Żałoba oraz czas radzenia sobie z odejściem zmarłej osoby, może być bardzo trudnym
i bolesnym okresem, w życiu każdego człowieka. Więź, jaką mieliśmy ze zmarłym może wydawać się na zawsze zerwana, a ta myśl sprawia, że czujemy się samotni, co łączy się często z obawą, jak życie będzie wyglądało dalej.
Czy regularne odwiedzanie grobów może mieć terapeutyczny wpływ na osoby przeżywające żałobę?
Oczywiście, każdy przechodzi żałobę indywidualnie. Dla niektórych kontakt, chociażby poprzez chodzenie na cmentarz jest swego rodzaju pielęgnowaniem wspomnień o zmarłym, przyczynić się może do akceptacji zmiany sytuacji oraz pogodzeniem się ze stratą. Jednak, po dłuższym czasie zbyt częste chodzenie na cmentarz, może być oznaką wycofania się z życia społecznego, a także brakiem akceptacji rzeczywistości i pozostaniem we „wspomnieniach”. Mimo śmierci możemy mieć „relacje ze zmarłym”, czyli spokój związany z uczuciami i przeszłością, jaka ona była. Natomiast, zbyt częste rozmyślania, analizowanie przeszłości może być przyczyną jeszcze większego bólu i poczucia straty. W takich przypadkach warto poprosić o pomoc specjalistę - psychoterapeutę.
W jaki sposób obecność na cmentarzu może pomagać w budowaniu lub utrzymywaniu więzi emocjonalnej z osobą zmarłą?
Samo poczucie, że dba się o grób, przynosi się kwiaty, oraz zapala znicze, daje poczucie utrzymywania więzi, po prostu dbania o pamięć. Jednak z czasem ilość wizyt na cmentarzu powinna się zmniejszać, aby pozwolić pójść dalej ze swoim życiem.
Dlaczego niektóre osoby czują potrzebę częstych wizyt na cmentarzu, a inne unikają tego miejsca?
To kwestia bardzo indywidualna. Niektórzy unikają bolesnych uczuć, a co za tym idzie, miejsca, które będzie im przypominało o zmarłym. To niestety nie jest zdrową metodą radzenia sobie z odejściem bliskiej osoby. Niedopuszczenie emocji, będzie powodowało ich napiętrzenie i albo „wybuch emocjonalny”, co może się objawiać na przykład złością na kogoś całkiem przypadkowego, albo nowy schemat radzenia sobie np. kompulsywne oglądanie, kupowanie lub wiele, wiele innych poważnych zagrożeń. Oczywiście, pytanie też jest o czas. Jeżeli zbyt częste chodzenie na cmentarz po prostu nie jest komuś potrzebne, bo już jakiś czas temu pogodził się ze śmiercią bliskiej osoby, nie należy tej osoby nakłaniać do częstszych odwiedzin grobów. Każdy z nas ma swoje indywidualne potrzeby.
Czy odwiedzanie cmentarza może wpływać na proces radzenia sobie z żałobą, np. poprzez symboliczne „zakończenie” relacji?
Oczywiście, zwłaszcza jeżeli jeszcze odczuwamy chęć przebywania ze zmarłym lub dużą tęsknotę. Podczas takich „odwiedzin” możemy nie tylko, wspominać zmarłego, ale jak już wspominałam „mówić w myślach” wszystko to, co wcześniej mogło być trudne lub bolesne. Taka forma „konwersacji” może być uwalniająca i oczyszczająca. Nasza gotowość na odejście bliskiej osoby jest bardzo różna, kto jest gotowy na stratę bliskiej, kochanej osoby? Pewnie nikt, dlatego należy dać sobie przyzwolenie na domknięcie relacji. To jest kluczowe w uzyskaniu spokoju i zajęciu się swoim życiem.
Jakie znaczenie psychologiczne może mieć dla ludzi Dzień Wszystkich Świętych i związane z nim tradycje?
1 listopada to czas refleksji, zadumy nad wspomnieniami lub uczuciami, jakimi darzyliśmy zmarłego. Nie musi, być to bolesny okres, ale zwłaszcza w początkowym momencie od rozstania, takim może być.
Odwiedziny na cmentarzu, mogą dać swego rodzaju ukojenie, czas na „pobycie” w myślach z kimś, kto był dla nas ważny, niektórzy „rozmawiają sobie” – i to też jest ok.
Z Pani doświadczenia, czy może Pani powiedzieć, jakie emocje dominują u osób podczas obchodów Dnia Wszystkich Świętych? Czy to czas refleksji, smutku, czy raczej spokoju i pojednania?
Jest to również bardzo indywidualna kwestia. Ludzie, którzy doszli do momentu akceptacji, tego, że bliska osoba odeszła, często odczuwają spokój i nostalgię tego dnia. Wspominają, nierzadko odczuwają wdzięczność, że mogli spędzać czas z osobą, która była im bliska.
Ci, którzy niedawno stracili bliskich, często czują smutek, ból, czasami jest to również żal lub wściekłość. To wszystko jest uzależnione, w jakiej sytuacji się rozstali i czy wszystkie sprawy zostały wyjaśnione. Wielu ludzi niestety ma poczucie niedokończonych spraw, niewyjaśnionych sytuacji, czy niedopowiedzianych historii. Co przedłuża ból odejścia, brak akceptacji na to co się stało…
Czy uważa Pani, że to święto pomaga ludziom w procesie przeżywania żałoby, czy raczej może wywoływać ból poprzez przypominanie o stracie?
Bardzo różnie odczuwamy żałobę i w zależności, na którym etapie jesteśmy, uczucia się zmieniają. Początkowo możemy mierzyć się z wyparciem, szokiem, ale również ze złością, w kolejnym etapie zaczynamy rozumieć, ale uczucia również mogą być zmienne - smutek, czy ból. Dopiero końcowa faza, która związana jest zarówno z czasem, jak i gotowością, może dać akceptację i pogodzenie się z utratą bliskiej osoby. Pamięć o zmarłych jest elementem naszej historii i to od nas zależy, jak chcemy ten czas przeżywać. Uważam, że nie należy na siłę przeżywać żałoby, że osoba, która jest w ostatnim stadium żałoby, również będzie doceniała ten dzień.
Co sprawia, że niektóre osoby w tym okresie odczuwają intensywniejszy żal lub nawet melancholię, podczas gdy inni znajdują w tym dniu ukojenie?
Jest to bardzo złożony temat. Każdy z nas ma swoją metodę radzenia sobie ze stratą. Nie wszystkie te sposoby są dobre. Unikanie, czy nadmierna analiza, która wiąże się z poczuciem winy, żalem, często do tej osoby, która odeszła. Intensywny żal bierze się z powodu, że zostaliśmy sami na tym świecie i z własnych myśli, które sobie projektujemy. Często ludzie nie są świadomi, że mogliby inaczej podejść do sytuacji straty. W swoim gabinecie obserwuję, że wiele osób doszukuje się winy, lub chcieliby „zmienić” przeszłość. To niestety nie przyniesie ukojenia, ale jak bumerang, natrętnie może wracać. W takiej sytuacji, jeżeli rozmowa z kimś bliskim nie pomoże, doradzam spotkanie ze specjalistą. To jak sobie radzimy ze stratą, jest często naszym nieświadomym stylem radzenia sobie. Co oznacza, że pewne zachowania przychodzą automatycznie, a my wierzymy, że dokładnie tak jest, jak mówią nasze myśli. Ukojenie to element akceptacji rzeczywistości, czyli pogodzenia się z tym jak życie się potoczyło. Nawet jeżeli to nie jest sprawiedliwe, a nierzadko okrutne. Są ludzie, którzy poszukują sensu, w takiej sytuacji i jeżeli go znajdą również uzyskują spokój.
Jakie są różnice między indywidualnym przeżywaniem żałoby a tym, jak robimy to
w ramach wspólnoty np. poprzez tradycje świąteczne takie jak Dzień Wszystkich Świętych czy Dzień Zaduszny?
Przeżywanie z innymi, rozmowy z bliskimi mogą dać nam inną perspektywę. Mogą wnieść wewnętrzny spokój wynikający z chęci podzielenia się swoimi odczuciami, a czasem nigdy niewypowiedzianymi słowami. Tradycje są często czasem, na zatrzymanie się i refleksję, czasem na zwrócenie uwagi co się ze mną dzieje w tym okresie. Jak potrzebuję „świętować” sam/sama, z kimś a może tego dnia nie chcę mówić, tylko słuchać. Takie zastanowienie się nad swoimi potrzebami, może być dużym krokiem do radzenia sobie z tym co trudne, jeszcze nieprzepracowane. Dla niektórych to moment wspólnego spotkania i bardzo przyjemnych rozmów, w którym dobrze mówi się o osobach, które były i są dla nas ważne. Jeżeli potrzebujemy być z kimś to zadbajmy o to co dla nas ważne. Podczas sesji z pacjentami widzę, że ludzi ograniczają ich przekonania: „muszę płakać lub cierpieć po zmarłym”, a może nadszedł czas, w którym tego nie potrzebuję i chcę się śmiać, wspominać, chcę opowiedzieć swoją część historii z daną osobą. 1 listopada to czas wspominania, to czas wdzięczności i również wybaczania, jeżeli mamy na to gotowość. Zachęcam Państwa
do zadania sobie pytania: czego tego dnia potrzebuję?
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.