Rozmowa z Pauliną Pastuszak, edukatorką prowadzącą szkolenia na pięciu kontynentach
Jakim byłaś dzieckiem? Co sprawiało Ci najwięcej radości?
Byłam dzieckiem skrajnie zamkniętym w sobie. Sprostanie zasadom dobrego wychowania i kurtuazji przychodziło mi z niemałym trudem. Poranne przywitanie się z sąsiadami nie wchodziło w grę. Ku przerażeniu mojej mamy, za nic w świecie nie powiedziałabym „dzień dobry” obcym ludziom. Sporo zmieniło się od tego czasu, bo w relacjach zawodowych i w pracy z kamerą trudno dostrzec we mnie tę stojącą w kącie dziewczynkę sprzed trzydziestu lat. Z drugiej strony, od zawsze lubiłam tworzyć! Każda forma kreacji sprawiała mi radość – samodzielnie szyłam fikuśne czapki i rękawiczki, wypracowania w szkolnych zeszytach ozdabiałam tematycznymi rysunkami, brałam udział w konkursach literackich…
Co symptomatyczne: mój biznes zbudowałam właśnie na lekkim piórze i umiejętnościach manualnych. Na przestrzeni ostatnich trzech lat sprzedałam 18 tysięcy egzemplarzy moich książek i 45 tysięcy szkoleń online. Podobno każdy z nas posiada siedem naturalnych talentów – choć ja wolę słowo „predyspozycji”. Nie umiem oprzeć się wrażeniu, że niemal w 100 proc. wykorzystałam moje do zbudowania silnej marki osobistej.
Lubiłaś chodzić do szkoły? Jakie wyniki osiągałaś w nauce?
W początkowej fazie edukacji nie traktowałam szkoły jako zła koniecznego, ale też nie pałałam do niej szczególnym entuzjazmem. Moje życie towarzyskie praktycznie nigdy nie istniało – od czasów edukacji wczesnoszkolnej aż do studiów doktoranckich nie byłam członkinią żadnych grup towarzyskich czy społeczności. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Trzymałam się z boku, w związku z tym szkoła kojarzyła mi się głównie z nauką – niekoniecznie z zabawą i imprezami.
I może dlatego od ósmej klasy szkoły podstawowej to nauka zaczęła sprawiać mi frajdę, a zdobywanie dobrych ocen dostarczało nutki przyjemności. Do dziś pamiętam dreszcz zniecierpliwienia przebiegający po plecach na kilka chwil przed rozpoczęciem dyktanda czy sprawdzianu. Dziś powiedzielibyśmy, że byłam sfokusowana na targecie i lubiłam challenge. I trzeba przyznać, że umiałam dobrze wykorzystać swoje mocne strony przy jednoczesnym maskowaniu słabości. Z historii, geografii, wiedzy o społeczeństwie i języka polskiego przynosiłam w dzienniczku niemal wyłącznie oceny celujące, z kolei matematyka, fizyka i chemia były dla mnie małymi koszmarami. Klasyczna orka na ugorze dla korepetytorów. Na świadectwie maturalnym prężą się dumne czwórki z tych przedmiotów, ale wolałam skupiać się na swoich mocnych stronach.
Czy uczęszczałaś na zajęcia dodatkowe? Uprawiałaś sporty? Interesowałaś się sztuką, nauką?
Będąc dzieckiem, przez siedem lat trenowałam taniec towarzyski, który później, z dużą radością, zastąpiłam grą w tenisa. Od szkoły podstawowej uczęszczałam też na lekcje jazdy konnej i brałam udział w obozach narciarskich. Jestem moim rodzicom ogromnie wdzięczna za to, że byli w stanie wygospodarować środki na takie aktywności, bo umiejętności nabyte we wczesnej młodości teraz procentują. Ileż razy prowadziłam biznesowe rozmowy na korcie? Ilu ciekawych partnerów biznesowych poznałam przy okazji wieczornych galopów? Nie zliczę. A sztuką interesowałam się w sposób oczywisty – mój tata jest aktorem, więc przesiadywanie za kulisami w czasie spektakli odcisnęło niezatarte piętno na moim podejściu do sceny. Takiej czy innej: teatralnej czy konferencyjnej.
Jak spędzałaś czas wolny w dzieciństwie? Jakie były Twoje pasje, zainteresowania?
Uwielbiałam czytać. Pochłaniałam ogromne ilości książek – co zresztą nie raz prowokowało solidne, wieczorne kłótnie, bo zamiast spać i wypoczywać przed kolejnym dniem w szkolnej ławce, ja czytałam do późnych godzin nocnych. Mimo wyłączonej lampki. Z latarką pod kołdrą. Z perspektywy czasu mogę chyba uznać, że moja obecna kreatywność, nietuzinkowe pomysły, łatwość tworzenia nowych produktów czy technik pracy wzięły się z zamiłowania do książek przygodowych i pozycji z gatunku fantastyki. To one sprawiły, że w procesie prowadzenia firmy nie czuję zbyt wielu barier i ograniczeń, a znając swoje mocne strony, potrafię zaufać własnej wiedzy i umiejętnościom.
Jak spędzałaś wakacje? Podróżowałaś?
To kolejna rzecz, za którą powinnam wystawić moim rodzicom pomnik. Pozłacany i inkrustowany diamencikami. Przez bite siedemnaście lat, całe dwa miesiące wakacji spędzaliśmy nad polskim morzem. Ale uwaga – najpierw w namiocie, później w przyczepie campingowej. Luksusów człowiek nie uświadczył. I patrząc na dzieciaki, dla których obecnie synonimem udanych wakacji jest aquapark, wielki pokój, all inclusive czy szybki Internet, by oglądać seriale… za nic bym się z nimi nie zamieniła.
Prowadząc szkolenia na całym świecie, często spotykałam się z bardzo trudnymi warunkami: w Mongolii, Wietnamie, na Mauritiusie czy Sri Lance musiałam radzić sobie w niezbyt komfortowych okolicznościach. Prowadzenie kursu w 42-stopniowym upale, w obcym języku, po 25 godzinach podróży, nie jest zadaniem łatwym. Cieszę się, że wakacyjny brak komfortu w dzieciństwie po prostu mnie zahartował. A do Dębek i Białogóry zawsze wracam z ogromnym sentymentem.
Jakie wartości wpajali Ci rodzice, najbliżsi?
Terminowość. Szacunek dla drugiego człowieka. Szczerość. Wykonywanie powierzonych zadań najlepiej jak to tylko możliwe, ale bez chorego perfekcjonizmu.
Jakie wybrałaś studia i dlaczego? Czy po latach nie żałujesz tej decyzji?
Na pierwszy ogień, zgodnie z wizją mojego taty, poszło prawo. Wytrzymałam miesiąc. Nuda, nuda, nuda. Zamknięcie w paragrafach i ustawach było kompletnie niezgodne z moich charakterem. Zdecydowałam się więc na ukrainoznawstwo i turystykę, gdyż przez wiele lat prowadziliśmy w Krakowie rodzinny hotel. Od drugiego roku studiów intensywnie pracowałam, ale regularnie brałam udział w naukowych konferencjach i publikowałam kolejne, punktowane artykuły, więc – wbrew pozorom – bardzo dużo przydatnej wiedzy z tych studiów wyniosłam.
Zatrzymałam się niestety na etapie studiów doktoranckich, ponieważ nie byłam w stanie pogodzić dalszej edukacji z zarządzaniem prężnie rozwijającą się firmą. Bardzo żałuję, że zabrakło mi czasu na tę aktywność i mocno liczę na to, że kiedyś uda mi się do niej wrócić. Teraz jestem na etapie dodatkowych szkoleń (na przykład z zakresu profilowania behawioralnego) i studiów podyplomowych. Ciągle rozglądam się za kolejnymi kursami, które zapewnią mi nową dawkę wiedzy.
Jak wygląda według Ciebie droga do wychowania lidera? Jaką radę chciałabyś przekazać rodzicom?
Nie wolno gasić entuzjazmu. Nie wolno podcinać skrzydeł. Nie wolno wtłaczać młodych umysłów w sztywne ramy szarej przeciętności. Kto dwadzieścia lat temu mógłby przypuszczać, że moje „malowanie paznokietków” przekształci się w biznes przynoszący kilka milionów złotych przychodu rocznie? Trzeba więc wierzyć w swoje dzieciaki, niezależnie od tego, jak kuriozalne wydają się ich pomysły.
Kim jest Paulina Pastuszak?
Hobby, jakim była dla niej stylizacja paznokci, stopniowo przerodziło się w sposób na życie i świetnie prosperujący biznes. Oferuje usługi szkoleniowe, wydaje książki i tworzy podcasty. Jest światowej sławy edukatorką – jedną z nielicznych instruktorek na świecie, prowadzących szkolenia na 5 kontynentach. Nawet w tak trudnych dla branży beauty czasach jak pandemia podwoiła przychody swojej firmy. Paulina Pastuszak jest laureatką 13. edycji konkursu Bizneswoman Roku w kategorii Biznes Roku: przychód poniżej 10 mln zł, której Partnerem jest DPD Polska.
Czas na nowy telefon? Skorzystaj z okazji
Szeremeta odrzuciła pół miliona
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Nowe zdjęcie Wojciecha Manna robi furorę. Cóż za fryzura!
- Umięśniony mąż Skrzyneckiej z córką na ściance. Widząc ich stroje, aż zadrżeliśmy!
- Sekret drugiego związku Santor wyszedł na jaw. Uciekała od niego w najgorszym czasie
- Ale meksyk w mieszkaniu Dominiki Gwit! Nie wstydzi się pokazywać czegoś takiego?