Spis treści
Ta sprawa w latach 90. odbiła się głośnym echem w mediach i wstrząsnęła nie tylko fanami Eleni, ale i całą Polską. Córka wokalistki została zastrzelona w lesie nad jeziorem przez swojego byłego chłopaka.
Początki kariery i wielkiej miłości Eleni
Eleni, a właściwie Helena Milopulos, urodziła się w 1956 roku w Bielawie. Jej rodzice to Grecy, którzy opuścili swoją ojczyznę z powodu wojny domowej. Przeprowadzili się do Polski i tu założyli rodzinę.
Eleni muzyka towarzyszyła od dziecka. Chciała zostać nauczycielką muzyki, ale gdy nie dostała się do szkoły muzycznej, wykorzystała roczną przerwę na występy. W ten sposób rozpoczęła współpracę z zespołem Prometheus i szybko zdobyła popularność. Zespół dużo koncertował, nie tylko po Polsce, ale i po Europie.
Zespół dał młodej dziewczynie nie tylko szansę na wspaniałą karierę, ale i wielką miłość. Założycielem grupy był Kostas Tzokas, który poznał piosenkarkę ze swoim bratem Fotisem. Szybko się zakochali i wzięli ślub. Gdy Eleni miała 20 lat, urodziła córkę Afrodytę.
Byliśmy szczęśliwi, mieliśmy wszystko, młodość, siebie, miłość, cudowną pracę – mówiła Eleni w Super Expressie.
Zmiany w życiu wokalistki
Początkowo małżeństwo mieszkało w Policach, a po narodzinach córki rodzina przeprowadziła się do Poznania. Eleni nadal śpiewała z zespołem, ale rozpoczęła też współpracę z „Poznańską Estradą”. Później jednak zdecydowała się na karierę solową, która zaczęła się rozwijać w bardzo szybkim tempie. Wokalistka zyskała popularność i sympatię.
Szczęście dopisywało Eleni również w życiu prywatnym. Jej mąż był i jest dla niej jednocześnie przyjacielem.
Pracujemy w tej samej branży, a mimo to potrafimy o tym rozmawiać godzinami. Nawet jeżeli widzimy się krótko, bo akurat ja wróciłam, a mąż wyjeżdża, to często się kontaktujemy, choćby telefonicznie, i wszystko uzgadniamy, omawiamy. Po wielu latach wspólnego życia jesteśmy przyjaciółmi – mówiła Eleni w Życiu Wiecznym.
Od niewinnej sympatii poprzez zaborczość, aż po tragiczne zakończenie
Afrodyta była piękną dziewczynką o greckim typie urody. Miała duże oczy, czarną burzę włosów i delikatne rysy twarzy, a jednocześnie była miła, uczynna i lubiana przez rówieśników. Była towarzyska i chętnie zawierała nowe znajomości.
Gdy Afrodyta miała 13 lat, poznała o cztery lata starszego Piotra Gruchota.
Bardzo dobrze znałam Piotra. Przychodził do naszego domu, bardzo często u nas bywał. Afrodytka też u niego była. Znałam jego mamę – mówiła Eleni w programie Niepokonani.
Ta sympatia z początku nie zapowiadała niczego złego. Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy nastolatka dostała się do liceum plastycznego, a Piotr przerwał edukację. Choć uchodził za chłopaka inteligentnego, nie miał wielu zainteresowań i skupiał się na swojej dziewczynie. Z czasem stał się wręcz zaborczy i zazdrosny o inne znajomości.
Straszne są sytuacje, w których dochodzi do zainteresowania się życiem innej osoby, powiedziałabym nawet ingerowania w nie. Nie mam tu na myśli rodziców czy opiekunów, bo to jest całkiem odmienna sprawa. Mówię o osobach tzw. bliskich, które zamiast zaakceptować nas takich, jacy jesteśmy, z czasem poznawać i odkrywać, próbują dostosować nas do siebie, przejmując nad nami kontrolę – pisała dziewczyna w swoim pamiętniku (za Onet Kobieta).
Afrodyta kochała chłopaka, ale też nie czuła się dobrze w tej relacji. Co więcej, przeczuwała, że może się stać coś złego, choć koleżanki lekceważyły te sygnały. Z kolei Eleni radziła, aby zerwała tę znajomość.
Tragiczna śmierć córki Eleni
Gdy Afrodyta miała 17 lat, zakończyła ostatecznie związek z Piotrem. Jej znajomi szybko zauważyli zmianę w zachowaniu, nastolatka stała się szczęśliwsza, bardziej promienna. Najwyraźniej podjęła słuszną decyzję. Jak się okazało, Piotr nie zapomniał o dziewczynie.
20 stycznia 1994 roku Afrodyta, jak co dzień, poszła do szkoły, a po południu miała odwiedzić koleżankę. Sprawy potoczyły się jednak w inny sposób. Gdy wyszła ze szkoły, zobaczyła, że w aucie czeka na nią Piotr. Specjalnie pożyczył samochód, by spotkać się z nastolatką. Poprosił ją o rozmowę i nalegał, by ta wsiadła do środka. Afrodyta ustąpiła, gdy zobaczyła w samochodzie jakąś dziewczynę, dzięki niej poczuła się bezpieczniej.
Piotr wywiózł Afrodytę nad jezioro, nad którym niegdyś, jako para, bywali. On i nowa dziewczyna Iwona mieli na sobie przez całą drogę kominiarki, a Afrodyta musiała położyć się na siedzeniu z tyłu. Jak się później okazało, Piotr wcześniej nielegalnie nabył broń, przygotował też między innymi gaz obezwładniający i noże.
Auto zatrzymało się kilkadziesiąt kilometrów od Poznania, niedaleko Jeziora Powidzkiego. Piotr i Afrodyta wysiedli z samochodu, aby porozmawiać na osobności. Chłopak chciał powrotu dziewczyny albo jej śmierci. Dał jej broń i kazał się zastrzelić, ta odmówiła. Wtedy zabrał broń, najpierw strzelił w głowę dziewczyny, a potem w serce. Założył jej na głowę kaptur, ciało przykrył igliwiem i wrócił do samochodu.
Piotr zadzwonił do domu dziewczyny, mówiąc o jej porwaniu i żądając okupu. Wówczas Eleni powiadomiła policję. Jak się okazało, była to próba odsunięcia od siebie podejrzeń.
Skazanie sprawcy i wybaczenie
Piotr wielokrotnie podczas przesłuchań mylił się podczas zeznań. Zmieniał je, twierdząc nawet, że Afrodytę zabił „jakiś Rosjanin” lub że dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo, a on ją dobił, chcąc jej jedynie oszczędzić cierpień. W innej z wersji twierdził, że planowali wspólne samobójstwo, ale gdy Afrodyta strzeliła, on stchórzył. W końcu wyznał prawdziwą wersję zdarzeń. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia. Wówczas nie funkcjonowała już w Polsce kara śmierci, ale jeszcze nie wprowadzono dożywocia.
Eleni nie mogła pogodzić się ze stratą jedynego dziecka, brała tabletki, nie mogła spać. Wreszcie poukładała sobie swoje emocje. Miała wsparcie bliskich jej osób, rodziny, przyjaciół oraz księży. Przez wiele nocy się modliła, pytając Boga o przyczyny tragedii.
Eleni rozmawiała telefonicznie z Piotrem, gdy ten już odbywał karę. Radziła mu, by wykorzystał czas w więzieniu na naukę, zrobienie czegoś dla siebie. Po odbyciu kary (z wcześniejszym zwolnieniem) Piotr zmienił nazwisko i przeprowadził się do Niemiec.
W moim sercu Afrodyta będzie żyła zawsze. Nadal obchodzę każde jej urodziny, rocznicę śmierci, zastanawiam się, jaka by była, co by robiła, czy miałaby dzieci. Ale na co dzień nie rozpaczam. Pogodziłam się z myślą, że moje dziecko jest już w lepszym świecie, do którego wszyscy zdążamy. Nie czuję złości ani nienawiści. Mam pokój w sercu. Bez tego nie mogłabym żyć ani śpiewać – mówiła w 2013 r. Eleni w wywiadzie dla Twojego imperium.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!