- To skandal, że chora z nowotworem musiała czekać na podanie leku w kroplówce od godziny 9 rano do godziny 16 bez jedzenia, w tłumie pacjentów - oburza się pan Krzysztof O. z Gdańska.
Rzeczywiście, w ubiegły poniedziałek i wtorek chorzy wręcz szturmowali tę placówkę. Szatnia pękała w szwach, w poczekalniach zabrakło wolnych krzeseł. Napięcie rosło, ludzie się denerwowali. W opinii dyrekcji placówki winny tej sytuacji był długi majowy weekend. W ciągu pierwszych kilku poweekendowych dni trzeba było nadrobić zaległości i doszło do spiętrzenia.
- Dyrekcja WCO chwali się, że z placówki zniknęły kolejki chorych, a to nie jest prawda - uważa pan Krzysztof. Do redakcji zadzwonił z domu, zostawił żonę w przychodni i przyjechał zrobić jej coś do jedzenia. Rozdawane w WCO posiłki wystarczyły - jego zdaniem - tylko dla kilkudziesięciu chorych.
- To prawda, w ramach testowania tego pomysłu przywożą nam posiłki dla czterdziestu chorych - tłumaczy dr Monika Nowaczyk, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Onkologii. - Tymczasem w ubiegły wtorek na samą chemioterapię zgłosiło się blisko 200 osób. To swoisty rekord. Kanapek dla wszystkich chętnych zabrakło.
Jak tłumaczy dyrekcja, największy problem był z chemioterapią, która podawana jest w cyklach trzy-, cztero- czy pięciodniowych, i to dzień po dniu, bez przerwy. W tygodniu, w którym co drugi dzień jest wolny, nie było możliwości podania jej chorym. - Tak więc w tygodniu po majowym weekendzie trzeba było nadrobić zaległości. Do zapisanych na dany dzień pacjentów dołączyli chorzy z zaległą chemią. Mówiąc najprościej: pacjenci się „skumulowali” - tłumaczy dr Nowaczyk.
Warto też wiedzieć, że cytostatyków chorzy nie kupują w aptece. To specyficzne leki, wymagające specjalnego przygotowania. - W pierwszych dniach po długim weekendzie mieliśmy bardzo dużo pacjentów zapisanych na wizytę i bardzo dużo oczekujących na chemię - potwierdza dr farm. Joanna Laskowska, kierownik apteki szpitalnej w WCO w Gdańsku.
W pracowni leku cytostatycznego, która wówczas jeszcze znajdowała się na pierwszym piętrze i dysponowała dwiema lożami, zaledwie dwie osoby od godziny 8.30 rano do godz. 16 non stop rozpuszczały leki dla 200 pacjentów.
- Część preparatów jest w koncentratach, wymaga tylko pobrania i i jest gotowa do podania pacjentom - tłumaczy dr Laskowska. - Część jednak ma postać suchą, do której dodaje się płyn. Trzeba poczekać, aż się dobrze rozpuści, dopiero wtedy pobrać ją i dostrzyknąć do tzw. worka. Przygotowanie porcji dla jednego chorego trwa ok. pół godziny.
W nowej aptece szpitalnej, którą otwarto na parterze WCO w ubiegłym tygodniu, są już trzy loże, co powinno usprawnić pracę farmaceutów i tym samym realnie skrócić kolejki pacjentów.
Czytaj więcej na ten temat: Niezwykła apteka w Wojewódzkim Centrum Onkologii [ZDJĘCIA]
Problem w tym, że Pomorze nigdy nie doczekało się centrum onkologii z prawdziwego zdarzenia. I w Gdańsku, i w Gdyni ośrodki onkologiczne powstawały na bazie starych, jedynie adaptowanych budynków. Zbyt ciasnych jak na potrzeby chorych na raka, których wciąż przybywa.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ibisz pierwszy raz od 17 lat nie poprowadzi sylwestra w Polsacie. Wymowny komentarz
- Cielecka wyszła w dziurawej sukni?! Obszarpana suknia miała być elegancka
- Aneta Zając będzie miała na głowie komornika?! Krawczyk nie ma już nic do stracenia
- Tak na co dzień wygląda Opozda. Spójrzcie tylko na te miny [ZDJĘCIA]