W skrócie
Kuchnia japońska oczami Polki
Nati Ishigaki pochodzi z Poznania, ma 35 lat i razem z mężem i trzema córkami od dziewięciu lat mieszka na Okinawie. Swój czas poświęca dla rodziny, dba o dom, pomaga mężowi w firmie oraz udziela się w mediach społecznościowych. Wspólnie z członkiniami klubu „Polki na obczyźnie” napisała e-book „Gotowanie na obczyźnie", z którego cały dochód przeznaczony jest na wsparcie Polskiej Akcji Humanitarnej.
O swojej fascynacji kuchnią japońską Nati opowiada m.in. na Instagramie.
Mieszka Pani na japońskiej wyspie już od 9 lat. Jak gotuje się na Okinawie?
- Kuchnia Okinawy czerpie bardzo dużo z sąsiednich państw. Szczególnie widoczne są wpływy chińskie, ze smażonym ryżem i stir-fry, zwanych u nas champuru (potrawy smażone - red.). Tradycyjnie jadało się tu bardzo dużo warzyw i słodkich ziemniaków, choć w dzisiejszych czasach króluje wieprzowina. Jednym z najbardziej popularnych składników jest SPAM, czyli wieprzowa mielonka w puszce, którą nawet sprzedaje się jako pamiątkę z Okinawy. Nasza wyspa ma całą masę oryginalnych dań, a nawet składników. Je się dużo goji, czyli gorzkiego melona, mozuku czy umibudo - lokalnych glonów, a także zielonej papai, którą smażymy z tuńczykiem. Jednym z warzyw jest też hechima, którą Polacy znają jako luffę, czyli naturalną gąbkę - coś, czym się myje ciało w wannie. Mało kto by pomyślał, że jest to bardzo smaczne warzywo. Z dań warto wspomnieć o Okinawa Soba (makaron w bulionie - red.), Goya champuru (smażone tofu z warzywami - red.) czy yagiijiru, czyli o zupie z koziny.
Czy takie potrawy gotuje Pani w domu?
- Tak, ale nie zawsze. Moja kuchnia na pewno nie jest w stu procentach kuchnią japońską. Od kiedy zaczęłam swoją kulinarną przygodę, lubię eksperymentować, mieszać smaki, często muszę improwizować, gdy w lodówce pustki, a do sklepu już nie dam rady wyskoczyć. Dlatego mój styl określiłabym jako Nati fusion, japońskie składniki vs polska głowa. Przed założeniem rodziny na Okinawie, nie gotowałam dużo, więc można powiedzieć, że nauczyłam się to robić dopiero tutaj. Uczyła mnie teściowa, mąż i koleżanki, jest to więc w dużej mierze tradycyjna, lokalna kuchnia domowa. W japońskich sklepach europejskie składniki, jak ser, masło, czy nawet buraki, potrafią być bardzo drogie, głównie pracuję więc z lokalnymi produktami - mam w końcu do wykarmienia pięcioosobową rodzinę. W domu często gotujemy też po chińsku, ponieważ mój mąż osiem lat spędził w Chinach i wiele przepisów znam od niego. Sama jestem wielką fanką chińskiej kuchni oraz kuchni koreańskiej, ponieważ spędziłam sześć miesięcy w Seulu.
Zamieszcza Pani na Instagramie m.in. zdjęcia przygotowanych przez siebie dziecięcych lunchboxów. Skąd pomysł na takie hobby?
- Bardzo fascynuję się sztuką bento - japońskich lunchboxów. Specjalizuję się w kyaraben - character bento, czyli bento dla dzieci, które przedstawia zwierzątka czy postaci z bajek. Robię to głównie dla moich córek, ale czasem nawet i dla siebie. Bento to takie ujście dla mojej kreatywności. Lubię bawić się w kuchni, ale też lubię pokazywać moje przygody kulinarne. Czuję, że dużo jest profesjonalnych kucharzy, z którymi przeciętna mama nie może się zbytnio identyfikować. W dodatku kuchnia japońska czy azjatycka często otulone są taką mgiełką tajemniczości i egzotyki. Chciałabym pokazać, że jest to w sumie proste i szybkie gotowanie oraz że możną naprawdę świetnie się w kuchni bawić.
Jest Pani jedną z autorek e-booka „Gotowanie na obczyźnie”. Jak powstała ta inicjatywa?
- E-book „Gotowanie na obczyźnie” to wspólny projekt klubowiczek należących do Klubu Polki na obczyźnie. Powstał on z potrzeby serca, aby wspomóc potrzebujących uchodźców z Ukrainy. Znajduje się w nim 50 przepisów z całego świata - od Egiptu, przez Jordanię, Japonię, RPA, na Wielkiej Brytanii skończywszy. Znajdziemy tam przepisy na zupy, dania główne, przystawki i desery. Cały dochód przeznaczony jest na Polską Akcję Humanitarną.
Sprawdź także : Jakie są rodzaje sushi? Sprawdź, co oznaczają intrygujące nazwy. Oto zdrowa przekąska prosto z Japonii
Przepis na ninjin shirishiri, tradycyjne danie z Okinawy
(czas przygotowania: 10 min)
- Ninjin shirishiri (czyt. nindzin sirisiri) - to tradycyjne danie z Okinawy. Shirishiri to słowo dźwiękonaśladowcze oddające odgłos tarcia jedzenia na tarce. Takie specjalne tarki nawet nazywają się shirishiri, ale nie różnią się niczym od tych zwykłych, o grubych oczkach, jakich używamy w Polsce - wyjaśnia Nati Ishigaki. - To genialne danie dla dzieci i dorosłych, którzy nie lubią marchewki.
Składniki:
- 2 małe marchewki (lub jedna duża)
- 1 łyżka dowolnego oleju do smażenia
- 1 puszka tuńczyka lub innej ryby
- 2 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki przyprawy mirin (jeśli nie możesz dostać mirin, to spróbuj dodać łyżkę cukru i trochę słodkiego białego wina lub sam cukier)
- 1 jajko
Jak zrobić ninjin shirishiri?
- Zetrzyj marchewkę na tarce o grubych oczkach lub pokrój ją w drobne paseczki.
- Rozgrzej olej na patelni i wrzuć marchewkę. Smaż ok. 3 min.
- Dodaj tuńczyka z puszki, sos sojowy i mirin (lub słodkie wino/cukier).
- W osobnej misce rozbij jajko, dodaj je do patelni i od razu mieszaj, aby połączyć je z marchewką.
- Smaż ninjin shirishiri, aż jajko się zetnie (ok. 2 min).
Sprawdź także: Sajgonki w orientalnym stylu. Przepis na sajgonki z warzywami. Z czym zrobić sajgonki?
Zobacz też inne tematy ze Strony Kuchni:
Gotuj smacznie i zdrowo!
Kulinaria
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!