Polski Instytut Rodziny i Demografii pomysłem poznańskiego posła. Krytyczne stanowisko naukowców: „Czemu ta instytucja miałaby służyć?”

Sylwia Rycharska
Głównymi zadaniami Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii miałoby być: prowadzenie badań i analiz w sferze rodziny i demografii, formułowanie propozycji działań mogących poprawić sytuację demograficzną w Polsce dla rządu i parlamentu, prowadzenie działań społecznych, edukacyjnych, wspierających rodzinę i dzietność. Prezes instytutu miałby pełnić rolę rzecznika rodziny
Głównymi zadaniami Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii miałoby być: prowadzenie badań i analiz w sferze rodziny i demografii, formułowanie propozycji działań mogących poprawić sytuację demograficzną w Polsce dla rządu i parlamentu, prowadzenie działań społecznych, edukacyjnych, wspierających rodzinę i dzietność. Prezes instytutu miałby pełnić rolę rzecznika rodziny Piotr Krzyżanowski/Polska Press Grupa/Zdjęcie ilustracyjne
W sejmie trwają prace nad projektem ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii, którego pomysłodawcą jest poseł Bartłomiej Wróblewski (PiS). Wprowadzenie takiej instytucji ma kosztować budżet ok. 30 mln rocznie. Poseł: „Sytuacja demograficzna jest coraz trudniejsza, więc trzeba podjąć inne działania i być może prowadzić badania naukowe i analizy w inny sposób, korzystać ze wzorów innych państw, gdzie takie instytucje działają”. Pomysł utworzenia w proponowanej formie tego instytutu spotkał się z krytyczną opinią Komitetu Nauk Demograficznych PAN, którego przewodniczącą jest prorektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Polski Instytut Rodziny i Demografii: Czym ma się zajmować?

– Nie ma w Polsce takiej instytucji, która zajmowałaby się w sposób kompleksowy rodziną i demografią. Dlatego, wzorem innych państw: Francji, Stanów Zjednoczonych, Węgier, Słowacji czy Czech, powstał pomysł, aby stworzyć instytucję, która będzie dysponowała odpowiednimi zasobami ludzkimi i materialnymi, żeby w sposób systematyczny i konsekwentny takie działania prowadzić

– powiedział poseł Bartłomiej Wróblewski.

Czytaj też:

Głównymi zadaniami nowej jednostki miałoby być: prowadzenie badań i analiz w sferze rodziny i demografii, formułowanie propozycji działań mogących poprawić sytuację demograficzną w Polsce dla rządu i parlamentu oraz prowadzenie działań społecznych i edukacyjnych, wspierających rodzinę i dzietność. Ponadto, jak podkreślił Wróblewski, prezes instytutu byłby swoistym rzecznikiem praw rodziny, czyli broniłby praw i wolności rodzin w sytuacji, kiedy są one naruszane.

– Sytuacja demograficzna jest coraz trudniejsza, więc trzeba podjąć inne działania i być może prowadzić badania naukowe i analizy w inny sposób, korzystać ze wzorów innych państw, gdzie takie instytucje działają

– zaznaczył poseł Wróblewski.

– Według prognoz GUS-u w 2050 roku będzie 4,5 miliona Polaków mniej. Dzisiaj na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 66 osób w wieku nieprodukcyjnym, a w 2050 r. będą to 104 osoby w wieku nieprodukcyjnym. Kto weźmie wówczas za to odpowiedzialność i poniesie koszty? My wszyscy

– dodał.

Czytaj też:

Autor projektu zapewnił, że nowy instytut będzie niezależny od władzy, a zapis dotyczący uprawnień prezesa: „na prawach przysługujących prokuratorowi”, jest taki sam jak w ustawach o Rzeczniku Praw Obywatelskich czy Rzeczniku Praw Dziecka.

Polski Instytut Rodziny i Demografii: opinia naukowców

Pomysł utworzenia w proponowanej formie Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii spotkał się z krytyczną opinią Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk, którego przewodniczącą jest prof. dr hab. Elżbieta Gołata, prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. W skład KMD PAN wchodzi także dr hab. Grażyna Dehnel, prof. UEP.

Jak zauważyła prof. Gołata, poselski projekt zawiera piękne intencje: – Potrzebna jest jednostka, która wsparłaby różnego rodzaju instytucje oraz rząd wynikami badań i analiz demograficznych. Natomiast w projekcie jest tylko jeden paragraf poświęcony badaniom naukowym. Nie odwołuje się on w żadnym miejscu do instytucji prowadzących badania ani w kraju, ani na arenie międzynarodowej. Po jego lekturze nie odnoszę wrażenia, że rzeczywiście intencją wprowadzenia Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii jest uzyskanie wiarygodnych, rzetelnych wyników analiz demograficznych. W związku z tym nasuwa się pytanie: „czemu ta instytucja miałaby służyć?” – wyjaśnia prof. Gołata.

Profesor tłumaczy dalej, że powołanie instytutu w proponowanej formie wydaje się bezzasadne, ponieważ na polskich uczelniach pracują zakłady demograficzne, jak też w samym PAN działa Komitet Nauk Demograficznych.

Publikujemy listę leków wycofanych przez GIF, ich serie oraz datę produkcji. W razie wątpliwości co do przydatności lekarstw należy skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą.Sprawdź listę leków wycofanych z aptek --->

Uwaga! Nowe leki wycofane z aptek w całej Polsce! GIF wycofu...

Pewien niepokój u prof. Gołaty budzą też kompetencje prezesa instytutu i powoływanie go przez Sejm, czyli przez polityków. – Co prawda władza się zmienia, ale to nie jest równoznaczne z tym, że instytut będzie niezależny, a rzetelne badania naukowe takiej niezależności w moim przekonaniu wymagają – podkreśla.

– Wszystkich powinien zaniepokoić zapis, że projekt nie jest objęty prawem Unii Europejskiej. W tej sytuacji trzeba zapytać, czy jesteśmy krajem należącym Unii Europejskiej? Czy autorzy z góry zakładają, że instytut będzie działał niezgodnie z prawem europejskim?

– pyta się także przewodnicząca KND PAN.

Poza tym zwraca uwagę na zbytnie uproszczenie terminów „rodzina” i „demografia”. Rodzina od zawsze była jednym z przedmiotów badań demograficznych, a wyraźne wyodrębnienie tych dwóch pojęć w nazwie instytutu nie ma uzasadnienia merytorycznego. Sama sytuacja demograficzna to nie tylko proces dzietności, ale i: umieralność, stan zdrowia, migracja itd. Jak podkreśliła prof. Gołata, w tej chwili jednym z najistotniejszych problemów jest pandemia, która powoduje, że dziennie umiera ok. 500 osób. Państwo powinno przedsięwziąć takie działania, aby jak najbardziej zminimalizować tę liczbę.

Czytaj też:

Naukowczyni podkreśliła też, że projekt Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii opiera się na projekcie Strategii Demograficznej, która nie została jeszcze przyjęta przez rząd, w związku z tym mogą zajść w niej zmiany. Co więcej, KND PAN miał zastrzeżenia do samej strategii, ponieważ dotyczy ona tylko rozwoju rodziny tradycyjnej, natomiast zupełnie pomija inne procesy demograficzne.

Z pełną opinią Prezydium Komitetu Nauk Demograficznych PAN o poselskim projekcie ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii, przygotowanym przez Grupę Posłów Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość, można zapoznać się TUTAJ.

Polski Instytut Rodziny i Demografii: kto jest odpowiedzialny za sytuację demograficzną?

Poseł Wróblewski zarzucił polskim demografom, że przez 30 lat nie potrafili poprawić sytuacji demograficznej w kraju.

– Komitet Nauk Demograficznych PAN nie jest osobną instytucją, a panelem naukowców z różnych instytucji naukowych, zajmujących się demografią. W tym gronie dominuje pesymizm co do możliwości zmiany trendów demograficznych, a nawet ich osłabienia. Siłą rzeczy, aby być konsekwentnym, będą kwestionować powołanie instytutu. Choć przecież także w tym gronie są osoby inaczej myślące

– powiedział Wróblewski.

Czytaj też:

Innego zdania jest przewodnicząca KND PAN:

– Do zadań jednostek naukowych zajmujących się demografią, takich jak Komitet Nauk Demograficznych PAN, nie należy „zaradzenie sytuacji demograficznej” w kraju. Jakkolwiek rozumieć to sformułowanie, polityka ludnościowa jest zadaniem rządu. Zadaniem naukowców jest prowadzenie badań, przygotowywanie ekspertyz, doradzanie i opiniowanie różnych działań i inicjatyw. To od rządzących zależy, czy zechcą się z wynikami naszych badań zapoznać i wdrożyć formułowane zalecenia. A, jak widzimy, nie zawsze jesteśmy słuchani

– podkreśliła prof. Gołata.

Jedzenie w szpitalach - dobre czy niedobre? Ten temat od lat budzi wiele kontrowersji. Pacjenci często skarżą się na posiłki, jakie przychodzi im jeść podczas pobytu w szpitalu. Poprosiliśmy czytelników "Głosu Wielkopolskiego", by podzielili się swoimi wrażeniami na temat szpitalnego jedzenia. W poniższej galerii zamieściliśmy zdjęcia przesłane przez naszych czytelników. Zobacz, jak wyglądają posiłki oferowane przez wielkopolskie szpitale --->Czytaj też: Ogromne rachunek po wizycie u dentysty? Zęby można leczyć za darmo! Zobacz, co Ci przysługuje w ramach NFZ

Jedzenie w szpitalach może zaskoczyć! Co jedzą pacjenci? Tak...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kobieta

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

k
kasienka
11 grudnia, 13:20, kasienka:

Lewactwo usadowione w "uczelniach" dostaje wysypki na dzwiek slowa RODZINA, a mdleje na dzwiek okreslenia RODZINA POLSKA.

i robi w pampersy na sama mysl, ze POLSKA RODZINA ma wplyw na wychowanie nastepnych pokolen.

k
kasienka
8 grudnia, 11:42, Gość:

Nie mogę ścierpieć terminu "naukowczyni". Niedługo nie będziemy używać określenia żona - tylko "żonawczymi".A tak na serio - jeżeli jest już ponad 50 płci, to "skandalem" jest używanie odmiany żeńskiej /bo taka jest forma słowa naukowczyni/.

Idiotyzm goni idiotyzm.

11 grudnia, 13:29, kasienka:

Na szczescie jezyk polski jest gleboko ludzki i zawiera slowa opisujace prawidlowo min zdarzenia spoleczne. A wiec nie Christmas ale Boze Narodzenie ( narodziny Boga). nie marriage ale malzenstwo, a wiec = maz bierze zone ( a nie chlopa), ona sie ZENI, a wiec bierze meza, a slowo tolerancja znaczy WYROZUMIALOSC, a nie akceptacje. Jeszcz POprawnosc POlityczna tak daleko w jezyk polski nie wtrynila sie, choc proby odebrania desygnatow nazw przez srodowisko Michnika ma juz 30 letnia tradycje.

ona wychodzi za maz a wiec bierze meza a nie babe, on sie zeni a wiec bierze zone ( a nie chlopa). Dzieki ci Polski Jezyku!

k
kasienka
8 grudnia, 11:42, Gość:

Nie mogę ścierpieć terminu "naukowczyni". Niedługo nie będziemy używać określenia żona - tylko "żonawczymi".A tak na serio - jeżeli jest już ponad 50 płci, to "skandalem" jest używanie odmiany żeńskiej /bo taka jest forma słowa naukowczyni/.

Idiotyzm goni idiotyzm.

Na szczescie jezyk polski jest gleboko ludzki i zawiera slowa opisujace prawidlowo min zdarzenia spoleczne. A wiec nie Christmas ale Boze Narodzenie ( narodziny Boga). nie marriage ale malzenstwo, a wiec = maz bierze zone ( a nie chlopa), ona sie ZENI, a wiec bierze meza, a slowo tolerancja znaczy WYROZUMIALOSC, a nie akceptacje. Jeszcz POprawnosc POlityczna tak daleko w jezyk polski nie wtrynila sie, choc proby odebrania desygnatow nazw przez srodowisko Michnika ma juz 30 letnia tradycje.

k
kasienka
Lewactwo usadowione w "uczelniach" dostaje wysypki na dzwiek slowa RODZINA, a mdleje na dzwiek okreslenia RODZINA POLSKA.
G
Gość
Nie mogę ścierpieć terminu "naukowczyni". Niedługo nie będziemy używać określenia żona - tylko "żonawczymi".A tak na serio - jeżeli jest już ponad 50 płci, to "skandalem" jest używanie odmiany żeńskiej /bo taka jest forma słowa naukowczyni/.

Idiotyzm goni idiotyzm.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet