Spis treści
Dziadkowie wspominają ten dzień na swój sposób, rodzice na swój, a jeszcze inne emocje towarzyszą dzieciom, które przystępują do komunii współcześnie. Rzadko kiedy zdają one sobie sprawę z tego, ile wysiłku wymaga organizacja uroczystości, a także poczęstunku dla rodziny. Tym bardziej trudno byłoby im sobie wyobrazić, jak wyglądała Pierwsza Komunia kilkadziesiąt lat temu. Czy to ich wada? Oczywiście, że nie. Dzieci nie powinny być obciążane problemami i wysiłkami rodziców, nie mogą też wiedzieć, jak było kiedyś, bo wtedy ich po prostu na tym świecie jeszcze nie było. Warto jednak opowiadać, jak wyglądał PRL i ówczesne wydarzenia oraz adekwatnie do wieku zaangażować nasze pociechy w przygotowania, by potrafiły docenić to, co mają. A Wy pamiętacie, jak było?
Przygotowania do komunii w PRL-u
Tak, jak teraz katecheta lub ksiądz przygotowuje dzieci do przyjęcia sakramentu podczas lekcji religii, organizowanych spotkań i poprzez uczestnictwo w mszach świętych, niegdyś odbywało się to na podobnej zasadzie. Różnica polegała głównie na miejscu przeprowadzania zajęć, ponieważ zajęcia o charakterze religijnym odbywały się w salkach katechetycznych, a nie, jak dziś, w szkołach. W przygotowaniach także wtedy brali udział rodzice, którzy uczestniczyli w kilku spotkaniach organizacyjnych.
Najważniejsza część, czyli przyjęcie Pierwszej Komunii
W kościele z reguły zmiany zachodzą bardzo wolno. Obrządki wyglądały i wyglądają w sposób bardzo zbliżony do siebie, bez względu na to, czy mają miejsce współcześnie, czy 30 lat temu. Różnice mogą pojawiać się w dodatkowych zwyczajach i zależeć od parafii.
Nie da się ukryć, że kiedyś było jakoś inaczej. Wydaje mi się, że więcej dzieci recytowało wierszyki wcześniej przygotowane przez panią katechetkę, właściwie każdy coś mówił, teraz to raczej wybrane osoby – mówi nasza Czytelniczka.
Tak jak kiedyś, tak i współcześnie dzieci po przyjęciu wracają jeszcze wraz z chrzestnymi do kościoła.
Ubiór na komunię. Za komuny też ważne były stroje
Bogato zdobione, piękne sukieneczki kojarzą się z przepychem i komunijnym szaleństwem, nawet nie dzieci, a ich rodziców. Okazuje się, że to nie jest znak naszych czasów. Kilkadziesiąt lat temu również bywały podobne przypadki! Zazwyczaj dziewczynki miały sukienki uszyte przez mamy lub babcie, ewentualnie krawcowe, a chłopcy skrojone na nich garnitury. Ale niektóre rodziny na ten wyjątkowy dzień otrzymywały paczki zza granicy, na przykład ze Stanów Zjednoczonych, RFN-u czy Wielkiej Brytanii. W nich znajdowały się piękne, lśniące suknie, przypominające miniaturki ślubnych kreacji. Niektórzy zazdrościli takiego przepychu, inni zaś patrzyli na niego krytycznie, postrzegając jako brak skromności.
Czytaj też: Małpki na komunię? To niebezpieczny trend! Egzotyczne zwierzęta popularne jako prezenty komunijne
Prezenty dla dzieci przystępujących do komunii
Nawet w ubogim PRL-u komunia nie mogła obyć się bez prezentów. Oczywiście najważniejszy był i jest wymiar religijny, jednak podarunki już wpisały się w tę uroczystość i trudno sobie wyobrazić tak wyjątkowy dzień bez nich.
Co dostawały dzieci na I Komunię Świętą za PRL-u? Lista jest długa. Wymarzonym prezentem był oczywiście rower. Wtedy również pojawiały się:
- koperty z pieniędzmi,
- zegarki na złotym łańcuszku, które przyjechały zza wschodniej granicy,
- aparat fotograficzne, na przykład marki Smiena,
- sprzęt jak magnetofon kasetowy Grundig albo walkman.
Chętnie inwestowano w złoto, w szczególności dla dziewczynek, które otrzymywały łańcuszki, kolczyki, pierścionki i zawieszki. Traktowano je jako swego rodzaju inwestycję na przyszłość, a złota biżuteria trafiała również do chłopców.
To cię zainteresuje: Komunijne szaleństwo. W tym roku rodzice trzecioklasistów muszą liczyć się ze sporymi wydatkami
Przyjęcie pokomunijne
Pierwsza Komunia Święta nie mogłaby odbyć się bez poczęstunku dla rodziny i najbliższych po wydarzeniu. Zazwyczaj obiad pokomunijny organizowany jest w restauracji. Kilkadziesiąt lat temu takie rozwiązanie należało do rzadkości. Przyjęcia odbywały się w domu, czyli niejednokrotnie po prostu w małym mieszkanku w bloku.
Dania przygotowywała mama i babcia, które musiały wykazać się niemałą kreatywnością. Mięso, choć niełatwo, można było zdobyć. Co jednak z niego przyrządzić, by smakowało inaczej, niż dotychczas? Z pomocą przychodziły przepisy z tygodników dla pań albo przekazane przez koleżanki. A deser? Tutaj pani domu stawała przed jeszcze trudniejszym zadaniem.
Pamiętam, że u mnie był tort lodowy cassate, zamówiony w restauracji. W ogóle trzeba było się wykazać, by zdobyć jakieś słodycze, na przykład prawdziwą czekoladę zamiast wyrobów czekoladopodobnych. Na tę okazję robiono zakupy w Pewexie za rodzinne oszczędności – mówi nasza Czytelniczka.
Nie wszystkie dzieci przystępowały do Pierwszej Komunii Świętej. O ile dziś jest to zależne głównie od światopoglądu i religii wyznawanej przez rodziców, o tyle niegdyś wiązało się też z polityką. Pociechy działaczy partyjnych nie chodziły ani do kościoła, ani na lekcje religii. Niejednokrotnie dzieciom było z tego powodu na tyle przykro, że rodzice próbowali im to zrekompensować uroczystym obiadem i prezentami właśnie w dniu Pierwszej Komunii, do której przystępowali klasowi koledzy i koleżanki.