Rozporządzenie wydane przez ministra zdrowia we wrześniu br. zostało upublicznione dopiero niedawno. Od razu wywołało sprzeciw przedstawicielek środowisk kobiecych. Dokument ten wprowadza zmiany w obowiązujących (tylko do 31 grudnia 2016 r.) standardach opieki okołoporodowej.
Petycja do premier Beaty Szydło
Fundacja Rodzić po Ludzku opublikowała w internecie swoje stanowisko w tej sprawie oraz tekst petycji do premier Beaty Szydło.
Przeczytaj również: Nie zapłacisz, ale i tak będą cię leczyć
- Co ta zmiana oznacza dla kobiet? - pyta Fundacja Rodzić po Ludzku i odpowiada: - Chodzenie, swoboda przyjmowania wygodnych pozycji, możliwość korzystania z wanny lub prysznica, intymna sala do porodu, wybór sposobu parcia, możliwość picia w trakcie porodu, nieprzerwany kontakt matki z dzieckiem po porodzie, wsparcie w laktacji będą zależały od decyzji konkretnego lekarza w konkretnym szpitalu. Likwidacja standardu pozbawi kobiety możliwości wniesienia skargi, ponieważ nie będą miały do czego się odwołać. Jakość opieki, jaką otrzyma rodząca, będzie zależna od decyzji ordynatora lub lekarza, zwyczajów i rutyn panujących w danej placówce.
Fundacja zwraca też uwagę na ograniczenia możliwości łagodzenia bólu oraz na to, że ministerstwo nie konsultowało zmian z przedstawicielami organizacji, które działają na rzecz kobiet.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
- To wszystko cofa nas do lat opresyjnego położnictwa drugiej połowy XX wieku, pełnego przemocy, odhumanizowanej opieki i korupcji - uważa Fundacja Rodzić po Ludzku. - To również przekreśla lata pracy nad poprawą warunków rodzenia zarówno naszej organizacji, jak i wielu innych środowisk, w tym także działań samego Ministerstwa Zdrowia i Departamentu Matki i Dziecka.
Co o tym sądzą bydgoscy lekarze?
Zapytaliśmy bydgoskich lekarzy położników i ginekologów o to, czy wprowadzanie nowych standardów jest dobre dla kobiet.
- Obowiązujące rozporządzenie funkcjonuje od 2012 roku - tłumaczy dr Maciej Socha z Kliniki LEKARZE Mostowa 4 w Bydgoszczy. - Określa ono standardy opieki okołoporodowej, czyli to, w jaki sposób lekarz ma postępować.
Zdaniem dr. Macieja Sochy, takie rozporządzenia powinny obowiązywać tylko w krajach rozwijających się, w których opieka nad kobietą w ciąży nie jest na odpowiednio wysokim poziomie. W Polsce postępowanie sformalizowano, co wyraźnie wiąże lekarzom ręce. Na przykład wtedy, kiedy przygotowują pacjentkę do zabiegu cesarskiego cięcia (nie powinna nic pić w czasie dwóch godzin przed operacją) - teoretycznie lekarz nie powinien jej sugerować wstrzymywania się od picia.
- U nas problemów tego typu nie ma. Rozumiem jednak Fundację, która zwraca na to uwagę - twierdzi dr Maciej Socha. - W wielu miejscach kobieta naprawdę może nie dostać nawet wody. Nie powinno się rzeczy oczywistych regulować rozporządzeniami, bo to tak jakby wydano rozporządzenia zabraniające lekarzowi bicia pacjenta. Jedynym wyjściem jest edukacja.
Rejestracja poronień
Ale to nie koniec zapowiadanych zmian dotyczących kobiet. Istnieje bowiem projekt ustawy, która od 2018 r. ma przywrócić obowiązek meldowania się i, jednocześnie, nakaz zgłaszania urzędom wszystkich ciąż, sposobów ich rozwiązania, liczby i przyczyn poronień, liczby dzieci, które umarły w trakcie porodu, wykształcenia rodziców…
- Jeśli w Polsce stworzy się system rejestracji zdarzeń medycznych, który obowiązuje w Skandynawii - uważa jeden z lekarzy - to jestem za. Ale mam wątpliwości, bo nie określono podstawowych rzeczy, np. kto będzie miał dostęp do tak drażliwych danych.
- W wielu miejscach w kraju kobieta naprawdę może nie dostać nawet wody. Wyjściem jest edukacja.. - dr Maciej Socha.