Otylia Jędrzejczak: „Nigdy nie będę uczyć swoich dzieci pływać, ale nie będę ich zniechęcać”

Hubert Zdankiewicz
fot. grzegorz olkowski / polska press
- Ta książka jest momentem, kiedy ostatni raz mówię o niektórych rzeczach - mówi Otylia Jędrzejczak o swojej autobiografii "Otylia. Moja historia", która właśnie trafiła do księgarń. Mistrzyni olimpijska w pływaniu rozlicza się w niej z przeszłością, odsłania nieznane do tej pory kulisy swojego rozstania z trenerem Pawłem Słomińskim. Pisze o swoich dzieciach, planach na przyszłość. Zdradza również m.in., jak przezywali ją koledzy i dlaczego przerabiała pewną piosenkę zespołu ONA.

Otylia Jędrzejczak napisała książkę biograficzną. „Nie było dla mnie nigdy większej motywacji niż mój brat”

Już we wstępie wyjaśnia Pani, dlaczego powstała ta książka. Pytanie dlaczego akurat teraz? Wiele gwiazd sportu woli wydać autobiografię, kiedy są – kolokwialnie mówiąc – bardziej na świeczniku. Chcą, żeby się lepiej sprzedała.
Już wcześniej zapowiadałam, że napiszę ją w ciąży i tak się stało, choć zrobiłam to dopiero przy drugim dziecku. Długo uciekałam od tego tematu – pierwszą propozycję napisania autobiografii miałam już w 2004 roku i od tamtego czasu średnio co rok ktoś się do mnie w tej sprawie odzywał. Później przyszedł moment, w którym powiedziałam, że jeszcze nie jestem na to gotowa, bo pewne rzeczy muszę sama przerobić. Teraz przyszedł właściwy czas, założyłam rodzinę, mam dwójkę dzieci. Pora zamknąć ten etap w życiu, żeby spokojnie otworzyć drugi. Ta książka jest momentem, kiedy ostatni raz mówię o niektórych rzeczach. Nigdy więcej nie będę się na ich temat wypowiadała.

Rozumiem, że chodzi o rozdział trzeci? Ten o tragicznej śmierci brata i fali hejtu, jaka się po niej na Panią wylała.
Dokładnie. Powiedziałam sobie, że ten temat będzie poruszony po raz ostatni. To wynika również z tego, że gdybym napisała autobiografię za 10 lat, albo za 15, to też bym musiała do tego tematu wrócić. Inaczej nikt by nie powiedział, że ta książka jest szczera. Nikt by nie powiedział, że jest prawdziwa, gdybym ten temat pominęła. Każda autobiografia powinna być prawdziwa.

Jak środowisko pływackie przyjęło wiadomość, że pisze Pani autobiografię? Bo jest bardzo szczera i to w wielu kwestiach.
Nie pytałam środowiska o zdanie decydując się ją napisać. Na ten moment nie słyszałam również, żeby się ktoś obraził. Przeciwnie – osoby, które ją czytały, bardzo ją cenią.

Są w niej m.in. nieznane dotąd kulisy rozstania z trenerem Pawłem Słomińskim.
Który również wypowiada się na jej łamach, przedstawiając swój punkt widzenia na te sprawy. Zakładam więc, że się nie obraził. Przeciwnie.

Fakt, przyznał nawet, że przy rozstaniu nie zachował się tak, jak powinien. W książce pada również stwierdzenie, że dzisiejsi polscy pływacy nie mogą się równać z tymi, z Pani pokolenia.
Żeby odnieść sukces w sporcie trzeba wykonać bardzo ciężką pracę, a dzisiejsza młodzież nie zawsze chce ciężko pracować. Dla nas motywacją był medal olimpijski, a dla nich to za mało. Tak uważam, a wracając do poprzedniego pytania, to nie sądzę by ktoś się obraził, bo napisałam prawdę. Każdy, kto był przy mnie w tamtym okresie, to potwierdzi. Ja też cenię sobie prawdziwe historie, bardzo podobała mi się na przykład biografia Andre Agassiego.

W której zaszokował wszystkich przyznając, że nienawidzi tenisa.
Dokładnie. Opisał w niej wszystkie jasne i ciemne strony swojego życia i kariery.

Miała Pani karierę wręcz modelową – medale olimpijskie, w tym ten najcenniejszy, mistrzostwa świata i Europy, rekordy. Gdyby jednak – z perspektywy czasu – miałaby Pani zmienić w niej jedną rzecz. Co by to było?
Chyba wcześniej rozstałabym się z trenerem Słomińskim. Przed igrzyskami w Pekinie, wspominam nawet o tym w książce. Poza tym to chyba nic bym nie zmieniała. Tak jak było, tak było prawidłowo.

Naprawdę koledzy wołali na Panią Mutombo?
Naprawdę. (śmiech)

Jakoś nie dostrzegam podobieństwa (Dikembe Mutombo to były gwiazdor koszykarskiej ligi NBA - red).
Ja również nie za bardzo, ale oni zawsze robili różne dziwaczne porównania. Ja zazwyczaj byłam porównywana do chłopaków przez to, że miałam krótkie włosy. Często mylono mnie nawet w sklepie. Podczas treningów z kolei byłam bardzo konsekwentna, jak to się mówi – pływałam chłopakom na nogach, cały czas z nimi rywalizowałam. No to oni szukali cały czas czegoś, żeby mi dogryźć. Dawali mi ksywki, które nie do końca akceptuję. Ale się przyzwyczajałam, a wręcz działało to na mnie motywująco.

Trener Słomiński mawiał, że jak Panią wkurzył, to Pani mocniej pracowała na treningu.
Tak właśnie było.

Dalej układa Pani nowe zakończenia do przeczytanych książek i przerabia piosenki?
Teraz już nie, bo mniej pływam, a z reguły robiłam to w basenie. Pływając zmieniałam książki, zmieniałam piosenki. Teraz jak wchodzę do wody, to wchodzę na krótszy czas, więc wchodzę poukładać swoje myśli, poukładać zadania, które mam do wykonania. Nie mam tyle czasu, żeby siedzieć w wodzie dwie godziny, wychodzę szybciej.

Czyli nowej wersji „Kiedy powiem sobie dość” już nie będzie?
Na razie na pewno nie, ale nie mówię, że już nigdy.

Po lekturze książki można się zastanawiać, czemu nie przerabiała Pani „Gdy widzę słodycze. To kwiczę”?
(śmiech) No jakoś tak wyszło, że nie. Ale ja faktycznie uwielbiam słodycze.

Pisze Pani w książce: „Nie wiem, czy prawdziwy sport jeszcze istnieje”.
Cały czas zastanawiamy się, gdzie jest jakaś granica w sporcie. Cały czas pobijane są nowe rekordy, jest coraz więcej sponsorów i pieniędzy. Nie we wszystkich dyscyplinach, ale taki ogólnie jest trend. Nic w tym złego, że sportowcy dużo zarabiają, bardziej mam na myśli to, że kiedyś ideą sportu była samo jego uprawianie. Robiło się to dla sportu, dla siebie, dla wyników, a nie dla pieniędzy. W momencie, w którym zaczyna się coś robić dla pieniędzy, to już przestaje sprawiać satysfakcję. Tak przynajmniej było w moim przypadku. To już nie sprawia takiej przyjemności jak wtedy, gdy robi się coś po prostu z pasji. Sportowiec zaczyna bardziej koncentrować się na pieniądzach, niż na wynikach. Ja miałam jeden sezon, o którym pomyślałam pod względem finansowym, a nie sportowym i i to był najgorszy sezon w mojej karierze.

Dzisiaj też są jeszcze tacy sportowcy. Widać u nich pasję, sportową złość.
Ja nie mówię oczywiście, że wszyscy współcześni sportowcy myślą przede wszystkim o pieniądzach. Chodzi mi bardziej o to, że coraz częściej sponsorzy wymagają od zawodników czegoś ekstra. Pokazywania się na różnych eventach, większej aktywności w social mediach. A oni powinni się przede wszystkim koncentrować na treningach, bo to jest dla nich najważniejsze. Oczywiście dobrze, że są sponsorzy, firmy inwestujące w sport. Dzięki nim sportowcy mają szansę odłożyć trochę pieniędzy na później. Nie mówię teraz o piłce nożnej, ale o mniej popularnych dyscyplinach, takich jak np. pływanie. Mają jak zarobić w czasie swoich karier po to, żeby potem normalnie ruszyć do życia po ich zakończeniu.

W książce pisze Pani: „Nigdy nie będę uczyć swoich dzieci pływać”
Nie będę.

A jakby któreś chciało iść w ślady mamy, to by Pani zachęcała, czy odradzała?
Trudne pytanie. Myślę, że na pewno bym nie odradzała bo uważam, że sport jest dobrą szkołą życia. Uczy wygrywać, uczy przegrywać, uczy szacunku do człowieka. Nie wiem jednak czy bym mu mówiła, że to musi być pływanie… Jak będę widziała, że ma dobrą pływalność, to powiem, żeby pływała, albo pływał. Natomiast jeżeli będę widziała, że ma talent do innych rzeczy, to też pomogę. Na pewno nie będę przeszkadzać.

Miała Pani ponoć dobrą rękę do broni białej. Może któreś dziecko coś odziedziczyło?
Może. Nie wiem czy będę próbowała z bronią białą, ale na pewno będę próbowała zachęcić dziecko do jakiejkolwiek dyscypliny sportu. Od pływania na pewno zaczniemy, bo jest wszechstronne, a potem zobaczymy.

Tak całkiem na koniec. Klucz ma Pani przy sobie?
Ten od trenera Uścinowicza? Nie mam – o widzi Pan, nie pomyślałam. To znaczy jego malutką wersję mam zawsze ze sobą przy kluczach. Oryginał jest w domu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sport

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet