Reprezentantka TS Wisła Zakopane stała się rewelacją ostatnich pucharowych sezonów. Wróciła do startów w Pucharze Świata po ciężkiej, długo leczonej kontuzji i nikt nie oczekiwał, że tak szybko dołączy do światowej czołówki. Tym bardziej, że przecież, zanim złamała nogę, trudno było mówić o tym, iż do elity należy.
Owszem, zgłaszała duże aspiracje i w pojedynczych przejazdach giganta pokazywała ogromne możliwości, lecz przełomu nie było. To były lata, gdy mozolnie zbierała punkty, by przesuwać się szczebel po szczebelku w hierarchii, co owocowało coraz wyższymi numerami startowymi. Szarżowanie na zniszczonej przez poprzedniczki trasie często wiązało się z ominięciem bramki, ale wielkiego wyboru nie było – Polka musiała ryzykować.
I to ryzyko zaczęło się jej opłacać w sezonie 2020/2021. To wtedy zakopianka zaczęła regularnie punktować w Pucharze Świata, a nawet wbijać się do pierwszej piętnastki. Aż nadeszły mistrzostwa świata w Cortina D’Ampezzo, podczas których osiągnęła wyniki, na które czekaliśmy od lat 80.
Pekin 2022. Maryna Gąsienica-Daniel: Nie jestem faworytką do medalu
Ubiegły sezon zakończyła groźnym upadkiem, lecz połamanie żeber nie wybiło jej z głowy szybkiego ścigania. Po letnim okresie przygotowawczym znów była na stoku niczym błyskawica, ale wtedy zaczęły się nowe kłopoty. W grudniu, gdy szykowała się do kolejnego startu w PŚ, okazało się, że ma pozytywny wynik testu na koronawirusa.
- Na szczęście nie miałam objawów, wygląda na to, że osiągnęłam sporą odporność. Prawdopodobnie przechorowałam po raz pierwszy Covid-19 już w październiku. Możliwe zatem, że dostałam wtedy podwójną dawkę uodparniającą – raz szczepionką, a raz w sposób naturalny. Mam nadzieję, że teraz dosłownie dwa-trzy dni na śniegu wystarczą na to, żeby wrócić do pełnej dyspozycji – opowiadała w wywiadzie dla naszej redakcji.
I rzeczywiście. Wróciła na stok 8 stycznia w Kranjskiej Gorze i po raz trzeci z rzędu zajęła w gigancie szóstą lokatę. Okazało się, że nasze nadzieje na olimpijski medal mają solidne podstawy. Ona sama o swych szansach wypowiada się jednak z dużym dystansem.
- Najważniejsze, by dotrzeć na igrzyska w zdrowiu i dobrej formie. Nie lubię presji, ale jestem taką zawodniczką, która dobrze funkcjonuje w takich okolicznościach. Cieszę się z tego miejsca, w którym jestem – powiedziała tuż przed wylotem do Pekinu w rozmowie z radiem Zet.
Trudno mówić mi o medalu, czy podium, skoro nie osiągnęłam tego jeszcze nawet w zawodach Pucharu Świata. Na pewno nie jestem taką faworytką, jaką jest Sara Hector w gigancie. Wolę zostać czarnym koniem, który zaatakuje z tyłu, a potem wszyscy będą o tym huczeć.
Na igrzyskach zakopianka zamierza wystąpić w gigancie i supergigancie. Zjazdu nie bierze pod uwagę ze względu na fakt, iż w ogóle go nie trenuje i z tego samego powodu zabraknie jej na starcie kombinacji, na którą składa się zjazd i slalom. Co do udziału w samym slalomie, decyzja zapadnie dopiero w Chinach.
Pekin 2022. Maryna Gąsienica-Daniel walczy dla całej drużyny
Nieoczekiwanie otworzyła się też szansa na start w zawodach drużynowych. Dzięki punktom Gąsienicy-Daniel, a także drugiej z naszych reprezentantek w PŚ - Magdaleny Łuczak (20. miejsce w gigancie PŚ w Courchevel, wysokie lokaty w Pucharze Europy), Polska znalazła się na 15. miejscu klasyfikacji Pucharu Narodów, dzięki czemu zyskała prawo wystawienia na igrzyskach co najmniej pięcioosobowej ekipy. Jakby tego było mało, przypadło nam dodatkowe miejsce, z którego skorzystała 16-letnia Hanna Zięba. W efekcie do Pekinu mogło polecieć aż cztery alpejki i dwóch alpejczyków. Czworo z nich ma prawo zaprezentować się w drużynowym slalomie równoległym.
Nasze szanse na dobry wynik nie są duże, zważywszy na fakt, że na początek w 1/8 finału zmierzymy się z broniącą mistrzowskiego tytułu reprezentacją Szwajcarii.
- Myślę, że mamy szansę, ponieważ slalom równoległy jest bardzo nieprzewidywalny – przekonuje jednak Paweł Pyjas, pierwszy w historii alpejczyk z Krakowa w olimpijskiej kadrze. - Maryna jest w gazie, a Magda również jeździ bardzo dobrze. Jeśli chodzi o mnie i o Michała Jasiczka, to damy z siebie wszystko. Może się to różnie potoczyć, a jeśli wygramy z najlepszymi na świecie, to droga będzie dla nas otwarta. Naprawdę czuję, że mamy szansę – zapewnia. I dodaje, że nogi na starcie mu nie zadrżą: - Rywalizacja z najlepszymi na świecie to bardziej duma niż stres.
W tej konkurencji wystawimy najmocniejszy skład, na jaki nas stać – zapewnia Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN.
Nie od dziś też wiadomo, że odbywające się raz na cztery lata starty olimpijskie to zupełnie inna bajka niż o wiele mniej obciążające psychicznie zawody pucharowe. Tymczasem spośród naszych zawodników występy na igrzyskach mają za sobą tylko Gąsienica-Daniel i Jasiczek. Zakopianka debiutował w Soczi 32. miejscem w gigancie, a nieznacznie poprawiła się w Pjongczangu (27.). Teraz takie miejsca byłyby uznane przez nią samą za porażkę. Odwrotnie jak w przypadku jej rówieśnika, który przed ośmioma laty był 23. w slalomie i teraz liczy na nawiązanie do tego wyniku.
- Tak mieszkają gwiazdy sportu! Zobacz apartamenty Małysza, Lewandowskiego, Kubackiego
- Kamil i Ewa Stochowie są małżeństwem już 13 lat. Jak oni się zmienili!
- Ewa Bilan-Stoch i jej kreacje. Nie tylko Elsa z "Krainy lodu" ZDJĘCIA
- Nowe życie Piotra Żyły z Marceliną Ziętek! WSPÓLNE zdjęcia
- Ślub Karoliny Małysz z Kamilem Czyżem. Na weselu bawiła się Justyna Żyła
- Poznaj piękną żonę Macieja Kota. Pozuje nawet topless