Na czym ma polegać rejestr ciąż?
Na początku listopada do konsultacji społecznych trafił projekt zmian rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu danych zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz sposobu i terminów przekazywania tych danych do Systemu Informacji Medycznej. (Obecnie do SIM trafiają informacje umożliwiające identyfikację pacjenta.)
Resort zdrowia zapewnia, że dzięki zaproponowanym zmianom przetwarzane informacje będą łatwiej dostępne, co usprawni obieg dokumentacji medycznej i pracę personelu medycznego. Obowiązek wprowadzania do systemu SIM danych o: alergiach, grupie krwi, ciąży czy implantach miałby zostać nałożony na medyków od 1 lipca 2022 roku.
Dane gromadzone w systemie mają uwzględniać m.in. informacje dotyczące:
- wyrobów medycznych,
- alergii,
- implantów,
- grupy krwi,
- rozpoczęcia i zakończenia hospitalizacji,
- kodu ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej,
- ciąży.
Obowiązek raportowania ma zostać nałożony zarówno na pracowników publicznej, jak i prywatnej służby zdrowia. „Usługodawcy udzielający świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, ale także realizujący je komercyjnie, będą mieli obowiązek raportowania do Systemu Informacji Medycznej faktu ciąży u pacjentki” – napisano w projekcie rozporządzenia.
Rejestr ciąż – czego obawiają się politycy i aktywiści?
W opinii licznych polityków, działaczy politycznych i środowisk feministycznych rejestr ciąż umożliwiłby monitorowanie, czy miał miejsce poród. Brak informacji o narodzinach dziecka mógłby świadczyć o domniemanej aborcji. Komentatorzy sugerują, że dzięki rejestrowi ciąż prokuratura będzie mogła wyciągnąć konsekwencje wobec kobiet, które dokonały aborcji za granicą.
„Oburzenie wielu środowisk z powodu tej nowelizacji odczytuję jako obawę przed tym, do czego uzyskane w ten sposób dane, mogą być użyte” – powiedział w rozmowie z „Poradnikiem Zdrowie” Rafał Janiszewski, właściciel Kancelarii Doradczej.
Według Krzysztofa Brejzy, senatora Koalicji Obywatelskiej, obowiązek wprowadzania przez lekarzy wzmianek o ciąży do Systemu Informacji Medycznej stanowi rozwiązanie zainicjowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości i ma ułatwić podporządkowanie kobiet wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, poszerzającego zakaz aborcji. Jak podkreśla były poseł, to może „stanowić zagrożenie dla praw kobiet”.
Krzysztof Brejza wystosował do ministra zdrowia, Adama Niedzielskiego, pismo z zapytaniem o faktyczny cel wprowadzenia do Systemu Informacji Medycznej danych o ciąży. Były poseł zażądał także wyjaśnień, kto zainicjował wprowadzenie zmian.
Rejestr ciąż – co na to minister zdrowia?
25 listopada do wypowiedzi cytowanych w mediach odniósł się minister zdrowia, Adam Niedzielski. Jak zaznaczył, dotychczas dokumentacja związana z ciążą była przechowywana w wersji papierowej. Resort zdrowia chce, żeby lekarze zaczęli stosować dokumentację elektroniczną.
- Mamy zwykłe przejście z papieru na cyfrowe kartoteki - zapewnił Adam Niedzielski. - To digitalizacja, przejście z papieru na elektronikę. Zamiast karty, która miała postać papierową, będzie karta elektroniczna. To jest tak jak z receptą – mieliśmy tradycyjny papier, a jest e-recepta i internetowe konto pacjenta - dodał minister cytowany w komunikacie prasowym.
Warto przeczytać również:
Jak podaje DGP, centrum e-Zdrowia, odpowiedzialne za wdrażanie systemów informacyjnych w służbie zdrowia zapewnia, że gromadzenie danych w nowym rejestrze pomoże lekarzom uniknąć przepisywania leków, których zażywanie nie jest wskazane w przypadku ciężarnych kobiet, a także może pozwolić uratować życie, jeżeli kontakt z pacjentką będzie niemożliwy. Dane gromadzone online mają także umożliwić weryfikację innych informacji, np. o uprawnieniach do otrzymania bezpłatnych leków lub możliwości wejścia do lekarza poza kolejką.
Co politycy myślą o rejestrze ciąż?
Projekt Ministerstwa Zdrowia został ostro skrytykowany przez posłanki Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. 24 listopada odbyła się dyskusja zorganizowana przez KO na temat skutków wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Patronat nad wydarzeniem objęła wicemarszałkini Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska. Uczestniczki debaty ostrzegały przed negatywnymi konsekwencjami wprowadzenia nowych przepisów.
- Można się zastanawiać czy to będzie rejestr ciąż czy raczej rejestr informacji dla prokuratury. Możemy wyobrazić sobie taki scenariusz, znany już z Salwadoru, że po poronieniu kobieta, zamiast zostać otoczona opieką państwa, wsparciem medycznym i psychologicznym, będzie musiała się tłumaczyć z tego zdarzenia prokuratorowi - mówiła cytowana przez Polsat News Kamila Gasiuk-Pihowicz – adwokatka, wiceprzewodnicząca Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz posłanka z Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej.
- Od lat widać, dokąd zmierza Polska rządzona przez Kaczyńskiego - w kierunku Moskwy, Mińska i Ankary. Szczególną rolę w tym procesie niszczenia demokracji spełnia Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej - napisała dzień później Kamila Gasiuk-Pihowicz na Twitterze.
Z kolei Magdalena Biejat, posłanka z Lewicy przypomniała wyniki badań na temat kobiet usuwających ciążę w USA. Z danych, na które powołuje się działaczka, wynika, że 92 proc. respondentek podjęło decyzję o aborcji przed umówieniem się na wizytę u psychologa, a w 2008 r. 99 proc. kobiet, które zdecydowały się na terminację ciąży, utrzymywało, że są pewne lub niemal pewne swojej decyzji.
Mocnych słów użył także marszałek Senatu, Tomasz Grodzki, który powiedział, że „nie potrafi pojąć, dlaczego obecna władza tak nienawidzi kobiet, aby zamieniać je w maszyny do reprodukcji”. Polityk użył analogii do „Roku 1984” George'a Orwella, sugerując, że powieść przestaje być literacką fantazją.
Ponadto projekt rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia spotkał się z negatywnym przyjęciem ze strony Donalda Tuska, przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Były premier stwierdził, że „gdyby to był inny rząd, można by mieć złudzenie, że chodzi o poprawę standardów i zwiększenie opieki nad ciężarnymi w Polsce”. Tusk, którego partia przyjęła w lutym 2021 r. Pakiet Praw Kobiet, zakładający m.in. dostęp do aborcji do 12. tygodnia ciąży po konsultacji z lekarzem i psychologiem, wyraził swoje powątpiewanie w intencje rządu.
- Chciałbym, żeby to były intencje opiekuńcze, ale żadne z działań tego rządu nie wskazuje, żeby to była ich intencja. Kontrola i przymus, przymus i kontrola, to jest to, co stało się ideologiczną obsesją PiS – powiedział szef PO.
Sceptycy wskazują, że rejestr ciąż budzi także wątpliwości natury prawnej. Według Jolanty Ojczyk, dziennikarki serwisu Prawo.pl, zbierane dane nie będą rzetelne, a ich gromadzenie jest sprzeczne z przepisami konstytucji i RODO.
Akcja protestacyjna Aborcyjnego Dream Teamu
Aborcyjny Dream Team zainicjował akcję protestacyjną przeciw planowanym zmianom. Polega ona na wysyłaniu do Ministerstwa Zdrowia dowodów menstruacji lub ich zdjęć. Kolektyw zapowiedział także protesty na środę 1 grudnia, kiedy to w Sejmie ma mieć miejsce pierwsze czytanie kontrowersyjnego projektu ustawy, całkowicie zakazującej aborcji i penalizującej matki oraz osoby, które przyczyniły się do usunięcia ciąży. Ustawa zakła m.in. zmianę Kodeksu karnego i możliwość dożywocia za usunięcie ciąży.
Szeremeta odrzuciła pół miliona
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Nowe zdjęcie Wojciecha Manna robi furorę. Cóż za fryzura!
- Umięśniony mąż Skrzyneckiej z córką na ściance. Widząc ich stroje, aż zadrżeliśmy!
- Sekret drugiego związku Santor wyszedł na jaw. Uciekała od niego w najgorszym czasie
- Ale meksyk w mieszkaniu Dominiki Gwit! Nie wstydzi się pokazywać czegoś takiego?