Przyjeżdżałaś tu powalczyć o medal, ale trzeba było to jeszcze potwierdzić na bieżni.
Faktycznie, jak tu jechałam, myślałam o medalu. Po cichu na to liczyłam, ale tabele nie biegają. Na zawodach dochodzą warunki i stres. Taki wynik zdecydowanie przed startem brałabym w ciemno. Femke Bol jest bardzo mocna, pokazała to. 49.44 nie jest jeszcze w moim zasięgu, ale złamałam 50 sekund więc utwierdziłam się, że mogę to robić. Mam nadzieję, że będę to robić coraz częściej. Czuję, że jestem w formie i stać mnie na to.
Przez ostatnie dwa lata zrobiłaś ogromny postęp. Teraz należysz nie do europejskiej, ale światowej czołówki.
Tak, zrobiłam ogromny postęp i mam nadzieję, że tak zostanie i będę dalej się poprawiać, ale nawet jeśli zostanę na takim poziomie, to i tak się będę cieszyć. Łamanie 50 sekund to jest coś niesamowitego. Bardzo mnie to cieszy. Liczę na to, że za dwa lata się poprawię i będę w stanie zdobyć złoty medal. Teraz jestem szczęśliwa, że to się udało, że jestem tu, gdzie jestem. Cieszę się z tego biegania.
Pobiegłyście z Anną Kiełbasińską ma maksimum.
Tak, zdecydowanie. Zmuszałam się, żeby pójść na rundę honorową, ale pomagali kibice, bo doping jest tu niesamowity. To robi wrażenie. To był jeden z moich cięższych biegów. Wydaje mi się, że trochę zaczęłam jak szalona. Na 300m wyszłam chyba pierwsza. Właściwie mi się to nie zdarza. To mnie trochę kosztowało, bo nie miałam już końcówki. Stwierdziłam jednak, że tu trzeba zaryzykować i iść po wszystko, albo po nic. Mam srebro. Jestem zadowolona, że podjęłam tę walkę. Byłabym głupia, gdybym nie cieszyła się z tego medalu.
Co dla Ciebie znaczy ten medal?
To w sumie wspaniałe otwarcie kariery, bo to moje pierwsze mistrzostwa Europy, na których startuje indywidualnie i od razu mam medal. Przypomniałam sobie ostatnio, że trzy lata temu biegałam na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Nie byłam tam faworytką, a zdobyłam złoto. Wydaje mi się więc, że moja kariera idzie swoim, prawidłowym torem. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.
Trochę to leży w genach, bo pochodzisz ze sportowej rodziny. Twoja siostra też biega.
Nieco talentu odziedziczyłam po rodzicach. Zawsze pchali mnie do sportu i się angażowali. Teraz bardzo mnie wspierają. Jeżdżą za mną tam, gdzie mogą. Dają mi ogromne wsparcie. Mam nadzieję, że moja młodsza siostra także będzie dalej biegać. W tym roku trapiły ją kontuzje, ale zmienia trenera i bardzo w nią wierzę.
Jako sztafeta po takim biegu z pewnością wierzycie w swoje siły?
Eugene to zamknięty rozdział. Ja też chciałam sobie coś udowodnić. Tam mi nie poszło, a myślę, że także byłam w doskonałej formie. Tutaj trochę sobie odbiłam. Nie zastanawiam się nad tym, co było i myślę, że ze sztafetą musimy zrobić tak samo. W USA dostałyśmy kubeł zimnej wody na głowę. Tutaj jesteśmy w takiej formie, że wydaje mi się, iż będziemy walczyć o złoto. Trzeba to mówić! Sądzę, że zakręcimy się koło rekordu Polski, jeśli będą warunki i dobry bieg.
Z trybun zszedł do Ciebie Twój partner Konrad Bukowiecki. Co Ci powiedział?
Były łzy wzruszenia. Wyściskałam się z nim i z trenerem. Myślę, że są bardzo szczęśliwi i bardzo, bardzo dumni ze mnie. Ja też jestem dumna z Konrada, że podejmuje walkę. Faktycznie ostatnio ma dużo pod górkę i sporo pecha. Oglądając tu jego występ widziałam, że jest w formie i po cichu liczyłam na brąz, ale się nie udało. Wierzę w to, że pech się od niego odwróci i na następnych imprezach będzie już tylko lepiej.
Przejście do trenera Marka Rożeja to był jeden z ważniejszych kroków w Twojej karierze?
Tak myślę. Zmieniliśmy trening i czuję, że mi to leży. Widać, że ta współpraca procentuje. Czuję się na zajęciach znakomicie i mam poczucie, że to nie jest jeszcze maksimum moich możliwości. Idziemy powoli do przodu tak, jak powinno być.
To jest kwestia metod treningowych, czy także podejście trenera do Ciebie jako zawodniczki?
I to, i to. Znaleźliśmy sposób na siebie. Bardzo się szanujemy i dogadujemy. Trener wie, jak do mnie podejść. Kiedy mam gorszy dzień, nie prowokuje do kłótni. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.
Zakładaliście przed sezonem, że na mistrzostwach Europy można złamać te 50 sekund? Trener twierdził, że nie robicie takich założeń...
Na treningach nie było dużo szybciej niż w tamtym roku. Może trochę. Faktycznie, trener bardzo, bardzo we mnie wierzył. Zresztą już w tamtym roku myśleliśmy, że może być szybciej. W sztafecie miałam wówczas na pierwszej zmianie 50.20. Nadzieje były, ale nie udało mi się tego pokazać indywidualnie. Chyba musiało być trochę tych biegów w nogach, żeby się przełamać i zacząć inaczej biegać. Teraz pokazuję na bieżni, że mogę. Biegam regularnie i widać, że mam rezerwy. Można z tego urywać.
Dziś chyba można już zapytać: czy pobijesz rekord Polski Ireny Szewińskiej?
To bardzo dobry wynik i ciężko tak biegać, ale ja przesuwam granice. Zbliżam się do niego. Wydawało mi się, że będzie ciężko poprawić się z 50.70, potem z 50.20, a cały czas robię postępy i jak biegnę, to nie wydaje mi się, że to jest takie ciężkie. Myślę, że jeśli będzie zdrowie, to zrobię kolejne postępu i może z roku na rok będzie coraz bliżej tego rekordu.
Jakie masz wakacyjne plany po tym sezonie?
Planów jest bardzo dużo. Będziemy przejazdem w różnych miejscach. Będzie ciekawie.
W Monachium notował i pytał Jakub Guder
Korespondencje z mistrzostw Europy 2022
- Krew, pot i łzy w finale sprintu. Ewa Swoboda czwarta
- Najlepsze zdjęcia ME w lekkoatletyce [16.08]
- Święty-Ersetic: Jest mi piekielnie przykro
- Lisowska i spółka. Dwa medale Polek w maratonie [FOTO]
- Bukowiecki pchał nie swoją kulą, ale i tak awansował do finału
- Kiełbasińska chodzi swoimi ścieżkami. Skrzyszowska chce się bawić
Sport
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!