Teoretycznie można się rozwieść na jednej rozprawie. Jeśli strony nie chcą ustalania winy, albo jedna strona bierze winę na siebie („tylko z mojej winy”), nie ma sporu co do mieszkania, kontaktów w dziećmi, wysokości alimentów („ja się wyprowadzę, ona zostanie w mieszkaniu, będę płacić na dzieci po 100 zł alimentów”) – to może być to na pierwszej/drugiej rozprawie. Procesy trwają długo, sądy są obłożone pracą, czekamy kilka miesięcy na pierwszy termin, a potem po kilka miesięcy na kolejne. To nie wina sądów, ale ilości spraw.
Co jest szczególnym utrudnieniem i powinniśmy dogadać się w tych kwestiach wcześniej?
Nienawiść, chęć zemsty, odwetu, żalu do drugiej strony – to czynniki utrudniające rozwód bez bólu. Wówczas sąd związany wolą choćby jednej strony, która pisze, że chce ustalenia, że to z jego winy doszło do rozpadu małżeństwa – musi słuchać świadków, rodziców, sąsiadów, dzieci, wujków na temat tego, kto jest winny, a kto nie. Pierzemy brudy do bólu. Nie ma ustalania winy w procentach (moje 75, twoje 25%). Sąd orzeka rozwód bez winy, albo z winy jednego, albo z winy obu stron. Nawet jeśli jedna strona wnosi o winę wyłącznie drugiej strony, sąd może dojść do wniosku że była wina obu stron. Czyli: jeśli ja zdradziłem żonę 1000 razy, a ona raz całowała się z sąsiadem – to sąd może orzec winę obu stron, bez jej miarkowania.
Follow https://twitter.com/gs24_plPlotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!