I Love Grain to marka, która powstała z troski o siebie. O właściwościach produktów z łuską i gryką opowiada Justyna Borska

Olga Kozierowska
Opracowanie:
Na zdjęciu: Justyna Borska i Barbara Onyszkiewicz Belska, twórczynie marki I Love Grain
Na zdjęciu: Justyna Borska i Barbara Onyszkiewicz Belska, twórczynie marki I Love Grain Dzięki uprzejmości Justyny Borskiej
I Love Grain to marka stworzona w 2017 r. przez Justynę Borską i Barbarę Onyszkiewicz Belską. Pod tą nazwą kryją się: poduszki, akcesoria i wszelkie dobra wypełnione ziołami, ziarnami oraz łuskami zbóż. I Love Grain kieruje się filozofią zero-waste. Każdy produkt jest w pełni naturalny i biodegradowalny; służy zdrowiu człowieka, jak i środowisku. Firma dba o każdy szczegół wykonania i dokłada wszelkich starań, aby nie tylko jej produkty, ale nawet opakowania były naturalne.

Rozmowa z Justyną Borską, laureatką XI edycji konkursu Bizneswoman Roku Sukcesu Pisanego Szminką w kategorii Pomysł na start / Biznes Lokalny

Olga Kozierowska: Kryzys, bywa wielkim inspiratorem. Staje się często początkiem wielkiego przełomu. Twoja historia osobista i biznesowa zdaje się to potwierdzać. Pierwszy produkt stworzyłaś, by pomóc sobie, a kolejne zbudowały markę I Love Grain. Czy w drodze do sukcesu miałaś więcej porażek czy sukcesów?

Justyna Borska: Zaczynając pracę nad I Love Grain nie miałam konkretnego planu na biznes. W tamtym czasie, jak i kilka lat wcześniej, musiałam zrezygnować z pracy ze względu na ciężką chorobę. Nie byłam w stanie pracować, normalnie funkcjonować czy chodzić. Każdy dzień był walką o życie. Miałam różnego rodzaju objawy kardiologiczne, neurologiczne, wieloukładowe. Ból towarzyszył mi przez lata. Moim jedynym zadaniem i celem było odnalezienie przyczyny mojego stanu zdrowotnego, jak i rozwiązania dla siebie.

W ciągu 24 lat odwiedziłam lekarzy każdej specjalizacji i nigdy nie otrzymałam konkretnej odpowiedzi na swoje problemy. Ostatecznie zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane i neuroboreliozę. Droga do tego orzeczenia była długa i wycieńczająca. Nie mówiąc już o osiągnięciu „wyleczenia”. Dlatego, jeśli chodzi o początki zakładania i prowadzenia biznesu, były one dla mnie bardzo trudne. Tym bardziej, że nie mogłam spać. Wiedziałam, że poduszka nie rozwiąże moich problemów, ale szukałam takiej, która przynajmniej, jak mówił Hipokrates – nie szkodzi.

I tak znalazłam poduszkę idealną, która jest w 100% naturalna i biodegradowalna, ale przede wszystkim – podtrzymuje w odpowiedni sposób głowę i odciąża mięśnie szyi. Dla mnie na tamten moment była to niesamowita ulga, chociaż na kilka godzin.

Dlatego pomyślałam wtedy, że dobrze by było, aby ludzie mieli możliwość używania tego typu produktów i pomagania sobie, wspierania swojego organizmu. Tak powstał pomysł na I Love Grain. W 2017 roku firmę założyła moja mama, ja nie byłam jeszcze w stanie chodzić. To ona załatwiła wszystkie formalności. Ja zamawiałam próbki materiałów, łusek i ziół. Sprawdzałam jakość i certyfikaty, a także szukałam szwalni. Długo to trwało, ponieważ jednego dnia udawało mi się pracować godzinę, z kolei innego – wcale.

W tym samym czasie spotkałam moją obecną wspólniczkę, Basię Onyszkiewicz-Belską, której opowiedziałam o pomyśle na produkt. I to było niesamowite – nie zadając zbyt wielu pytań, powiedziała: „dobra Justyna, robimy to”. Chyba obie nie wiedziałyśmy, na co się decydujemy i jak będą wyglądały nasze dalsze losy. Jednak kiedy nasza firma już powstała, a produkty pojawiły się w sklepie internetowym, zaczęły się sprzedawać i zobaczyłyśmy, że to się dzieje naprawdę.

Dziś obie możemy stwierdzić, że nasza droga nie jest usiana samymi sukcesami i „lajkami”. To ciężka praca i wiele aspektów, które trzeba ze sobą połączyć, przewidzieć i zaplanować lub im zapobiec. Nie wiem, czy gdybyśmy na początku wiedziały, co nas czeka, zdecydowałybyśmy się na taki biznes. Uważam, że musimy doceniać to, co osiągnęłyśmy. A nasze zdrowie jest najważniejsze, bo bez niego nie jesteśmy w stanie cieszyć się życiem. Podsumowując, myślę, że musimy przyznać, że jednak odniosłyśmy wiele sukcesów.

Dziś wiele osób cierpi na bezsenność, która stała się problemem na skalę światową. Żyjemy szybko, mamy nadmiar pracy, dużo stresu i bodźców zewnętrznych. Do czego nas to zaprowadzi?

Na sen i na jego jakość wpływa wiele czynników, na które ludzie nie zwracają uwagi do momentu, kiedy zaczynają się problemy ze zdrowiem nas samych lub kogoś bliskiego. Dopiero wtedy przychodzi refleksja. Szkoda, że często musi dojść do tak ekstremalnie ciężkich sytuacji, abyśmy zrozumieli, że nasze codzienne wybory są naprawdę ważne. Szczególnie to, co jemy i nakładamy na swoją skórę ma niesamowite znaczenie.

Dlatego mam nadzieję, że coraz więcej osób nie będzie musiało przeżywać ogromnego bólu, chorób czy innych trudnych sytuacji, aby coś zmienić w swoim życiu. Że będą uczyli się na błędach innych, a nie swoich. Codziennie podejmujemy decyzję, czy budujemy swoją odporność czy tez ją niszczymy. Każdy nasz wybór ma znaczenie, szczególnie w kontekście tego, co jemy i pijemy na co dzień.

Wiem, że to nie jest łatwe, gdyż jesteśmy tylko ludźmi, mamy swoje słabości, zachcianki i nie lubimy z nich rezygnować. Jednak naprawdę warto, bo lepiej zapobiegać niż leczyć. To nie tylko wyświechtany zlepek kilku wyrazów, ale prawda. Szacuje się, że na bezsenność cierpi już praktycznie połowa Polaków, a są to dane z 2018 roku. W USA eksperci wskazują, że co czwarty Amerykanin nie może spać z różnego rodzaju powodów. Szczerze mówiąc, nie lubię statystyk, ale widzę, co się dzieję wśród znajomych. To są dla mnie prawdziwe dane.

Dużo mówisz o mitochondriach. Co według Ciebie powinien wiedzieć każdy z nas, by zadbać o siebie w odpowiedni sposób?

Uważam, że nasza edukacja na temat funkcjonowania ludzkiego organizmu jest największym problemem. Mimo tego, że każdy z nas słyszał o mitochondriach i może nawet wie, do czego służą, to absolutnie nie przekłada się to na nasze codzienne życiowe wybory. Szczególnie mówię tutaj o wyborach dotyczących żywności, jaką spożywamy. Dochodzi wręcz do wielu kuriozalnych dla mnie sytuacji, np. w szpitalach onkologicznych czy w szkołach stoją automaty z napojami pełnymi cukru i batonikami, nie wspominając już o pełnej liście innych składników. W przedszkolach podaje się dzieciom wafle, herbatę z cukrem i sokiem, gdzie głównym składnikiem jest syrop glukozowo-fruktozowy, a także parówki z cukrem i ketchup. My na to wszystko patrzymy i godzimy się na to.

Gdy pomyślę o lekcjach biologii, a na które chodziłam w szkole, zastanawiam się, czy zbyt mało się przykładałam, czy może większości nie pamiętam, ale nigdy nikt tak po prostu mi nie powiedział, dlaczego tak ważne jest to, co jemy i jak to się przekłada na naszą energię oraz zdrowie. Doktor Joseph Mercola w swojej książce pt. „Dobry Tłuszcz” opisuje dokładnie proces pozyskiwania energii z pożywienia oraz to, w jaki sposób wpływa on na nasz organizm, w zależności od tego, z czego właśnie tę energię czerpiemy.

Myślę, że dla ludzi takich jak ja, czyli bez wykształcenia medycznego, jest to podstawa. Dzięki tej lekturze można być bardziej świadomym, jak zadbać o siebie i swoją rodzinę oraz zrozumieć, co z czego wynika. Większość przetworzonej żywności powinna zniknąć ze sklepowych regałów. Myślę, że każdy z nas, w tym również lekarze, powinien powrócić do jednego z moich guru – Hipokratesa i kierować się jego jakże prostymi zasadami : „Primum non nocere” – „Przede wszystkim nie szkodzić” oraz „Każda choroba zaczyna się w jelitach”.

Wracając do Twojej firmy, gdzie jesteście dziś i dokąd zmierzacie? Czy chcecie rozwinąć się w Polsce? Na jaką skalę? Czy chcecie stać się dostawcą międzynarodowym?

Aktualnie zamykamy kolejny rok obrachunkowy z bardzo dobrym wynikiem finansowym, ale oczywiście nie jest to dla nas koniec, czy nawet „środek” naszego rozwoju. Pomimo sytuacji na świecie udało nam się w bieżącym roku uczestniczyć w dwóch dużych imprezach targowych w Amsterdamie i Paryżu, gdzie nawiązaliśmy nowe i obiecujące kontakty z partnerami. Pracujemy nad kilkoma kontraktami, ale na razie nie będziemy zdradzać szczegółów.

Wprowadziliśmy na rynek wiele nowych produktów, mających na celu poprawę komfortu snu i zdrowia naszych klientów: szczoteczki do masażu, które wspaniale przyjęli nasi klienci, masażery do stóp, odpromieniowujące anteny na telefon i skarpety do akupresury. Nasza szczotka stworzona dla Joanny Czech znalazła się na Net-a Porter. Oprócz tego udało nam się stworzyć kolekcje naturalnych pościeli i piżam z muślinu GOTS. Mamy kilka nowości, nad którymi pracujemy i będziemy je sukcesywnie wprowadzać w 2022 roku.

Jakie są Wasze największe marzenia?

Nasze marzenia związane są z tym, aby co raz więcej ludzi rozumiało, że ich zdrowie oraz komfort życia i snu zależą w dużej mierze od nich samych. Staramy się edukować i pisać o tym, zarówno na naszym blogu, jak i w mediach społecznościowych. Na początku roku zrobiłam kurs instruktora u Patricka PcKeowna – autora książki „Przewaga Tlenowa”, którego znam już od dawna. Propaguje on metodę oddechową Prof. Buteyko – jako jeden z ważnych elementów podnoszenia odporności i leczenia wielu chorób, m.in. astmy. Technika ta wpływa również bardzo istotnie na nasz sen oraz na to, czy budzimy się zmęczeni czy wypoczęci. Wywiady z Patrickiem można zobaczyć w naszych mediach społecznościowych na profilu @ilovegrainshop. Aktualnie kończę również kurs na Coacha Gaps Diet, dzięki któremu będę mogla pomagać klientom w przygotowaniu się i przeprowadzeniu niezwykle odżywczej Diety Gaps.

Nasze marzenie to również ograniczenie produkcji poliestru, który bardzo negatywnie wpływa na całą planetę, jak i na nasz organizm. Dlatego chcemy doprowadzić do tego, żeby ludzie wracali do jak najbardziej naturalnych materiałów i szukali rozwiązań, które będą wspomagały ich zdrowie, a nie je niszczyły. Pianka termoplastyczna, poliester – to nie są dobre rozwiązania, szczególnie jeśli chodzi o poduszkę, na której spędzamy około 7–8 godzin w ciągu nocy.

Musimy pamiętać, że każdy z nas codziennie dokonuje wyborów i tylko my możemy coś zmienić. Każda nasza decyzja wpływa na to, co będzie jutro, za tydzień i za miesiąc, również w sklepach. Jeśli sami ograniczymy spożycie pewnych produktów, wykluczymy je ze swojej diety lub ze swoich domów, to producenci będą zmuszeni coś zmienić. Jest to trudny temat, bo wiele osób kieruje się tylko i wyłącznie zyskiem, który oczywiście jest ważny, ale nie najważniejszy.

Marzenia dotyczące bezpośrednio firmy to oczywiście posiadanie coraz większej liczby wspaniałych i zadowolonych klientów, ponieważ do tej pory zazwyczaj tylko tacy nam się trafiają. Jesteśmy bardzo wdzięczne za docenienie naszej pracy, „wkładu kawałka naszego serca” w każdy produkt, jaki tworzymy, jak i w filozofię marki.

Niedawno I Love Grain polecała innym Gwyneth Paltrow. Czy to był przypadek, że trafiła ona na Wasze produkty, czy była to Wasza inicjatywa? 

To nie był przypadek. Napisałam wiadomość do marki Goop, założonej przez Gwyneth Paltrow, z propozycją wprowadzenia produktów I Love Grain do sklepów. Wiedziałam, że Goop ceni sobie produkty ekologiczne i naturalne. Zanim firma zakupiła od nas towar, cała procedura trwała rok. Gdy w końcu odezwał się do nas ktoś z informacją, że zostałyśmy wybrane przez Goop do prezentownika marki jako jeden z najlepszych produktów – to, powiem szczerze, że ogromnie mnie to zaskoczyło, ale też byłam niesamowicie szczęśliwa. Nie da się tego opisać… Nie zdawałyśmy sobie nawet sprawy z tego, jak duży sukces odniosłyśmy. Dopiero Joanna Czech, kosmetyczka gwiazd, która także ma nasze produkty w Nowym Jorku, opowiedziała nam, jak trudno jest się dostać do Goop, nawet firmom z USA. Żadna firma z Polski nie sprzedawała tam swoich produktów.

Aktualnie nasza szczotka do ciała jest sprzedawana na Net-a porter i to również uważamy za niesamowite wyróżnienie i sukces. Traktuje to bardzo osobiście, ponieważ ta szczotka, to przedmiot, który towarzyszy mi od lat w mojej walce z przewlekłą chorobą, i niesamowite jest to, jak tak mała i prosta rzecz może pomóc. Szczotkowałam się od lat, ponieważ moje ciało było już w fatalnym stanie, po wielu latach leżenia w łóżku. Ta szczotka powoli przywracała moją skórę, do stanu „normalności”, ale również dawała mi nadziej, że ból może minąć chociaż na chwilę. I tak ze szczotki, która była tylko kawałkiem drewna, stała się moim towarzyszem w niedoli, a teraz i w „doli”)))) bo jest na Net-a Porter.

Cykl #PrzepisNaBiznesWomanRoku

  • Książki, publikacje lub autorzy, których polecam:
    Książki: Terry Wahls – „Fenomenalna Kuracja”, Dr. Joseph Mercola – „Dobry Tłuszcz”, Patrick McKeown – „Przewaga Tlenowa”, David R. Hawkins – „Przywracanie Zdrowia”, Ben Lynch – „Dirty Genes” i publikacje autorów: Dr. Erica Berga oraz Marka Hymana
  • Swój dzień zaczynam od:
    Wstaję dość wcześnie, około 5.30 – oddycham metodą Buteyko i idę na chwilę się uziemić, więc chodzę boso po trawie (dobrze wpływa to na zmniejszenie stanów zapalnych). Później masuję się masażerem Lyapko i staję na macie Lyapko, skaczę na skakance i biorę lodowaty prysznic. Zaczęłam praktykować zimne prysznice rok temu i zauważyłam, że takie dobrze wpływają na zmniejszenie bólu, także nie morsuję w rzece, ale w łazience. Później Slapping i piję jedną kawę, której niestety nie potrafię się oprzeć…
  • Największy sukces:
    Udało mi się „wyzdrowieć”. Może jeszcze nie do końca, ale chodzę, jeżdżę już samochodem i pracuję. To mój największy sukces. Jeśli chodzi o firmę, to na pewno Goop i CB2 – to, że udało nam się tam sprzedawać.
  • Wartości, jakimi kieruję się w biznesie:
    Myślę, że tymi wartościami kieruję się ogólnie w życiu, nie tylko w biznesie. Czasem to wcale nie jest dobre, ale to już kwestia charakteru: szczerość, determinacja, uczciwość, bezpośredniość i często bezkompromisowość, a także pedantyczność (ale pracuję nad sobą).
  • Motywuje mnie:
    Sama się motywuję, a jak już odzyskam resztkę wiary w siebie, to dzwonię do mojej wspólniczki Basi.
  • Kobieta, którą podziwiam:
    Moja mama. Była kobietą, która umiała się odnaleźć w każdej sytuacji. Uczyła matematyki, prowadziła kantor i komis, została zegarmistrzem, właścicielką sklepów meblowych, a ostatnie lata pracowała w nieruchomościach. Zawsze była silna i nigdy się nie poddawała. Niestety, pół roku temu, po 2 latach walki z rakiem, zmarła. Podziwiam także Terry Wahls – lekarkę MS (Multiple sclerosis), której książkę polecam nie tylko pacjentom z MS, ale wszystkim osobom, które chcą mieć realny wpływ na swoje życie i zdrowie.
od 7 lat
Wideo

Nie żyje Stanisław Tym

Polecane oferty

* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet