Spis treści:
Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Artysta rzadko pojawia się publicznie w ostatnim czasie. To dlatego, że w 2021 zadecydował o zakończeniu kariery, czym wywołał ogromne poruszenie wśród fanów. Wielu z nich obawiało się o stan jego zdrowia. Córka wokalisty, Patrycja Markowska uspokajała wówczas poprzez media społecznościowe, że jej tata czuje się nieźle, ale po prostu musi odpocząć. Trudno nie zauważyć, że rockman postąpił zgodnie ze słowami jednej ze swoich piosenek: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść… niepokonanym”. Zapowiadał zresztą taką decyzję już wcześniej:
Najbardziej w życiu bałem się tego, że stanę się karykaturą samego siebie. Widziałem przekroczoną miarę u paru artystów i nie chciałbym być w roli człowieka, któremu już nie pobrzmiewa wokal, który jest zmęczonym facetem, co widać, czuć i słychać – stwierdził w jednym z wywiadów.
Żywiołowa reakcja fanów na zakończenie kariery oraz na każdy późniejszy publiczny występ świadczy nie tylko o sławie Grzegorza Markowskiego, ale również o ogromnej sympatii, jaką jest darzony. W końcu wielu z nas wychowało się z jego piosenkami na ustach. Towarzyszyły one również ważnym, również przełomowym momentom naszego życia. Czy wokalista od początku był skazany na sukces?
Początki kariery Grzegorza Markowskiego - na granicy ubóstwa
Rodzinną legendą jest fakt, że do 4. roku życia, mały Grzegorz praktycznie nie mówił. Bardzo szybko zaczął jednak śpiewać i jak wspominał po latach, sobą czuł się dopiero na scenie. Pierwsze muzyczne szlify zdobywał jako… ministrant w kościele w rodzinnym Józefowie. W szkole średniej miał już amatorski zespół, z którym występował na studniówkach oraz weselach. Nie przyjęto go do Wyższej Szkoły Muzycznej, ale nie załamał się tym. Przełomem okazała się praca w nowo powstałym Teatrze na Targówku. To tam nauczył się emisji głosu, nut, a także tańca. W 1976 roku Markowski wystąpił w koncercie „Debiutów” podczas Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Oprócz grania i śpiewania, łapał się różnych dorywczych prac, ale nie ukrywa, że w tamtym czasie żył na granicy ubóstwa, często oszczędzając nawet na jedzeniu.
Markowski zaliczył istotny epizod w grupie Victoria Singers, grającej w warszawskich nocnych klubach, gdzie, jak wspomina, zdarzało mu się oberwać od niezadowolonych gości… zielonym groszkiem. Co ciekawe, na wokalu zastąpił go później Ryszard Rynkowski, a grupa zmieniła nazwę na Vox.
Kolejnym krokiem milowym w karierze młodego muzyka, był singiel „Little Things”, który trafił w ręce Zbigniewa Hołdysa. To właśnie z jego inicjatywy powstał Perfect, a Markowski został jego wokalistą. Po debiucie w sylwestrową noc 1980 r. w warszawskiej Stodole, wszystko potoczyło się błyskawicznie, a Perfect w ciągu kilku miesięcy stał się jednym z najpopularniejszych zespołów w kraju. Nic dziwnego, bo ich przeboje były nie tylko świetne muzycznie, ale również wyrażały bunt wobec władzy i pragnienie wolności, które w latach 80. przybierały na sile. Dopiero po latach Grzegorz Markowski przyznał, że w zespole był traktowany w sposób lekceważący, nawet mimo wielu przyznawanych mu nagród. W 1984 roku Perfect się rozpadł, a Markowski przerwał śpiewanie aż na 10 lat. W tym czasie pracował w firmie budowlanej swojego ojca, m.in. przy malowaniu ścian warszawskiego metra. Prawdopodobnie w tym czasie nie spodziewał się, że jego kariera muzyczna prawdziwie eksploduje dopiero w latach 90., po reaktywacji Perfectu.
Recepta na dobre życie
Grzegorza Markowskiego nie omijały typowe dla rockmana pokusy: alkohol, używki, przelotne fascynacje kobietami. Udało mu się jednak nie przekroczyć pewnej granicy ze względu na rodzinę. Od ponad 50 lat jest związany z jedną kobietą i swoją wielką miłością – żoną Krystyną. Poznał ją jako szesnastolatek i z miejsca stracił dla niej głowę. Krystyna jednak nie od razu była tak pewna Grzegorza. Po pierwsze, zdążył wywołać skandal w swojej rodzinnej miejscowości, bo już jako piętnastolatek został ojcem. Mimo że nie odwrócił się od odpowiedzialności, został odseparowany od syna. Miał też łatkę łobuza. To dzięki Krystynie zaczął chodzić do liceum wieczorowego i zdał maturę. Jego ukochana miała nawet przychodzić na wywiadówki, podając się za starszą siostrę i sprawdzać postępy ucznia. Taki był warunek, aby mogli być razem.
Zawsze wiedziałem, że mogę robić wszystkie rzeczy na świecie: zamiatać, stać na zmywaku, prowadzić roboty budowlane, śpiewać, nie śpiewać – byle tylko z nią być. To jest bardzo łatwe i proste życie – wyznał artysta w jednym z wywiadów.
Grzegorz Markowski ma bardzo bliską relację z córką, Patrycją, która poszła w ślady taty. To właśnie ona zastąpiła go w najnowszej wersji przeboju "Moja i twoja nadzieja", która we wrześniu 2024 została nagrana charytatywnie na rzecz Powodzian. Artystka doskonale pamięta, kiedy jej ojciec zaangażował się w tę samą akcję w 1997 roku:
Byłam wtedy nastolatką, ale dokładnie pamiętam, jak podniosła i wzruszająca była to chwila… Lubiłam jeździć z tatą do studia. Wymarzyłam sobie wtedy, że i ja kiedyś wezmę udział w tak pięknym projekcie. Tak też się stało - powiedziała w rozmowie z Plotkiem.
Styl życia
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!