W Dzień Zakochanych częściej niż kiedykolwiek myślimy o miłości, czym właściwie jest miłość?
Mamy różne rodzaje miłości. Inne jest uczucie do dziecka, do rodziców, rodzeństwa i do partnera. Pierwsze jest najbardziej bezinteresowne i chyba najsilniejsze. Miłość do rodziców zakłócają często różne konflikty, których można by uniknąć przy odrobinie dobrej woli. Z kolei miłość do mężczyzny, zwłaszcza w pierwszej fazie przypomina stan chorobowy. Wtedy mamy tak dużo endorfin w mózgu, że zakochanie przypomina szaleństwo, chorobę. Wszystko widzimy przez różowe okulary. Ludzie wydają się nam lepsi, sprawy zaczynają się układać, świat jest piękny.
Ale chyba jedno jest pewne, bez miłości trudno byłoby żyć i nasze życie byłoby niepełne?
Niewątpliwie. Miłość drugich nas uskrzydla, czujemy się potrzebni, pragniemy żyć, podejmować różne wyzwania, dbać o siebie. To uczucie, które powoduje, że dwoje ludzi chce być ze sobą, cieszyć się codziennością, a także razem pokonywać trudności i wspierać się. Swoim działaniem powinniśmy przyczyniać się do rozwoju drugiej osoby. Uczucie może pojawić się niespodziewanie i trafić z siłą pioruna, jak i latami powoli dojrzewać. Dwojgu ludziom zaczyna bardzo zależeć na sobie i chociaż potem miłość przechodzi rożne etapy, to wspominanie tego stanu pozwala nam przetrwać kryzysy.
Ten pierwszy stan zakochania jest najpiękniejszy?
W pewnym sensie na pewno. Rzeczy, które były rutyną nabierają blasku, cieszy nas każdy drobiazg, łatwiej wybaczamy innym. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Dajemy sobie prezenty, wysyłamy do siebie setki smsów, rozmawiamy ze sobą godzinami, każda chwila bez ukochanego wydaje nam się stracona. Ale to nie trwa wiecznie. Nowości stają się monotonne, życie odsłania różne problemy, do głosu dochodzą nasze własne potrzeby i myśli, że może partner ich nie zaspokaja. Dostrzegamy u niego wady. Większość specjalistów uważa, ze stan zakochania trwa dwa lata. Warto też wiedzieć, że na samej fascynacji nie zbuduje się wspólnego życia.
Na co zwracamy uwagę wybierając drugą osobę?
Na wiele rzeczy, wygląd zewnętrzny, intelekt, tembr głosu, wrażliwość, wspólne zainteresowania. Jednak do tego, żeby wystąpił stan zakochania, potrzebna jest reakcja łańcuchowa w mózgu. W podwzgórzu, stanowiącym główny ośrodek miłości. Często już po pierwszym zetknięciu dwojga par oczu zaczynamy czuć zarówno zapach perfum jak i ten naturalny, niepowtarzalny, zwany feromonami. One przyciągają nas do siebie.
Dlaczego zakochujemy się akurat w tej, a nie innej osobie?
Można dopatrzeć się w tym pewnej logiki. Psychoanalityk Zygmunt Freud uważał, że wybieramy osobę o takich cechach, których nam brakowało, albo były dla nas atrakcyjne. Szukamy kogoś podobnego do ojca, czy matki. Np. mój tata był brunetem, to podobają mi się osoby o ciemnej karnacji. Albo poszukujemy odmienności. Mama nie przepadała za gotowaniem, a my rozglądamy się za kimś kto uwielbia gotować.
A co jest podstawą udanego związku?
Na pewno nasza osobowość, to jakie wzorce mieliśmy w dzieciństwie, czy mamy poczucie własnej wartości, chęć do kompromisu, umiejętności zrozumienia drugiej osoby, gotowość do poświęceń, empatię, dojrzałość. Miłość to nie motyle w brzuchu, tylko wspólne budowanie codzienności. Chociaż są wśród nas osoby, które lubią mieć te motyle i nie potrafią być z kimś jednym zbyt długo, zakochują się często. Albo jeśli człowiek ciągle uważa, że nie może wybrać, nastawić się na jedno, jak przy kupowaniu pralki, czy zwykłej suszarki do włosów, bo zawsze gdzieś może być lepsza, to może mu być ciężko ustabilizować się.
Dlaczego dziś małżonkowie rozstają się ze sobą o wiele częściej, niż kiedyś?
Ma na to wpływ wiele czynników. Gdy podejmujemy decyzję o małżeństwie po kilku miesiącach znajomości, gdy zakochanie jest
jeszcze bardzo silne, to zdecydowanie szybciej może nastąpić ciężkie zderzenie z rzeczywistością. Na pewno jesteśmy bardziej niecierpliwi, niż nasi rodzice, czy dziadkowie, chcielibyśmy mieć wszystko od razu. Nasze mamy czy ojcowie dorabiali się od przysłowiowej łyżki. Życie nie polega na tym, że nie ma problemów, ale na gotowości i umiejętności ich rozwiązywania. Ważna jest rozmowa, a my się jej oduczyliśmy.
Mamy też nadmiar wszystkiego?
Tak właśnie jest. Ludzie mniej zwracają na być, dominuje mieć. Dziś młodzi czekają na założenie rodziny aż się dorobią. Dawniej zawieranie znajomości były raczej mocno ograniczone tradycjami, obyczajem. Rodzina miała bardzo dużo do powiedzenia. Dziś zdarza się, że młodzi nawet nie poznają przyszłego małżonka ze swoją rodziną przed ślubem. Synowa nie zwraca się do teściowej mamo tylko bezososobowo, albo po imieniu. Rozwód też na nikim nie robi większego wrażenia. Obecnie już dzieci w szkole podstawowej zaczynają ze sobą flirtować, spotykają się na poważnie.
Dlaczego potem zapominamy o tym, że o miłość trzeba dbać?
Bo za szybko żyjemy, nie mamy czasu dla drugiej osoby, na przemyślenie pewnych spraw, na zmianę naszych zachowań. Myślimy: „jakoś to będzie”. A miłość wymaga stałego zaangażowania ze strony dwóch osób. Trzeba zachować uważność na potrzeby drugiej strony, wyzbyć się egoizmu, robić sobie niespodzianki, proponować wspólne wyjścia. Każdy człowiek daje z siebie więcej, gdy jest chwalony i doceniany. Trzeba mówić kocham cię, nie zapominać o przytulaniu, drobiazgach, uśmiechu.
Co najbardziej niszczy miłość?
Zadawanie sobie ran, chowanie urazy, nie mówienie o tym co czujemy. Brak czasu dla małżonka. Uciekanie przed rozmową, oczekiwanie, że druga strona sama się czegoś domyśli. Przekonanie, że posiadamy partnera na zawsze i już nie musimy się starać jest wrogiem miłości. A miłość to współdziałanie, także to ile czasu poświęcamy drugiej osobie.
Miłość wpływa na nasze zdrowie?
Jak najbardziej. Zarówno na zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Jednym z czynników skutecznej rehabilitacji, w tym poudarowej jest bliskość. Potrzebujemy innych, by ich kochać i by oni nas kochali, dawali nam poczucie bezpieczeństwa, poczucie tego, że jesteśmy ważni. Osoby otoczone troską osób najbliższych lepiej radzą sobie z chorobą i tym, żeby wrócić do zdrowia. Jak człowiek nie ma kogoś, kto by go potrzebował, to dopiero wtedy grozi mu katastrofa. Pustka, depresja, beznadzieja, samobójstwo.
Dziś nie ma już miłości romantycznej?
Na początku zawsze taka jest. Spontaniczna, szczera, bezwarunkowa, ogromna. Mówią o niej filmy i piosenki. Uważa się, że pod jej wpływem traci się rozum. Potem wielu osobom zaczyna bardziej zależeć na materialnej stronie związku, dorabianiu się, a to powoduje zmęczenie, wyczerpanie, mamy mniej uwagi dla siebie. Ale trzeba pamiętać o tym, że żaden związek nie jest na tyle idealny i na tyle wszechstronny, żeby spełniał wszystkie potrzeby każdej z osób. Nie ma takiej możliwości, bo ludzie są bardzo odmienni, a poza tym, my też w ciągu życia się zmieniamy. Jeśli będziemy siebie lubić, to łatwiej będzie nam żyć z drugimi.
Kim jest Ewa Woydyłło?
Ukończyła historię sztuki na Uniwersytecie imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz podyplomowe studium dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Wykształcenie psychologiczne zdobyła w Antioch University w Los Angeles, doktorat z psychologii zyskała w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1987 związana z Ośrodkiem Terapii Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pracuje w Fundacji imienia Stefana Batorego, gdzie koordynuje Regionalny Program Przeciwdziałania Uzależnieniom. Autorka wielu poczytnych książek, „Rodzice dorosłych dzieci”, Rak duszy”, „Podnieś głowę”. "Dobra Pamięć, zła pamięć". Ma dwie córki. Jej mężem był prawnik, publicysta Wiktor Osiatyński.
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!