Rozmowa z dr Beatą Rajbą – psycholożką, filolożką, terapeutką EMDR, copywriterką, graficzką i webdesignerką, wykładowcą kierunku Psychologia na Dolnośląskiej Szkole Wyższej, członkiem Psychology Research Unit for Public Health.
Czym są ciche dni w związku? Czy można je rozpatrywać w ramach kary lub manipulacji?
Ciche dni to forma karania drugiej osoby poprzez odmawianie kontaktu – uporczywe milczenie lub odpowiadanie półsłówkami. Często jest to forma biernej agresji, trwająca wiele godzin, dni lub tygodni. Ciche dni bywają też manipulacją – gdy brak argumentów lub druga strona nie chce im ulec, jest to broń ostateczna, mająca wymusić na partnerze kapitulację, nie dając mu jednocześnie szansy na rozmowę o problemie.
Czytaj: Gaslighting to okrutny rodzaj przemocy psychicznej. Zobacz, na czym polega i jak go rozpoznać
Nie jest natomiast cichymi dniami to, że któreś z partnerów po prostu milczy, bo lubi. Bywa oczywiście, że drugi partner w swojej niepewności odbiera je jako tzw. „strzelanie focha”, jednak to inny rodzaj milczenia, taki wynikający po prostu z tego, że dobrze nam obok siebie i cisza nie przeszkadza. W cichych dniach cisza ciąży jak niestrawność.
Czy ciche dni są domeną kobiet czy mężczyzn? A może obydwie płcie się nimi posługują?
Stereotyp każe mniemać, że ciche dni są domeną kobiet, jednak badania w większości tego nie potwierdzają. Kobiety mają też być bardziej gadatliwe niż mężczyźni, co sprawia, że nie wytrzymują one milczenia zarówno swojego, jak i partnera – i tu badania nie są zgodne, dziewczynki faktycznie mówią o 30 proc. więcej, niż chłopcy, jednak już badania na dorosłych obojga płci często nie wykazują różnic w ilości wypowiadanych słów. Jedno jest pewne – w mniej więcej połowie polskich domów zdarzają się ciche dni, inicjowane zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety.
To, czy zastosujemy karzące milczenie, zależy znacznie bardziej od pozycji w związku, niż od płci. Każdy związek dwojga ludzi ma stronę silniejszą, której zależy mniej i w związku, z tym która dyktuje warunki, i słabszą, która angażuje się bardziej i idzie na większe ustępstwa. Ciche dni stosuje częściej ta strona, której mniej zależy, a więc która może sobie w związku pozwolić na ryzykowną i potencjalnie niszcząca relację strategię, jaką jest dominacja i zmuszanie do kapitulacji.
Czym grozi przeciągające się milczenie między partnerami?
Ciche dni są najgorszą z możliwych strategii, jakie możemy wybrać w sytuacji konfliktu. Nie tylko nie rozmawiamy o problemie, a więc nie szukamy rozwiązania, ale sami w sobie podsycamy urazę, a w partnerze budzimy złość, frustrację, smutek i lęk, wynikające z poczucia odrzucenia i presji. W efekcie narasta napięcie w związku, a relacja niepodtrzymywania zaczyna się sypać. Ciche dni są formą przemocy emocjonalnej, szczególnie niszczącej, gdy stosuje je rodzic wobec dziecka, bo dla niego akceptacja rodziców jest fundamentem samooceny.
Komunikacja jest kluczem do trwania związku. Badania prowadzone na parach pozwalają z 94 proc. pewnością przewidzieć ich rozpad, przy czym przesłankami jest tu obok jawnego nieżyczliwego krytykowania i braku zainteresowania sprawami partnera właśnie – ciężkie od negatywnych emocji – milczenie.
Czym można je zastąpić, jeśli stosowanie takiej metody weszło nam w nawyk?
Jeśli sami mamy tendencję do cichych dni, po prostu przestańmy. Oczywiście łatwiej powiedzieć, niż zrobić, ale na dłuższą metę nie ma związku bez komunikacji. Jeśli nasze spory z partnerem zmieniają się w awantury, wrzaski, wyzwiska, jeśli my lub druga połowa mamy tendencję do manipulacji i odwracania kota ogonem, warto się kłócić mailowo. Jest to technika sekwencyjna, przebiegająca dwuetapowo, której zadaniem jest nauczyć nas się kłócić mądrze.
Gdy się zezłościmy, piszemy wiec maila do partnera, w którym wyrzucamy wszystkie złe emocje, ale tego maila…nie wysyłamy. Idziemy się przejść, ochłonąć, wracamy do komputera i siadamy do drugiego maila, tym razem mając z tylu głowy myśl „Co ja chcę załatwić? Czy załatwię to w ten sposób?”. Takie kłócenie się mailowo uczy nas szanować partnera, a nie dążyć do bezwarunkowej kapitulacji.
Jeśli zaś partner stosuje ciche dni wobec nas, po prostu go zignorujmy. Nic tak nie wytrąca oręża z ręki szantażyście emocjonalnemu, jak świadomość, że jego manipulacja trafia w próżnię i że nikt się nie przejął „karą”.
A czy mogą mieć jakiekolwiek pozytywne skutki dla związku?
Chyba tylko takie, że postawimy na swoim. Ale jakim kosztem?
Dziękuję za rozmowę.