zajął 10 miesięcy. Schudłam 40 kilo i utrzymuję ten efekt już kilka lat. Po prostu w pewnym momencie poczułam, że nie mogę i nie chcę już dłużej tak funkcjonować. Nie chciałam już dłużej żyć „od diety do diety”. Nadszedł czas, aby raz na zawsze rozwiązać ten problem.

Zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie: „Co zrobić, żeby organizm sam zaczął chudnąć, nie za pomocą tabletek, ani diet cud. Zaczęłam konsultować się z lekarzami, uczyć się i czytać, jak pobudzić metabolizm. Byłam dla siebie takim: „królikiem doświadczalnym”. Uczyłam się na błędach. Wreszcie opracowałam bezpieczny i bezstresowy model, który pozwolił mi schudnąć w zdrowy sposób.

Napisała Pani wiele książek motywacyjnych i kulinarnych na temat odchudzania z zupami. Na czym polega promowana przez Panią dieta?
Zacznę od tego, że unikam słowa „dieta”, bo w moim przypadku to był zupełnie inny sposób myślenia i podejścia do procesu odchudzania. Bądźmy szczerzy i zastanówmy się przez chwilę, z czym najczęściej kojarzy nam się słowo „dieta”? Z pewnym okresem czasu, podczas którego będziemy musieli wyrzec się naszych ulubionych produktów i przekąsek, być może liczyć kalorie i czekać, aż na wadze ujrzymy wymarzoną liczbę lub zmieścimy się w ulubioną sukienkę. I najczęściej czekamy, kiedy ta dieta wreszcie się skończy.

Wiedziałam jedno: że jeżeli chcę chudnąć, muszę jeść i odżywiać organizm, pobudzić jego metabolizm. Postanowiłam jeść najlżejsze dla organizmu produkty, ale bogate w wartości odżywcze i oczyszczające. Doszłam do tego, że to musi być zupa. I potem zgłębiałam temat, jak zdrowo gotować zupę, jak ją przygotować, ile jej jeść itd.

Trać kilogramy, jedząc do syta! Z tą dietą nie będziesz głodować

Trać kilogramy, jedząc do syta! Z tą dietą nie będziesz głodować

Co jeść zimą, by chudnąć bez wysiłku? Na tą porę roku idealna jest dieta zupowa. Lekkie, rozgrzewające i sycące zupy są bogate w składniki odżywcze, więc można oprzeć na nich całe menu. Na zupach nie ...

Anna Rokicka-Żuk
Anna Rokicka-Żuk

Zupy są bardzo odżywcze, działają oczyszczająco i nawadniają organizm. Tym samym wspomagają metabolizm, który u osób otyłych jest często spowolniony. Poza tym odtwarzałam w zupach wiele ulubionych smaków potraw, które jadłam wcześniej. Łączyłam różnorodne warzywa, mięsa, przyprawy, ryby i kasze. Tym sposobem powstało ponad 1000 przepisów na odchudzające zupy. Oczywiście jedzenie zup to pewien etap, który pozwala nam efektywnie i zdrowo zredukować wagę, natomiast muszę przyznać, że nawet teraz, gdy już się nie odchudzam, nadal często goszczą one na moim stole.

Jest Pani mężatką. Jak Pani mąż przyjął fakt, że stracił 40 kg żony?
Od zawsze wiedziałam, że mąż akceptuje, kocha i wspiera mnie, niezależnie od wagi. Poznał mnie, jak byłam na jednej z diet i moja waga znajdowała się w granicach 75 kilogramów. Pamiętam, że wtedy odchudzałam się za pomocą tabletek, które zagłuszały uczucie głodu. Odstawiłam tabletki, a problem wrócił.

Gdy podjęłam decyzję o rozpoczęciu moich poszukiwań odpowiedzi na pytania „Jak schudnąć, jedząc wszystko, albo prawie wszystko?” i „Dlaczego produkty gotowane są tak bardzo wartościowe dla organizmu?”, – to wiedziałam, że każdego dnia będę musiała poświęcić sporo czasu na zgłębianie tematu. Chodziło o to, że nie tylko potrzebowałam zająć się sobą, aby chudnąć, ale również zajmowało poszukiwanie informacji, konsultowanie ich i uczenie się było czasochłonne. Mój mąż przejął część domowych i rodzinnych obowiązków. Był też przy mnie, jak chudłam. Pamiętam, jak po pierwszym miesiącu powiedział do mnie: „Widać, że jesteś już mniejsza. Zobacz, jak zmniejszyły Ci się uda”. Takich słów nie zapomina się szybko.

Był i jest dla mnie ogromnym wsparciem. Z jednej strony wie, że stracił 40kg żony, ale wprost proporcjonalnie zyskał szczęście i zadowolone u żony.

Zobacz także: Najlepsze diety na 2023 rok według ekspertów

Przez wiele lat była Pani osobą plus size. Stosowała Pani różne diety, ale z perspektywy czasu żadna z nich nie była skuteczna. Po czym poznać, która dieta jest dla nas odpowiednia?
Każda dieta była dla mnie dyskomfortem, wprowadzała bardzo dużo zmian w moim życiu, do których w ogóle nie byłam przygotowana. Testowałam wiele diet, często bardzo restrykcyjnych. Wykluczałam produkty, albo jadłam tylko monotematycznie, obsesyjnie liczyłam kalorie. Zdarzało się, że liczyłam kaloryczność wciśniętej cytryny do herbaty. Towarzyszył temu głód, a jak głód, to rozdrażnienie, złość. Źródłem frustracji było też nastawienie na szybkie, widoczne rezultaty, które zwykle były inne niż się spodziewałam.

Zadałam sobie pytanie – czego w tym procesie absolutnie bym nie chciała po raz kolejny doświadczyć. I odpowiedziałam sobie: „Nie chcę być głodna, nie chcę liczyć kalorii, nie chcę na starcie intensywnie ćwiczyć i nie chcę żadnych wspomagaczy”. Wiedziałam, że jeśli je odstawię, to zacznę tyć. Chciałam odżywiać się zdrowo i na miarę możliwości kobiety, która ma dom, pracę, męża i dzieci. Myślę, że kluczem do sukcesu jest szczere porozmawianie z samym sobą, zajrzenie w głąb siebie, zastanowienie się, dlaczego ja tak naprawdę chcę się odchudzać.

Zbyt często sugerujemy się dietetycznymi sukcesami znanych osób, reklamami diet cud i szybko chcemy je wdrożyć. Nie bierzemy jednak pod uwagę naszego trybu życia, przyzwyczajeń, chorób, z jakimi się zmagamy, obowiązków rodzinnych i zawodowych. Rzucamy się na restrykcyjne diety, ale finalnie siły, aby w nich wytrwać, starcza nam na tydzień, może dwa.

Zrzucanie zbędnych kilogramów lubi Pani nazywać przemianą, a nie odchudzaniem. Co kryje się pod tą nazwą?
Mój proces odchudzania był swego rodzaju przemianą. Nie mam tutaj na myśli wyłącznie redukcji kilogramów, ale cały szereg innych rzeczy, które zmieniły się po drodze.

Jak psychicznie i fizycznie przygotować się do odchudzania, żeby osiągnąć zamierzony efekt?
Świetne pytanie. Muszę przyznać, że bardzo rzadko je słyszę od osób, które chcą się odchudzać, a to właśnie odpowiednie przygotowanie jest kluczowe, aby osiągnąć rezultaty i nie stracić motywacji. To, co najbardziej mi pomogło utrzymać motywację i konsekwencję w działaniu, to odpowiednie przygotowanie i zaplanowanie całego procesu. Zacznijmy od przygotowania naszej psychiki. Zawsze powtarzam, że najwolniej ze wszystkich części ciała „odchudza się nasza głowa”. Ważne są: praca nad swoim podejściem do jedzenia, przyswajanie nowych nawyków, nastawienie na zmianę, umiejętność rezygnacji z pewnych przyzwyczajeń i znalezienie w sobie prawdziwej motywacji. Bez tego jest naprawdę trudno.

Sprawdź również:

Kolejną sprawą jest przygotowanie logistyczne. Nie mam na myśli samego zrobienia listy zakupów. Zaplanujmy też, jak wpasować tę dietę w życie innych domowników, aby nie musieć stać w kuchni kilku godzin i gotować dla każdej osoby czegoś innego. Zastanówmy się, jakie posiłki możemy zabrać do pracy i na wyjazdy. Bądźmy przygotowani na sytuacje awaryjne, gdy głodni wracamy do domu i chcemy zjeść tu i teraz.

Nie zapomnijmy też o wsparciu. Z praktyki wiem, że wiele osób odchudza się w samotności i często ukrywa ten fakt przed bliskimi, obawiając się krytyki w razie niepowodzenia. Jeżeli nie mamy wsparcia w rodzinie, znajdźmy kogoś z otoczenia, być może koleżankę lub sąsiadkę, albo dołączmy do grupy wsparcia w internecie.

Jeżeli mówimy o konsekwencji i wytrwałości w działaniu, to jednym z największych motywatorów jest zadanie sobie pytania: „Co się stanie za kilka lat, jeżeli nic nie zrobię ze swoją nadwagą czy otyłością?”. Proszę mi wierzyć, że ta wizja nigdy nie wygląda optymistycznie.

Jakie warunki muszą zostać spełnione, żeby nie było efektu jo-jo?
O efekcie jo-jo można by napisać osobną książkę. Z perspektywy czasu widzę, że dla mnie najgorsze nie były diety, chociaż czasem sięgałam po drastyczne środki, ani głód, ani mordercze ćwiczenia, ale właśnie psychiczne konsekwencje efektu jo-jo. Bo jeżeli mamy już ten nasz upragniony sukces i kupujemy sobie ulubioną sukienkę, a nie tylko tę, która na nas pasuje, gdy inni patrzą na nas z podziwem, to jesteśmy w euforii. Unosimy się wręcz nad ziemią.

I wtedy do głosu dochodzi nasz organizm. Zaczyna się bronić – magazynować, tyć ze wszystkiego. Wydaje nam się, że wszystko kontrolujemy, przecież nadal trzymamy się zasad, przestaliśmy się już odchudzać, ale nie na tyle, żeby od razu tyć, jednak nie mamy już na to żadnego wpływu. Czujemy, że nasz organizm jest jak rozpędzony pociąg, który mknie po kilogramy w górę i nie można go zatrzymać. I kilogramy wracają, a nasza psychika jest w równie złej kondycji.

Tak naprawdę niewiele osób potrafi podnieść się i podejmować kolejne próby odchudzania. Kluczowe jest, aby nie rozpraszać się dotychczasowym sukcesem, racjonalnie wychodzić z redukcji wagi i wprowadzać nowe zwyczaje do swojego życia. Jednym słowem: utrzymać efekt na lata.

Wiele osób chciałoby schudnąć, ale brakuje im konsekwencji w działaniu i nie potrafią wytrwać przy diecie. Jak radzić sobie w sytuacjach, gdy mamy ochotę zjeść coś spoza ustalonego jadłospisu lub poza godzinami spożywania posiłków?
To, że w trakcie odchudzania pojawią się kryzysy, chwile zwątpienia, pokusy podjadania i zachcianki na nasze ulubione produkty, jest niemal pewne. Nikt z nas nie jest z żelaza, czasem mamy trudniejszy czas w pracy, trudności z dzieckiem, stresującą sytuację, problem zdrowotny i zwyczajnie mamy ochotę rzucić to całe odchudzanie w sekundę. Właśnie odpowiednie przygotowanie psychiczne, o którym wspominałam wcześniej, pomaga radzić sobie z takimi kryzysami.

Poza tym ochota na słodycze czy tłuste przekąski pojawia się w momencie, gdy nasz organizm nie jest odpowiednio odżywiony. Gdy wykluczamy wiele produktów, jemy zbyt mało i różnorodnie, znacząco ograniczamy kaloryczność potraw, to właśnie powoduje, że nasz organizm „krzyczy” do nas, domagając się niezdrowego i kalorycznego pożywienia. Pamiętajmy, że każda dieta powinna być do nas dopasowana indywidualnie.

Osoby na diecie często są poddenerwowane lub czują irytację z powodu głodu czy niezaspokojonej chęci zjedzenia smakołyka. Jakie zna Pani sposoby na radzenie sobie z takimi trudnymi emocjami podczas diety?
Wiele osób dziwi się, że tak duży nacisk kładę na przygotowanie psychiczne przy odchudzaniu. Często pytają: „Monika, po co mi to? Powiedz, co mam jeść, ile i już”. Tylko to tak nie działa. Nie składamy się wyłącznie z żołądka i nie możemy mu „rozkazać”, co ma jeść. Jesteśmy całością, na którą składają się: organizm, psychika, ciało i emocje. Jeżeli nie przygotujemy do odchudzania naszej głowy, żadne zakazy nam nie wystarczą. Nie wyobrażam sobie wytrzymać 10 miesięcy na diecie, która mi nie smakuje i wszystkiego zabrania. To katorga.

Czy da się schudnąć, żyjąc w biegu i prowadząc stresujący tryb życia?
Myślę, że taki stresujący tryb życia nie pomaga jakoś specjalnie w chudnięciu. Zazwyczaj życie w biegu prowadzi do tego, że jemy szybko i spożywamy dużo wysoko przetworzonych produktów. Nie zastanawiamy się nad tym, co w ogóle jemy, czy to odżywia i służy naszemu organizmowi. Gdy nie mamy czasu, a chcemy schudnąć, decydujemy się na tzw. „diety cud”, które mają nam zagwarantować szybki efekt.

Zapewne osiągniemy dzięki nim pożądany rezultat, ale czy zdrowo i na długo? Pamiętajmy, że zawsze kluczowa jest edukacja na temat odżywiania, zwiększanie świadomości tego, co jest dla nas zdrowe, a co nie. Warto wiedzieć, co pomaga nam utrzymać dobrą energię oraz jakie witaminy, minerały i składniki są nam niezbędne.

Dobra, zdrowa dieta potrafi wynieść nasze zdrowie i samopoczucie na wysoki poziom. Jeżeli chcemy być aktywni, prowadzić dobre życie, musimy zatrzymać się i spojrzeć na aspekt żywienia, naszych emocji i sposobów radzenia sobie ze stresem. Zastanowić się, co nam służy, a co nie. Zrobić podstawowe badania, skonsultować się ze specjalistą. Widzę coraz większą świadomość społeczną w tym temacie i to mnie bardzo cieszy.

Nagrała Pani serię kursów online, jest Pani autorką poradników na temat odchudzania, prowadzi Pani grupy wsparcia dla osób plus size, a także można Panią zobaczyć w radiu i telewizji. Jaką wartość dostrzega Pani w dzieleniu się swoimi doświadczeniami z innymi?
Zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje wiele diet i metod na chudnięcie. Mi zależało na tym, aby zrobić to z szacunkiem do własnego ciała i zdrowia. Znalazłam zdrowy i bezpieczny sposób. Jak mogłam to schować do ciemnej szuflady i powiedzieć „Schudłam, bo schudłam“? Wtedy nie mogłabym spać, bo wiem, jak ludzie cierpią.

Po pewnej konferencji zaczepiła mnie jedna z uczestniczek i powiedziała: „A ja schudłam 55 kg i tak się tym nie chwalę jak pani“. Odpowiedziałam jej na to: „I to jest błąd, bo opowiadając o swoim doświadczeniu, może by pani kogoś uratowała“. Ludzie identyfikują się z tym, co piszę. Mówię: „Słucham ciebie jakbym słuchała siebie“. Opowiadanie o genezie mojego Programu Przemian jest moją pasją, która z czasem stała się też moją pracą. Stałam się ekspertem ds. holistycznego odchudzania.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie. Obserwuj StronaKobiet.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kobieta

Polecane oferty

* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marzena
żeby schudnąć przeszłam na pudełkową dietę cud i miód nie katowałam się jakimiś strasznymi dietami gdzie wkoło się je to samo. Pudełka zapewniają mi różnorodność
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet