Panie doktorze. Świat prawie stanął w momencie, w którym Facebook i inne aplikacje związane z tą firmą, nie działały przez wiele godzin. Ludzie nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Feralny poniedziałek dla połowy świata stał się nie do zniesienia. Jak mocno jesteśmy uzależnieni od social mediów?
Ta awaria, która miała miejsce, pokazała bardzo dobitnie, że media społecznościowe stały się absolutnie nieodłącznym elementem naszego codziennego funkcjonowania. Dla wielu osób świat bez Facebooka, Instagrama, Messengera czy WhatsUpa, to coś niemal jak odcięcie od tlenu, coś co zaburza ich normalne funkcjonowanie. Nie miało to miejsca na taką skalę u nas, ale na przykład w Stanach Zjednoczonych czy w krajach Dalekiego Wschodu zaobserwowano niekiedy wręcz histeryczne reakcje. To pokazało nam definitywnie, że media społecznościowe realizują jakąś naszą bardzo mocną, bardzo głęboką potrzebę. I kiedy nam są zabrane, choćby wskutek takiej awarii, to dla wielu osób jest to jest to coś psychologicznie bardzo dotkliwego.
Reakcje ludzi były różne. Poczynając od tego, że nie potrafili zająć się czymś innym, nie szukali innych możliwości, czy jak Pan zauważył, reagowali wręcz histerycznie. Jaki jest mechanizm tego uzależnienia okiem psychologa?
Media społecznościowe “żywią się” kilkoma podstawowymi motywami, które sprawiają, że ludzie tak intensywnie z nich korzystają. Przede wszystkim jest to stara jak ludzkość potrzeba przynależności do jakiejś grupy społecznej i media społecznościowe to zapewniają. Jednocześnie jest to tworzenie takiej społeczności bez kontaktu twarzą w twarz. Paradoksalnie w wielu sytuacjach wydaje się nam, że mamy grono znajomych, przyjaciół, ale nigdy nie widzieliśmy na oczy na żywo. Nigdy nie podaliśmy im ręki. Widząc ich cały czas na ekranie smartfona czy czy tabletu mamy zatem jakąś subiektywnie zrealizowaną potrzebę przynależności. Szereg badań pokazuje, że np. dla osób nieśmiałych jest to po prostu idealna przestrzeń do tego, żeby wchodzić w takie kontakty międzyludzkie i czuć się bezpiecznym.
Ten problem zapewne zależy od medium?
Osobną kwestią widoczną zwłaszcza na Instagramie jest tworzenie kont, których celem jest zdobywanie dużej popularności. Instagram jest takim, jak to się czasem mówi, kosmosem dla “mikro celebrytów”, którzy mają tysiąc czy dwa tysiące obserwujących. To specyficzne lustro w którym się wszyscy przeglądamy, niekiedy pokazujące nam takie obszary naszego funkcjonowania psychologicznego, z których być może nie zdawaliśmy sobie sprawy.
Czy jest pan w stanie zdefiniować osoby czy grupy społeczne, by spróbować je opisać, które najbardziej odczuł ten brak Facebooka?
Myślę, że to są tak naprawdę dwie grupy. Pierwsza grupa to po prostu ludzie, którzy wykorzystują media społecznościowe do pracy. I ktoś im odłączył wtyczkę na chwilę i nie mogli funkcjonować tak, jak do tego przywykli. Natomiast dla drugiej grupy, pewnie znacznie większej, media społecznościowe są całym ich życiem. Nagle się okazało, że ktoś im to “życie” wyłączył. Wiadomo, że tak naprawdę nie stała im się żadna obiektywna krzywda. Nikt tym ludziom nie odebrał jedzenia i picia, nie uwięził. Natomiast doświadczyli czegoś, czego się nie spodziewali. Znamy zjawisko FOMO (fear of missing out) czyli lęku przed odłączeniem od platform przez co użytkownik social mediów ma wrażenie, że omija go coś ważnego. W tym przypadku była inna sytuacja, bo media społecznościowe odłączono wszystkim. Ludzie zaczynają się bać tego, że jeżeli nie będą na bieżąco z mediami społecznościowymi, to stanie się coś złego. To pokazuje, jaka jest rola i znaczenie mediów społecznościowych.
I tu dochodzimy do młodych. Bo chyba nie mamy wątpliwości, że oni są najbardziej “pokrzywdzeni”.
Nastolatki, które są w specyficznym okresie swojego rozwoju, gdzie ich osobowość i samoocena się dopiero kształtują, niekiedy powiedziałbym, że w symbiozie z ich wizerunkiem w mediach społecznościowych. No i nagle pojawia się - nawet tymczasowy - brak Facebooka. Zatem sądzę, że to najmłodsi byli chyba najbardziej dotknięci tym, co się wydarzyło.
Widzi Pan jakieś pozytywy braku znaczących mediów w związku z globalną awarią? Czy jest taka możliwość, że część z użytkowników spojrzy na to w ten sposób, że dało się bez tego żyć?
Chciałbym wierzyć, że brak social mediów nie był aż tak kłopotliwy. Że okazało się, iż da się bez tego żyć, i w tym czasie coś innego można robić, choćby przeczytać książkę, porozmawiać z kimś z rodziny. Myślę, że dla jakiejś grupy osób rzeczywiście to mogła być refleksja, że jest życie poza Facebookiem czy Instagramem. Obserwuję od jakiegoś czasu tak trochę w kontrze do FOMO, zjawisko nazwane jako JOMO (joy of missing out). Ludzie często planowo wyłączają transfer danych albo wifi w smartfonie, żeby do nich nie dochodziły żadne powiadomienia i czerpią z tego przyjemność, mając świadomość, że mogą się wyłączyć, że i w sumie się nic nie dzieje. Okazuje się, że tak naprawdę coś się wydarzyło, nie zadziałało technicznie, ale świat nam się nie zawalił. Można sobie było posłuchać muzyki, można było obejrzeć film. Poczytać książkę, zadzwonić do kogoś, wysłać smsa. Jeżeli dla kogoś ten czas był tego typu otrzeźwieniem, to myślę, że to jest tylko z korzyścią, bo takie właśnie kompulsywne zachłyśnięcie się, “zapadnięcie się” w media społecznościowe to w dłuższej perspektywy czasu tak naprawdę nic dobrego.
Warto wiedzieć:
Jest też aspekt biznesowy braku dostępu do głównych social mediów przez wiele godzin. Wiele małych firm opiera swoją strategię na Facebooku. Oni być może stracili więcej niż my zwykli użytkownicy, którzy korzystają tylko dla zabawy. Czy może to mieć wpływ na ich biznesy, na postrzeganie platform?
Rzeczywiście są takie obszary, które jest bardzo mocno nastawione na promocję swoich usług czy produktów w mediach społecznościowych. Myślę jednak, że w sumie okres awarii nie był aż tak długi, by miał znaczący wpływ. Ciekawe pytania byłyby takie: co by się stało, gdyby ta awaria potrwała do przykład tydzień lub dwa? Jakie to miałoby konsekwencje właśnie też w takiej sferze, no gospodarczej? Myślę, że miałoby to, wszyscy się chyba zgodzą z tym, znaczne. Z drugiej strony, gdyby tak się zdarzyło, to czy na przykład nie doszłoby do jakiegoś takiego przemyślenia formy komunikacji. Trochę mi przypomniało sytuację z początku pandemii, kiedy nagle, chociaż wiadomo było, że wirus COVID-19 wędruje w naszą stronę, wiele firm czy uniwersytetów miało np. tylko dwa tygodnie na to, żeby kompletnie zmienić formułę swojego funkcjonowania. Jakoś to się udało, mniej lub bardziej, więc myślę, że że tutaj też może to by nie była aż tak aż tak negatywne w konsekwencjach.
Co by pan poradził osobom, które zorientowały się ostatnio podczas awarii mediów Marka Zuckerberga, że są od nich uzależnione?
Sugeruję, by zastanowić się nad tym, co nam sprawia przyjemność poza przeglądaniem i wchodzeniem w codzienną interakcję w mediach społecznościowych. Czy może jest do obejrzenia jakiś ciekawy film, czy zadzwonienie do kogoś bliskiego? Warto spróbować zrobić właśnie listę rzeczy, które sprawiają nam przyjemność i usunąć z niej korzystanie z mediów społecznościowych. Spróbować zajrzeć do niej w momencie, w którym sięgamy po smartfona lub otwieramy komputer, żeby zobaczyć, co tam słychać w tym świecie mediów społecznościowych. Warto zrobić sobie taki mały eksperyment. Zobaczymy wtedy, że wcale nie jest to takie trudne a daje nam coś pozytywnego, relaksującego, co sprawi nam przyjemność. Poeksperymentujmy sami ze sobą. Zobaczmy jak to będzie wyglądało.
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!