Jaka jest Pani rola w Polskiej Akcji Humanitarnej?
Kiedy dołączyłam do PAH, kończyłam studia magisterskie z międzynarodowego prawa i praw człowieka. Widziałam ogromne potrzeby humanitarne i chciałam realnie pomóc najbardziej potrzebującym, a to była doskonała okazja. Dołączyłam do Polskiej Akcji Humanitarnej w 2017 roku jako asystentka projektu i stopniowo awansowałam. Obecnie pracuję jako kierowniczka programowa PAH w Ukrainie. Moja rola polega na nadzorowaniu realizowanych projektów w różnych sektorach: ochrony, związanych z dostępem do wody, higieny i kanalizacji, zapewnienia schronienia i pomocy rzeczowej, wsparcia źródeł utrzymania. Odpowiadam także za planowanie strategiczne, zapewnienie zgodności dostarczanej pomocy z potrzebami darczyńców oraz pozyskiwanie nowych środków, aby móc reagować na pilne potrzeby osób dotkniętych kryzysem w Ukrainie. Realizujemy również strategię lokalizacji, czyli współpracujemy z zaangażowanymi społecznie obywatelami, partnerami lokalnymi i władzami, aby nasza pomoc odpowiadała na realne potrzeby osób dotkniętych eskalacją wojny w Ukrainie.
Na jakim obszarze Ukrainy Pani pracuje? Czy jest to także strefa objęta działaniami wojennymi?
Obecnie mieszkam w Kijowie. Przed pełnoskalową inwazją przez dwa lata mieszkałam w Bachmucie. Od tamtego czasu PAH znacząco rozszerzyła działalność – zarówno geograficznie, jak i sektorowo – i teraz działamy głównie we wschodniej i południowej Ukrainie (m.in. w obwodach charkowskim, dniepropietrowskim, mikołajowskim, chersońskim), a także w obwodach kijowskim i sumskim poprzez lokalnych partnerów. Koncentrujemy się na społecznościach, które doświadczają ciągłego ostrzału, mają zniszczoną infrastrukturę i są dotknięte masowymi przemieszczeniami, czyli w szczególności tymi mieszkającymi w pobliżu linii frontu.

Jak wygląda Pani typowy dzień pracy? Czy to praca biurowa, czy także terenowa?
Każdy dzień jest dynamiczny i inny – to stwierdzenie dobrze oddaje charakter pomocy humanitarnej. Spędzam dużo czasu w biurze. Zaczynam dzień od spotkań koordynacyjnych z zespołami terenowymi, aby monitorować postępy projektów, rozwiązywać problemy i upewniać się, że pomoc dociera na czas, a także, że jest skuteczna. Przeglądam plany projektów, raporty, współpracuję z donatorami międzynarodowymi i władzami lokalnymi, zajmuję się planowaniem strategicznym i zarządzaniem ryzykiem, bo sytuacja w terenie może zmienić się z dnia na dzień. Kiedy tylko jest to możliwe, jeżdżę w teren, aby wspierać zespół, dbamy o swoich współpracowników. Warto podkreślić ich pracę i to, że zapewniają wsparcie potrzebującym na pierwszej linii frontu. Ponadto wielu naszych pracowników to także osoby dotknięte wojną, w tym tzw. uchodźcy wewnętrzni.
Czy czuje się Pani bezpiecznie, pracując dosłownie tak blisko wojny?
W Ukrainie nigdzie nie można czuć się w pełni bezpiecznym: im bliżej frontu, tym większe zagrożenie. Jednak bezpieczeństwo zespołu i osób otrzymujących pomoc jest dla nas priorytetem. Mamy wyspecjalizowany zespół ds. bezpieczeństwa, ustalony protokół działań, ponadto stale monitorujemy sytuację. Wyposażamy pracowników w niezbędne zaopatrzenie, w tym w kamizelki kuloodporne, kaski, apteczki, szkolimy z procedur bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy. Zapewniamy też wsparcie psychologiczne, w tym superwizje i konsultacje dla osób udzielających pomocy psychospołecznej, dzięki czemu oni też czują, że są pod naszą opieką. Wspieramy się nawzajem i wierzę, że to właśnie jest kluczem do sukcesu w tej pracy.
Co najbardziej lubi Pani w swojej pracy, a co jest najtrudniejsze?
Największą satysfakcję daje mi widok realnych efektów – kiedy rodzina znowu ma dostęp do wody pitnej, kiedy dom jest naprawiony przed zimą, kiedy po ataku rakietowym poszkodowane osoby otrzymują wsparcie finansowe, by zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Według mnie to nie tylko pomoc materialna, ale i przywrócenie ludziom nadziei i godności. Najtrudniejsze jest zmaganie się z ogromną skalą potrzeb przy ograniczonych zasobach. Chciałoby się pomóc większej liczbie osób, ale ograniczenia finansowe i związane z bezpieczeństwem zmuszają nas do codziennego podejmowania trudnych decyzji.
Jakie historie napotkane w tej pracy najbardziej Panią poruszyły?
We wschodniej Ukrainie spotkałam kobietę, której dom został uszkodzony, pojazdy zniszczone, a zwierzęta zabite. Pomimo tak dużych strat zachowała pozytywne nastawienie i mówiła o odbudowie. Kiedy pomogliśmy jej finansowo, była bardzo wdzięczna – nie tylko za pieniądze, ale także za to, że wiedziała, że ktoś się o nią troszczy. Jej siła naprawdę została ze mną na długo.

Chcę się podzielić jeszcze jedną historią. Przed eskalacją wojny w 2022 roku mieliśmy w jednym z naszych centrów pomocy psychospołecznej we wschodniej Ukrainie pracowniczkę społeczną. Kilka miesięcy później, już po ataku Rosji, podczas zapewniania pomocy psychospołecznej dla osób wewnętrznie przemieszczonych w obwodzie kijowskim nasz zespół niespodziewanie tam na nią natrafił, jednak była już uchodźczynią wewnętrzną. Zaprosiliśmy ją ponownie do współpracy i została naszą pracowniczką w tym miejscu, wspierając przemieszczone osoby starsze. To był moment, który pokazał, jak odporność psychiczna może przerodzić się w pomoc innym.
Po inwazji musieliśmy się przeprowadzić, jednocześnie znacząco zwiększając skalę naszej działalności. Jestem dumna, że tyle kolegów i koleżanek, którzy sami zostali zmuszeni do przemieszczenia (niektórzy po raz drugi), znaleźli siłę, by kontynuować pracę i wspierać najbardziej potrzebujących. Wielu z nich jest z nami od lat, a po drodze dołączyli do nas nowi, równie oddani członkowie zespołu. Ich zaangażowanie, pomimo własnych problemów, jest jedną z rzeczy, które najbardziej mnie inspirują w tej pracy.

Jaki jest obecnie największy problem Ukraińców i Ukrainek?
Największym wyzwaniem jest bezpieczeństwo i dostęp do podstawowych usług. Ostrzały niszczą domy, sieci wodociągowe, energetyczne, infrastrukturę społeczną i edukacyjną. Wiele rodzin ma wręcz ekstremalny problem z zapewnieniem podstawowych potrzeb, schronieniem czy dostępem do wody. W rejonach frontowych i okupowanych ludzie żyją bez stałego ogrzewania, bez bezpiecznych schronień. Trauma psychiczna jest ogromna, zwłaszcza wśród dzieci i osób starszych. Kobiety dźwigają dodatkowe obciążenie. Także przed inwazją były głównymi opiekunkami rodzin, a teraz, gdy wielu mężczyzn jest w armii, muszą łączyć opiekę nad dziećmi lub osobami starszymi z pracą w zawodach dotąd zdominowanych przez mężczyzn.
Jak zwykli polscy obywatele mogą pomóc Ukrainie w tak ekstremalnej sytuacji? Czy to w ogóle jest możliwe?
Oczywiście, jak najbardziej. Najlepszym sposobem jest finansowe wsparcie zaufanych organizacji humanitarnych. Nawet złotówka przekazana Polskiej Akcji Humanitarnej pozwala szybko reagować i kupować potrzebne rzeczy, często od lokalnych dostawców, wspierając ukraińską gospodarkę. Ważne jest też utrzymywanie tematu Ukrainy w debacie publicznej i informowanie o potrzebach – zarówno osób żyjących na linii frontu, jak i uchodźców wewnętrznych, którzy muszą swoje życia zaczynać w pewnym sensie od zera. Można także angażować się w wolontariat w Polsce oraz wspierać lokalne ukraińskie NGO-sy.
Działania PAH w Ukrainie można wspierać na: https://www.siepomaga.pl/pah-ukraina








