Torebki Uli Radwańskiej, czyli wkrótce w sklepach nowa kolekcja "UR"

Agnieszka Bialik
Ula i Agnieszka, czyli siostry Radwańskie na świętach w Krakowie
Ula i Agnieszka, czyli siostry Radwańskie na świętach w Krakowie Facebook/Urszula Radwańska
Rozmowa. Urszula Radwańska walczy o powrót do wielkiego tenisa, zdobyła licencjat na krakowskiej AWF i... projektuje torebki.

- W ostatnich dniach razem z Agnieszką obroniła Pani pracę licencjacką na wydziale Turystyki i Rekreacji krakowskiej AWF. Trudno było?
- Stres był większy niż na korcie, choć oczywiście innego rodzaju, ale dałyśmy radę! Nie miałyśmy specjalnych „chodów”, trzeba było się nauczyć. Komisja była do nas pozytywnie nastawiona. Zawsze mogłyśmy z Agnieszką liczyć na zrozumienie naszej uczelni. Mamy indywidualny tok studiów. Kiedy tylko byłyśmy w Polsce, umawiałyśmy się na kolejne zaliczenia, egzaminy. Magisterkę też chcemy zrobić na krakowskiej AWF i to od razu. Nie ma co odkładać na później, bo wtedy jest coraz trudniej. Temat pracy miałyśmy wspólny z siostrą: „Zagospodarowanie terenów nadrzecznych Wisły w Krakowie”. Trenowałyśmy w Nadwiślanie i widziałyśmy, jak to wszystko się zmieniało. Na początku było pusto, teraz są ścieżki rowerowe, tereny rekreacyjne...

- Miniony sezon był chyba najgorszym w Pani karierze. Miejsce w rankingu numer 521 oddaje to, co się działo? Było aż tak źle?

- Było bardzo słabo ze względu na zdrowie. Już rok wcześniej było bardzo ciężko, ale próbowałam grać, nie zamroziłam rankingu, stąd ten spadek. Walczyłam z mononukleozą, przez to uciekło mi praktycznie półtora roku, nie licząc powrotów. Teraz fizycznie czuję się dobrze, ale tenisowa forma uciekła. Nie mogłam trenować tak, jakbym chciała. Nie było reżimu treningowego. Po mononukleozie wróciłam zbyt wcześnie, nie mogłam usiedzieć w domu. Kiedy widziałam inne zawodniczki na korcie, rwałam się do gry. Myślałam, że będzie dobrze, ale nie było. Ze zdrowiem wyszłam na prostą, jestem pełna optymizmu przed nadchodzącym sezonem.

- Gdzie chce go Pani rozpocząć?
- Ze względu na niski ranking na pewno zacznę od mniejszych turniejów ITF. Myślę, że będzie to pod koniec stycznia, gdzieś w Europie, oczywiście w hali. Jeśli poprawi się mój ranking, to chciałabym jak najszybciej wrócić do imprez WTA. Nie myślałam o wyjeździe, by potrenować w cieplejszych krajach. W Warszawie mam bardzo dobre zaplecze. Moim celem jest powrót do „100” rankingu.

- Gdzie spędza Pani święta Bożego Narodzenia w tym roku?
- Jak zwykle u mamy w Krakowie! Później idziemy z Agnieszką do taty. Może jak zwykle przygotuję jakąś potrawę, ale ostatnio krucho z czasem, więc nie wiem, jak będzie.

- Ja co roku przygotowała Pani Szlachetną Paczkę?
- Tak, to już coroczna tradycja, ale jest coś jeszcze. Paczka żyje już swoim życiem, jest bardzo nagłośniona, rozreklamowana. W tym roku postanowiłyśmy więc z Agnieszką bardziej nagłośnić inną akcję organizowaną przy Szlachetnej Paczce, czyli Akademię Przyszłości. Każda z nas ufundowała całoroczne stypendium dla jednego dziecka.

- Jak się udały wakacje na Wyspach Zielonego Przylądka?

- Bardzo dobrze, ale trwały za krótko! Chciałam wybrać się tam, gdzie jest 30 stopni, a jednocześnie w miarę blisko. Nie chciałam zmieniać stref czasowych po pobycie w Azji. Było to, co lubię: leżing, plażing, smażing.

- W listopadzie, po chorobie nowotworowej, zmarła Jana Novotna, wybitna czeska tenisistka, mistrzyni Wimbledonu. Pamięta ją Pani z kortów?
- Z kortów już nie, bo jestem następnym pokoleniem. Byłam w szoku, gdy się dowiedziałam o jej śmierci, chyba cały świat tenisowy był zszokowany. Ukrywała swoją chorobę. W 2015 roku widziałam ją na turnieju, gdy przyjechała z podopieczną Barborą Krejcikovą.

- Serena Williams po urodzeniu córki i wyjściu za mąż wraca na kort. Myśli Pani, że wróci na szczyt?
- Serena zawsze jest groźna, niezależnie od okoliczności. Krótko mówiąc: Serena to Serena. Na pewno będzie miała motywację, by znów wygrywać.

- Słyszałam, że ostatnio, oprócz tenisa, zajmuje się Pani modą, a konkretnie torebkami...
- To prawda! Pod koniec stycznia lub na początku lutego ukaże się moja autorska kolekcja torebek marki „UR”. Będą to eleganckie, skórzane torebki na cały dzień, dość duże. Wymyśliłam je tak, by miały także kieszeń na… buty sportowe. Ne ma takich torebek na rynku. Sama miałam takie dylematy jako tenisistka. Szłam na spotkanie, a potem musiałam iść na trening i trzeba było wziąć inną torbę. Torebki będą z najlepszej polskiej skóry, robione całkowicie w naszym kraju. Bardzo mi na tym zależało. Zaprojektowałam cztery modele dla kobiet i dwa dla mężczyzn. Na razie będą dostępne online. Później pomyślę o sprzedaży także w tradycyjnych sklepach.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet