„Nie zachowuj się tak, bo przyjdzie Baba Jaga”, „Nie odchodź za daleko, bo zabierze cię zły pan…” Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność. Słyszeliśmy je w dzieciństwie i często sami, nieświadomie powtarzamy je swoim dzieciom. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele złego może wyrządzić niewinne – wydawałoby się – straszenie.
O tym, jakie skutki w naszych relacjach z najmłodszymi mogą przynieść groźby, a także o ich wpływie na radzenie sobie z różnymi sytuacjami w dorosłym życiu, rozmawiamy z psycholog Joanna Kuczewską.
Straszenie dzieci zabraniem przez Babę Jagę albo inną potworną postać, jest stare jak świat. Dlaczego w ogóle to robimy? Co chcemy osiągnąć?
Joanna Kuczewska: Robimy to ze względu na dostępność i szybkość takiego działania. Używamy tego sposobu, gdyż znamy go z dzieciństwa, jest łatwo dostępny i wydaje nam się skuteczny. I tak jak w pytaniu – straszenie jest stare jak świat i wszystkim znane.
Straszenie dziecka zabraniem przez Babę Jagę czy innego potwora, jest próbą wymuszenia na nim posłuszeństwa. Specjalnie użyłam słowa „wymuszenie”, ponieważ jest to metoda oparta na wzbudzaniu w dziecku lęku, po to, aby zrobiło to, czego od niego oczekujemy.
Dziecko słysząc taki komunikat zrobi to, co chcemy, a my mamy poczucie, że poradziliśmy sobie z jakimś trudnym dla nas zachowaniem podopiecznego np. z nadmierną ciekawością, odbieganiem od rodzica czy używaniem nieodpowiednich słów.
Co rzeczywiście osiągamy – co dzieje się w umyśle małego, straszonego dziecka, które słyszy, że „przyjedzie czarna wołga” albo zabierze je Buka?
Dziecko słysząc taki komunikat, wykonuje polecenie rodzica ze względu na rodzący się w nim lęk. Oczywiście dzieci posiadają różną wrażliwość, natomiast należy pamiętać, że w ten sposób nie kształtujemy pożądanego zachowania, a tylko zachowanie, które pomaga dziecku uciec przed czymś, czego się boi.
Dziecko straszone tym, że zabierze je Baba Jaga, bo używało przekleństw, nie będzie wiedziało dlaczego nie chcemy, żeby nie używało wulgaryzmów, ani jakie korzyści płyną z używania miłych słów.
Należy pamiętać też o tym, że straszenie dziecka to tak naprawdę bodziec awersyjny – czyli taki, który wywołuje u niego dyskomfort. Jeżeli chcemy trwale zmienić jego zachowanie, powinniśmy sięgnąć do innych metod – takich, które nauczą dziecko jak powinno się zachować oraz przewidywać realne konsekwencje swoich zachowań. Dzięki takiemu podejściu, dziecko będzie mogło korzystać z tej wiedzy w innych sytuacjach.
Natomiast ucząc je, że ma wykonywać polecenia, bo inaczej stanie się coś złego, możemy w dziecku ukształtować „ślepą posłuszność”. W takim przypadku może przejawiać trudności w podejmowaniu działań z powodu rodzącego się w nim lęku. Działań, które pozytywnie wpływałyby na jego rozwój – takich jak poznawanie granic, podejmowanie prób zrozumienia sytuacji i przewidywania realnych konsekwencji, a co za tym idzie podejmowania bardziej świadomych decyzji.
Co więcej, strasząc dziecko postacią z bajek, sprawiamy, że może mieć problem z ocenianiem tego co realne, a co nie. Pamiętajmy, że najmłodsi wierzą w to, co usłyszą od dorosłych. Otrzymując taki komunikat od opiekunów, dostają informację, że postać, którą znają z książek czy telewizji może do nich naprawdę przyjść.
Konsekwencje takiego myślenia mogą się objawiać w tym, że dzieci zaczną bać się różnych, nierealnych postaci i zdarzeń. Nie będą potrafiły przewidzieć realnych konsekwencji swojego działania. Mogą mieć problem z adekwatną oceną sytuacji zagrażającej. Wtedy trudno będzie nam wytłumaczyć dziecku, że „tylko tak mówiliśmy”, a potworów, duchów czy innych fikcyjnych istot nie ma.
Warto przeczytać:
A jak takie straszenie wpływa na relację opiekun-dziecko?
Są dzieci, które pomimo straszenia i tak nie wykonają polecenia rodzica. Wtedy doświadczają sytuacji, w której okazuje się, że rodzic kłamie. Konsekwencją nieposłuchania rodzica nie jest przecież zapowiadane przyjście Baby Jagi... Takie powtarzające się sytuacje poważnie wpływają na relację rodzic-dziecko.
Skoro mama czy tata, czyli osoby, którym dziecko bezgranicznie ufa, oszukują i nikt zły czy straszny po dziecko nie przychodzi, to w innych sytuacjach dziecko także może się spodziewać, że to co mówią opiekunowie się nie zdarzy.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że dziecko może później nie wierzyć w to, co mówią rodzice w sytuacjach realnego zagrożenia. A utrata zaufania do rodziców – wiary w to, że mówią dziecku prawdę – wpływa także na późniejsze relacje interpersonalne.
Efektem stosowania takich metod w dzieciństwie mogą być trudności z zaufaniem drugiej osobie, bez którego nie zbudujemy zdrowej i satysfakcjonującej relacji.
Znane są przypadki osób, u których straszenie w dzieciństwie zaowocowało fobiami w dorosłym życiu. Czy to zdarza się często?
Jeżeli straszymy dziecko tym, że „przyjdzie zły pan”, bo ono coś niedobrze robi – kształtujemy w nim lękowe podejście do prawdziwych osób. Dziecko może zacząć się obawiać np. mężczyzn, co w efekcie nie będzie widoczne tylko w sytuacji, w której to usłyszało.
Lęk może także pojawić się np. w przedszkolu czy w szkole, gdzie może reagować nerwowo np. w interakcji ze starszymi nauczycielami. Z obawy przed reakcją innych osób, pojawić się może niepewność w działaniu, lęk przed ich negatywną oceną.
To, co słyszmy od dorosłych i to, czego doświadczamy w dzieciństwie, ma realny wpływ także na to, jak myślimy jako ludzie dorośli. A co za tym idzie – jak i co czujemy, jak się zachowujemy.
Psychoterapeuci, którzy prowadzą terapie z dorosłymi, mogliby powiedzieć, że strasznie bardzo często ma wpływ, na to jak będziemy sobie radzić, jako ludzie dorośli. Podejmowanie działań powinno się wiązać z pewnością siebie. Działanie w celu unikania lęku, zmniejsza poczucie sprawczości, a co za tym idzie ma wpływ na poczucie własnej wartości.
Czym zastąpić straszenie? Jak inaczej zmotywować dziecko do podjęcia działania, na którym nam zależy?
Przede wszystkim należy pamiętać, że końcowe efekty straszenia są znacznie szersze niż nasze poradzenie sobie z trudną sytuacją. Należy zastanowić się nad sytuacjami, w których sięgamy po tę metodę.
Warto pamiętać, że najważniejsze jest wytłumaczenie dziecku danej sytuacji oraz wzmacnianie zachowania, które chcemy, żeby występowało. Używając przykładu:
Tata straszy dziecko Babą Jagą w przypadku, kiedy ono ucieka – pierwszym krokiem będzie wytłumaczenie dziecku dlaczego nie chcemy, żeby od nas odbiegało, odwołując się do realnych czynników zagrażających. Drugim ważnym krokiem będzie zauważanie zachowania, które chcemy kształtować – chwalimy dziecko, kiedy koło nas idzie.
Często zwracamy uwagę na dziecko dopiero w chwili, w której źle się zachowuje. Tutaj warto popracować nad swoim zachowaniem i poświęcać dziecku uwagę pokazując to np. przez pochwały zachowań, w której chcemy, aby się angażowało.
Naszą rozmówczynią była Joanna Kuczewska – psycholog, logopeda, absolwentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej oraz studiów podyplomowych z zakresu Stosowanej Analizy Zachowania.
Dowiedz się więcej: Czy dorośli to hipokryci, którzy każą kłamać dzieciom? Naukowcy sprawdzili.
Zdrowie całej rodziny pod kontrolą
Zdrowie
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!
- Lidia Popiel wyjawia sekret o Bogusławie Lindzie. Tak naprawdę wygląda ich związek