Rozmowa z Aleksandrą Wolską, właścicielką LSP life
Co skłoniło Panią do założenia firmy podczas lockdawnu?
Robiłam karierę w amerykańskich spółkach, gdzie zarządzałam wieloma HR-owymi projektami, które fenomenalnie przekładały się na wzrost efektywności pracowników i zaangażowania w firmie. Decyzję o zmianie pracy i przejściu do spółki skarbu państwa podyktowało mi moje poczucie pewnej misji. Chciałam przenieść zagraniczne standardy, które poznałam, na polski grunt. Zostałam więc dyrektorem zarządzającym ds. HR-u w grupie PZU. W zespole miałam 200 osób, a nasze serwisy HR-owe trafiały do 11 tys. pracowników. Byłam u szczytu kariery, na którą pracowałam 20 lat, gdy usłyszałam diagnozę. Choroba wymagała ode mnie przerwania pracy zawodowej z dnia na dzień. Dosłownie.
Jak potoczyło się pani dalsze życie zawodowe?
To był grudzień 2018 roku, właśnie miałam świętować pierwszy rok pracy w PZU. Ale nie mogłam wyleczyć przeziębienia, trzy miesiące z nim walczyłam... W końcu okazało się, że to przewlekła białaczka, która w dodatku bardzo szybko postępowała. Stwierdzono u mnie 70% nacieku na szpik, a to jest bardzo dużo. Od razu przerwałam pracę, aby natychmiast rozpocząć leczenie. Tym bardziej, że to było moje trzecie starcie z nowotworem.
Po roku stanęłam na nogi. W styczniu 2020 roku dowiedziałam się, że mój szpik jest czysty, a więc wygrałam z rakiem. Dostałam kolejną szansę, tzw. drugie życie. Podjęłam decyzję, że muszę dać sobie czas na rekonwalescencję. Nie wróciłam już do korporacji, ponieważ stanowisko na wysokim szczeblu zarządzającym to bardzo intensywna praca, często po kilkanaście godzin dziennie. Raptem miesiąc później do Polski dotarła pandemia.
Co pomogło Pani w walce z rakiem?
Przede wszystkim pozytywne nastawienie. Jestem osobą, która ma niesamowicie dużo energii, pasji, entuzjazmu. I na szczęście żadna choroba mi tego nie odebrała. Żadna mnie nie złamała. Zdecydowanie pomaga mi też zadaniowe nastawienie do problemu. Nie zadawałam więc sobie pytań: „dlaczego ja”, „dlaczego to mi się w życiu przytrafiło”? Tylko tak jak w pracy, do tematu choroby podeszłam zadaniowo. Uznałam, że jest diagnoza i nie ma co z nią dyskutować, tylko skoncentrowałam się w pełni na zadaniu, jakim było wyzdrowienie. To był mój cel do osiągnięcia. A mam dla kogo żyć: wspiera mnie cudowna, 14-letnia córka i mąż, z którym jestem szczęśliwa od 27 lat. Jestem spełnioną kobietą, szczęśliwą mamą i żoną. Wsparcie i miłość rodziny dodawały mi sił, by wyjść z choroby obronną ręką.
Co wpłynęło na pani decyzję o założeniu własnej firmy?
Nie planowałam tego. Ja po prostu zaczęłam bardzo intensywnie szukać informacji, w jaki sposób mogę zabezpieczyć się przed wirusem, ponieważ po białaczce miałam osłabioną odporność. Czytałam bardzo dużo medycznych artykułów z całego świata. Tak znalazłam w serwisie LinkedIn artykuł mojego pierwszego szefa w Procter & Gamble, Jima Lafferty’ego, który obecnie jest prezesem Fine Hygienic Holding, innowacyjnego przedsiębiorstwa w Dubaju. Jim pisał, że nawiązał współpracę ze szwajcarską firmą Livinguard, która opracowała technologię pozwalającą dezaktywować wirusy. To dało mi nadzieję.
Dowiedziałam się, że Fine Hygienic Holding rozpoczyna produkcję specjalnych, materiałowych maseczek, które nie tylko stanowią barierę zatrzymującą wirusa, ale potrafią nawet go zabić. Wirus, który osiada na maseczce, w momencie kontaktu z materiałem może być dezaktywowany. W ten sposób poznałam wirusobójcze maseczki z serii Fine Guard.
Jest pani dystrybutorem tych maseczek w Polsce.
Tak. Ale znów powiem, że tego nie planowałam. Najpierw zamówiłam maseczki dla siebie, rodziny i pracowników firmy męża. Zaczęłam też opowiadać znajomym, że istnieje taki produkt, który pozwala zabezpieczyć się przed SARS-CoV-2, jest przebadany przez specjalistów i przeszedł odpowiednie testy w światowej sławy laboratoriach. Początkowo nie reagowali, jakby czekali na rozwój wydarzeń. Ale gdy pandemia rozszalała się również w Polsce, zaczęli dzwonić do mnie i pytać, czy jestem w stanie im pomóc i sprowadzić dla nich te wirusobójcze maseczki. A że jestem aktywna również na LinkedIn, zwrócili się do mnie nie tylko przyjaciele, ale i przedstawiciele rynku.
Jako HR-owiec z misją uznałam, że skoro istnieje zapotrzebowanie na maseczki wykonane w innowacyjnej technologii, a ja znam człowieka, który zarządza produkującą je firmą, to jedyne, co mi pozostało do zrobienia, to założyć własny biznes i zgłosić się do Fine Hygienic Holding jako dystrybutor na Polskę. Zrobiłam to. Po intensywnych rozmowach udało nam się rozpocząć dystrybucję na Europę właśnie w naszym kraju, a ostatnio rozszerzyliśmy pole działania i zostaliśmy wyłącznym dystrybutorem również w Czechach i na Słowacji. I tak z potrzeby pomocy innym, podczas lockdownu, założyłam swoją pierwszą firmę. Taką przeszłam drogę od HR-owca do przedsiębiorcy.
Jakie ma pani sposoby na zarządzanie firmą w trakcie pandemii?
Po pierwsze polecam pracę zdalną. Okres pandemii to wymarzony czas dla HR-owców. Wreszcie mogą oni przekonać swoje zarządy, że praca zdalna nie umniejsza pracy w siedzibie firmy. To dzięki pracy zdalnej mogłam pracować z zespołem, gdy dochodziłam do siebie po chemioterapii. Po drugie, warto zadbać o dobrą komunikację ze współpracownikami. Mamy do tego odpowiednie narzędzia, podobnie możemy się kontaktować z klientem z domu. Ważne jest, aby dać sobie i swojemu zespołowi poczucie bezpieczeństwa.
Nie pozwalam pandemii, żeby mną zarządzała, tylko ja zarządzam sobą w trakcie pandemii. Mam swoje cele zawodowe; dla firmy, dla zespołu, ale i te dla rodziny. Musimy uświadomić sobie, gdzie jesteśmy i na co chcemy położyć nacisk. Mówię tutaj zarówno o zarządzaniu sobą, co wymaga dyscypliny, jak i o zarządzaniu zespołem. Każda osoba pracująca z domu ma dziesiątki zadań do realizacji, ale ważną rolę odgrywa ich priorytetyzacja: uporządkowanie celów na dany dzień, tydzień i miesiąc. Życie w takim rytmie pozwala radzić sobie ze stresem związanym z pandemią.
Jakiej rady może pani udzielić innym kobietom, które chciałyby założyć własny biznes?
Po pierwsze, warto zachować czujność na potrzeby rynku i tego, co dzieje się wokół nas. Po drugie, nie można do niczego się przywiązywać. Po trzecie, należy wykazać się elastycznością i otwartością na nowe. To są kluczowe elementy. Jako były HR-owiec mogłam założyć firmę i zostać konsultantką. Ale wierzyłam, że jestem w stanie robić w życiu coś nowego, zupełnie innego. Ogromne znaczenie ma więc wiara w to, że się uda.
Jeżeli wierzymy, że to, co robimy, ma sens, nic nie jest w stanie nas powstrzymać. Jestem tego najlepszym przykładem. Zarejestrowałam swoją działalność podczas lockdownu, gdy urzędy nie pracowały w normalnym trybie. A mimo to od 8 rano zaczynałam dzwonić na infolinię i do kierowników urzędów. Odbyłam z nimi wiele rozmów, tłumacząc, dlaczego chcę założyć firmę i dlaczego ich pomoc jest kluczowa. Nie bałam się też prosić o wsparcie. Kiedy dostaje się życzliwość i pomoc, rzeczy niemożliwe stają się możliwe. I najważniejsze: nigdy nie jest za późno, by obrać nową drogę. Trzeba mieć odwagę, bo w każdej z nas drzemią ogromne pokłady siły.
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!
- Lidia Popiel wyjawia sekret o Bogusławie Lindzie. Tak naprawdę wygląda ich związek