Niewidoczna codzienność dzieci chorych na cukrzycą typu 1

oprac. aga
ARC
Już niemowlęta zaczynają swoją życiową drogę z cukrzycą pierwszego typu, insulinozależną, nieuleczalną - pisze Witold Fydrych ze Stowarzyszenia „SŁODKA JEDYNKA“.

Niezakaźna epidemia XXI wieku zbiera obfite żniwo. Już niemowlęta zaczynają swoją życiową drogę z cukrzycą pierwszego typu, insulinozależną, nieuleczalną. Beztroskie dzieciństwo zostaje zagłuszone koszarową dyscypliną samokontroli i osiąganiem dojrzałości w ekspresowym tempie.

- Cukrzyca typu 1 jest niewidoczną dla otoczenia chorobą. Często ukrywaną ze względu na wstyd, jaki i ochronę przed brakiem zrozumienia społecznego. Deficyty podstawowej wiedzy na temat tej ciężkiej choroby, oraz nieświadome porównywanie jej do cukrzycy typu 2, doprowadzają do konfliktów i niedomówień - pisze Witold Fydrych ze Stowarzyszenia „SŁODKA JEDYNKA“

Czym jest cukrzyca typu 1 i z czego powstaje? To choroba autoimmunologoczna, charakteryzująca się zwalczaniem przez system odpornościowy człowieka własnych komórek beta w trzustce odpowiedzialnych za produkcję insuliny. Cukrzyca typu 1 nie powstaje z nadmiernego spożywania słodyczy, złej diety i braku ruchu. Wykrywa się ją u niemowląt i starszych dzieci, które nie są otyłe, a wręcz przeciwnie, szczupłe i wysportowane.

Jak wyjaśnia Fydrych "w okresie przedszkolnym i szkolnym, rodzice diabetyków typu 1 napotykają na mur. Jest on zbudowany z braku dobrej woli, egzekwowania prawa przez nauczycieli, oraz zwykłej, ludzkiej obojętności".

Zasada pozbywania się „problemu” odsyłając do innej placówki edukacyjnej, jest chlebem powszednim dla dzieci z cukrzycą typu 1 i ich rodziców. Zamykające się drzwi z napisem: „my ciebie nie chcemy, bo masz cukrzycę” nie są rzadkością. Są jednak wyjątki, nauczyciele, którzy podejmują wyzwanie: „Cukrzyca typu 1 kontra nauczyciel”. Poznają chorobę i z odrobiną dobrej woli i empatii zwalniają rodziców od koczowania na przedszkolnych i szkolnych korytarzach, a choremu uczniowi stwarzają warunki do normalnego rozwoju wśród rówieśników.

- W celu zapewnienia pełnej opieki nieuleczalnie choremu, w tym wypadku dziecku, ustawodawca umożliwił to, w formie orzeczenia o niepełnosprawności z całą gamą punktów. „Cukrzyca typu 1 kontra orzecznictwo” - to jest dopiero problem. Oderwane od rzeczywistości porównania do zdrowych rówieśników, niejednokrotnie robione przez lekarzy bez specjalizacji diabetologicznych, są krzywdzące i dyskryminujące. Brak lub odbieranie punktu 7 w orzeczeniu o niepełnosprawności (punkt 7 - "konieczność stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie zmniejszoną możliwością samodzielnej egzystencji") uniemożliwia rodzicom zapewnienia swoim pociechom bezpieczeństwa i możliwości poznania choroby w dzieciństwie lub wczesnym stadium po diagnozie - wyjaśnia Fydrych i dodaje: - Orzecznik decyduje za rodzica, na podstawie akt, oraz kilkuminutowego wywiadu, bez oceny stanu rzeczywistego. To, że diabetyk sam ubierze buty, umyje się, lub spożyje posiłek tak jak to robi jego rówieśnik, nie znaczy że za godzinę, przy ciężkiej hipoglikemii (niski stan glukozy we krwi) będzie w stanie to zrobić. Cukrzyca dyskwalifikuje orzeczników nadużywających autonomiczne prawo przeciwko dzieciom chorym na cukrzycę typu 1, w ich przedmiotowej i błędnej ocenie, co widać w częstych odwołaniach do wyższych instancji i sądów.

Dzieci niepełnosprawne są „problemem”, a dzieci chore na cukrzycą typu 1 są przysłowiowym piątym kołem u tego problemowego wozu.

- Program 500+ nie może służyć do finansowania niepełnosprawności dziecka, co niestety w wielu przypadkach ma miejsce. Brakiem środków w budżecie obciąża się kochających swoje niepełnosprawne dzieci rodziców. Oni są w stanie oddać wszystko i zadłużyć się, by pomóc swojemu dziecku. Opakowanie pięciu wkładów potrzebnej do życia insuliny to co najmniej 40, 50, 70 złotych, ciągły monitoring glikemii (z rozporządzenia Mnistra Zdrowia od 01.03.18 częściowo refundowany) tylko dla wybranych, jednorazowe igiełki do penów, lancety do nakłuwaczy w 100 proc. płatne itd... - ocenia Fydrych.

Ile warte, dla ustawodawców, jest życie obywateli, w tym przypadku, życie diabetyków?

- Szczególne miejsce w rządowych planach oszczędnościowych mają dorośli diabetycy typu 1, ponieważ oni są pozbawieni prawie wszystkiego z niewielkimi wyjątkami refundacyjnymi. Dzisiejsze dzieci dorastają i powiększą grono dorosłych cukrzyków typu 1. Jakie plany na przyszłość ma resort odpowiedzialny za zdrowie społeczne? Mówi się: lepiej zapobiegać pożarom niż je gasić. Adekwatne do obecnej polityki resortowej byłoby stwierdzenie: czekać aż spłonie i pozamiatać... Oszczędzanie na zdrowiu ludzkim jest barbarzyństwem i stawia Demokratyczne Państwo Prawa pod znakiem zapytania. Nie można walczyć o życie nienarodzone, oszczędzając na zdrowiu już żyjących - twierdzi Fydrych.

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
mama Diabetyka
Ale czy Pani ma kontakt z dziećmi które chorują na CT1? Coś mi się nie wydaje...
Z
ZBULWERSOWANA
Ten pan jest fanatykiem pokazywania złego obrazu chorych na cukrzycę typu 1. A wielu z nich mimo choroby świetnie sobie radzi. Takie artykuły straszą osoby, które o tej chorobie mało wiedzą. Kto dziecko przyjmie do przedszkola widząc, że ta choroba jest tak problematyczna. Jak będzie ze szkołą, a potem z praca.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet