Operacja i stymulator to sposób na depresję

Agata Pustułka
Pani Grażyna Lis nie ukrywa radości. Już dwa tygodnie po zabiegu poczuła się znacznie lepiej. Może cieszyć się życiem
Pani Grażyna Lis nie ukrywa radości. Już dwa tygodnie po zabiegu poczuła się znacznie lepiej. Może cieszyć się życiem Archiwum GCM
- Dostałam drugie życie. Czuję się wspaniale - mówi cierpiąca na depresję Grażyna Lis z Katowic, którą leczy specjalne urządzenie.

Około 20-30 proc. pacjentów cierpi na depresję lekooporną, czyli taką, której nie da się wyleczyć farmakologicznie. Jedną z takich osób jest Grażyna Lis z Katowic. By jej pomóc, lekarze z Górnośląskiego Centrum Medycznego zastosowali nowatorską metodę polegającą na wszczepieniu stymulatora, który m.in. pobudza wydzielanie serotoniny w organizmie. To ważny hormon, który przekazuje informacje między komórkami mózgowymi, a także działa antydepresyjnie.

Zabieg został przeprowadzony przez neurochirurgów z GCM (pod kierunkiem dr. Krzysztofa Zapałowicza), zaś grupę pacjentów - bo w sumie pięcioro zostanie poddanych operacji - wytypowali psychiatrzy. Stymulator składa się z trzech części: małego urządzenia generującego impulsy prądu o określonej charakterystyce, które umieszcza się w kieszonce piersiowej pacjenta w podobny sposób jak rozrusznik serca. Są też dwie elektrody, którymi owija się nerw błędny. (Stymulator pobudza nerw błędny, a w nim znajdują się włókna prowadzące do mózgu). Trzeci element to głowica magnetyczna do programowania parametrów natężenia czy częstotliwości impulsu. Działa on w rytmie 30 sekund impulsu i pięć minut przerwy.

- Urządzenie to jest stosowane w leczeniu lekoopornej padaczki, a okazało się też skuteczne w leczeniu depresji - wyjaśnia dr Krzysztof Kucia, kierownik Kliniki Psychiatrii i Psychoterapii GCM w Katowicach.

Pacjenci nie odczuwają dyskomfortu związanego z działaniem urządzenia.

Pani Grażyna przyszła wczoraj na spotkanie z dziennikarzami uśmiechnięta, co nie zdarzało się jej od lat, umalowana. Tryskała radością. - Dostałam drugie życie. Tego nie da się opisać - mówiła.

Została poddana zabiegowi dwa miesiące temu. - W ogóle się nie bałam. Liczyłam, że wreszcie będę zdrowa i tak jest - opowiada pacjentka. Dobroczynny wpływ stymulatora poczuła już po dwóch tygodniach od zabiegu. Wcześniej żadne leki jej nie pomagały, choroba pogłębiała się. - Myślę, że źródłem moich problemów były przeżycia rodzinne - mówi kobieta. Niedawno umarł jej mąż, mieszka z synem.

Dr Kucia potwierdza słowa pani Grażyny. - Rzeczywiście, nastąpiła u naszej pacjentki szybka poprawa. Co dwa tygodnie kontrolujemy stan jej zdrowia, wykonując m.in. testy - dodaje lekarz. Chora zażywa też dodatkowo leki, ale ich dawki są zmniejszane.

Pierwsza „operacja depresji” odbyła się w Polsce dopiero w 2009 roku w Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy, choć to metoda dostępna powszechnie w wielu krajach, m.in. w USA czy Niemczech. Katowicki szpital zrobił kolejny krok, by udostępnić takie leczenie pacjentom z województwa śląskiego. Zabieg nie jest tani, koszt urządzenia to kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale co udowodniły światowe doświadczenia - bardzo skuteczny.

- Leczenie tą nowatorską metodą nie byłoby możliwe bez decyzji rektora Śląskiego Uniwersytetu Medycznego o ustanowieniu oddziału neurochirurgii w Górnośląskim Centrum Medycznym, gdzie stosujemy najnowocześniejsze metody leczenia, m.in. udarów - twierdzi dr Krystian Wita, wicedyrektor szpitala.

Wszczepienie stymulatorów to alternatywa dla elektrowstrząsów, które też są stosowane w depresji lekoopornej.

Ryzyko zachorowania na depresję rośnie. Przyjmuje się, że w ciągu życia na sto osób depresję będzie mieć 20-25 kobiet oraz 7-12 mężczyzn.

Depresję nazywa się cichym zabójcą. Często prowadzi do samobójstw. Uznawana jest dziś za jedną z najczęstszych chorób cywilizacyjnych i występuje niezależnie od regionu geograficznego.

Depresję zwykle leczy się farmakologicznie oraz poprzez psychoterapię, co u większości pacjentów daje dobre efekty. Specjaliści są jednak zdania, że wielu Polaków cierpiących na depresję jest źle diagnozowanych, a zatem także źle leczonych.

U

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

S
Smerf Maruda

Najlepszym lekarstwem na depresje jest eutanazja

- 100 % skutecznośc potwierdzona klinicznie :)

G
Gość

nobody64-depresja.pl

 

R
Renata
Właśnie leczę się na depresję i cały czas myślę o tym kiedy umrę bo wymarła mi już cała rodzina i chyba chcę być z nimi dobrze że mam dwoje dzieci i męża i urodził się wnuk. Sama nie wiem co chcę choć biedy nie mam. Wyniszczyła mnie praca. Mam dużą dawkę leków i nie pomagają żyję chwilą. Swój udział ma też psychopatyczny dyrektor .
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet