Natalia Maliszewska zabrała głos po kolejnym pozytywnym teście. „Coś we mnie umarło. W nic już nie wierzę, w żadne testy, w żadne igrzyska”

Daniel Ludwiński
Sylwia Dąbrowa
Cała sportowa Polska żyje dramatem Natalii Maliszewskiej. Nasza najlepsza zawodniczka w short-tracku była już o krok od olimpijskiego startu na dystansie 500 metrów, ale tuż przed rozpoczęciem kwalifikacji znowu otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Maliszewska opublikowała poruszający wpis, w którym przyznała, jak wyjątkowo trudno jest jej znieść to, co się wydarzyło.

Informacja o pierwszym pozytywnym teście u naszej łyżwiarki została oficjalnie potwierdzona w ubiegłą niedzielę, 30 stycznia. Maliszewska trafiła na izolację, ale już dwa dni później jej kolejny test dał wynik negatywny. Zgodnie z zasadami, które obowiązują na igrzyskach w Pekinie, wyjście z izolacji zapewniają dwa kolejne negatywne badania, więc Polka zdawała się być blisko powrotu do treningów i startów.

Warto przeczytać

Niestety, w środę wynik znów był pozytywny (podobno niemal na granicy z negatywnym) i nie inaczej było w czwartek oraz piątek. Polacy nie zasypiali jednak gruszek w popiele – wyniki testów Maliszewskiej były zgłaszane do Medycznego Panelu Ekspertów z prośbą o warunkowe zwolnienie zawodniczki z izolacji. W nocy z piątku na sobotę, gdy dziennikarze wracali z Pekinu z ceremonii otwarcia igrzysk, zaczęły do nas docierać pierwsze nieoficjalne pogłoski, że Maliszewska faktycznie jest bliska wyjścia z izolacji. Tak też się stało – wkrótce później Polka powróciła do wioski olimpijskiej.

Aby wystartować w sobotnich eliminacjach 500 metrów Maliszewska potrzebowała jednak kolejnego negatywnego testu. Polka na wszelki wypadek przyjechała do hali osobno, przed koleżankami z reprezentacji, ale na rozgrzewkę wyjechały już tylko one – liderka naszej kadry kilka chwil wcześniej otrzymała wiadomość, że nowy test ponownie dał wynik pozytywny. Maliszewska, ze łzami w oczach, znów nie została dopuszczona do startu.

Przez ostatnie dni Polce raz dawano nadzieję, a raz ją odbierano. Ostatecznie zabranie wszelkich szans nastąpiło w sposób wyjątkowo bolesny, gdy nasza reprezentantka była już praktycznie gotowa do tego, by nareszcie wyjechać na lód.

W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu Maliszewska zdecydowała się zabrać głos i opublikowała na Instastory długi i bardzo poruszający wpis. Kibice domyślali się, że pod względem emocjonalnym cała sytuacja musi być skrajnie trudna dla zawodniczki. Sama Maliszewska przyznała, że „nie wierzy już w igrzyska”. Oto treść jej wpisu:

Warto przeczytać

Jest mi tak cholernie ciężko odezwać się i cokolwiek powiedzieć. Dać znać, że żyję, choć uważam, że coś we mnie wczoraj umarło. Od ponad tygodnia żyję w strachu, a te wahania nastroju i płacz, który pozbawia mnie tchu, sprawiają, że nie tylko ludzie wokół mnie się martwią, ale ja sama. Wiem, że dużo osób nie rozumie tej sytuacji. Testy pozytywne, negatywne, testy bliskie wyjścia z izolacji, nagle testy pozytywne, które kwalifikują mnie do leżenia w szpitalu pod respiratorem. Później znowu dobre wyniki i szansa na warunkowe zwolnienie. Później totalna klapa. Brak możliwości... nadzieja umarła. Ostatecznie w dzień startu o 3 w nocy ludzie wyciągają mnie z izolatki... Ta noc to był horror. Spałam w ubraniu, bo bałam się, że ktoś za chwilę zabierze mnie znowu do izolatki. Przez zasłony wyglądałam tylko trochę. Jednym okiem, bo bałam się, że mnie ktoś zobaczy. Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowują ubrania, rozwieszam strój... i nagle wiadomość, że oni się jednak pomylili! Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki! Że jednak jestem zagrożeniem! Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski... Ja też tego nie rozumiem. W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki ŻART. Mam nadzieję, że ten, kto tym steruje, nieźle się przy tym bawi... Mój mózg i moje serce więcej już nie zniesie. A WAM DZIĘKUJĘ. Do usłyszenia niedługo.

Mimo tego, co się wydarzyło, Maliszewska wciąż może jeszcze osiągnąć w Pekinie sukces – jeśli dalsze wyniki będą negatywne, wystartuje na 1000 i 1500 m oraz w sztafecie. W światowej czołówce jest na krótszym z dystansów, na którym kwalifikacje odbędą się w środę, a rywalizacja o medale w piątek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sport

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 6

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
ze 3 szmaty niech jeszcze ząłoży i przyjmie 10 dawkę dwudawkowej szprycy
P
Prawnik aus Breslau
6 lutego, 7:18, Janusz I:

Mam 77 lat i wobec tej Pani jestem puchem marnym ale miałem podobne przeżycia. Po wypadku leżałem w szpitalu w oczekiwaniu na wszczepienie endoprotezy biodra. Cały czas na plecach, bez ruchu, bez wsparcia rodziny, z urzędową obojętnością personelu w Boże Narodzenie, Nowy Rok i Trzech Króli z nędznym jedzeniem. Mimo, że byłem trzykrotnie zaszczepiony, kilkakrotne testy dawały wynik "nierozstrzygający". Ordynator stwierdził, że w tej sytuacji nikt nie odważy się mnie dotknąć i mogę czekać na wynik negatywny nawet pół roku. Na szczęście po tygodniu zostałem zoperowany i zdrowieję. Jestem wdzięczny lekarzom za pomyślną operację. Strasznie żal mi tej pani i myślę, że powinniśmy jej wynagrodzić doznaną poniewierkę.

6 lutego, 17:03, Gość:

Czy Pan wie,że testowanie pacjentów przed zabiegami jest niezgodne z prawem ?

w naszym kraju już mało rzeczy jest zgodnych z prawem

G
Gość
6 lutego, 7:18, Janusz I:

Mam 77 lat i wobec tej Pani jestem puchem marnym ale miałem podobne przeżycia. Po wypadku leżałem w szpitalu w oczekiwaniu na wszczepienie endoprotezy biodra. Cały czas na plecach, bez ruchu, bez wsparcia rodziny, z urzędową obojętnością personelu w Boże Narodzenie, Nowy Rok i Trzech Króli z nędznym jedzeniem. Mimo, że byłem trzykrotnie zaszczepiony, kilkakrotne testy dawały wynik "nierozstrzygający". Ordynator stwierdził, że w tej sytuacji nikt nie odważy się mnie dotknąć i mogę czekać na wynik negatywny nawet pół roku. Na szczęście po tygodniu zostałem zoperowany i zdrowieję. Jestem wdzięczny lekarzom za pomyślną operację. Strasznie żal mi tej pani i myślę, że powinniśmy jej wynagrodzić doznaną poniewierkę.

Czy Pan wie,że testowanie pacjentów przed zabiegami jest niezgodne z prawem ?

G
Gość
ma swoje [wulgaryzm]ryje
G
Gość
Wiara w testy zabija w nas człowieczeństwo a lekarzom odebrała wiedzę medyczną, tyle lat kształcenia i praktyk a oni bez wyniku testu nie potrafią wyleczyć nawet kataru.
J
Janusz I
Mam 77 lat i wobec tej Pani jestem puchem marnym ale miałem podobne przeżycia. Po wypadku leżałem w szpitalu w oczekiwaniu na wszczepienie endoprotezy biodra. Cały czas na plecach, bez ruchu, bez wsparcia rodziny, z urzędową obojętnością personelu w Boże Narodzenie, Nowy Rok i Trzech Króli z nędznym jedzeniem. Mimo, że byłem trzykrotnie zaszczepiony, kilkakrotne testy dawały wynik "nierozstrzygający". Ordynator stwierdził, że w tej sytuacji nikt nie odważy się mnie dotknąć i mogę czekać na wynik negatywny nawet pół roku. Na szczęście po tygodniu zostałem zoperowany i zdrowieję. Jestem wdzięczny lekarzom za pomyślną operację. Strasznie żal mi tej pani i myślę, że powinniśmy jej wynagrodzić doznaną poniewierkę.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet