- Całe szczęście, że nie wpadłam w depresję. I że mnie nie wyrzucili z pracy - wzdycha Anna. Nie chce podawać nazwiska: - Wiem, wiem, nic złego nie zrobiłam - uśmiecha się. I tłumaczy, że pracuje w agencji reklamowej, codziennie spotyka się z klientami. Nie chce, by uznali, że nie nadaje się do tej pracy, że nie poradzi sobie ze zleceniami. - Wie pani, jacy są ludzie. Wymyślą coś sobie i koniec - wzrusza ramionami. I jednocześnie przyznaje, że jeszcze rok wcześniej sama miała wątpliwości, czy podoła swoim obowiązkom. I to nie tylko służbowym, ale i codziennym - domowym, rodzicielskim.
- Zorientowałam się, że nic mi się nie chce, że jestem cały czas zmęczona. Najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Sen to było coś, co wychodziło mi najlepiej - opowiada. A w pracy wymagano od niej niebanalnych pomysłów, ciągłego rozwoju, błyskotliwych rozmów z klientami. - Nie dawałam rady. Mimo że zamiast ośmiu godzin siedziałam w pracy po 10-12 - mówi. Zaniedbała też dom. Odkurzanie, zmywanie, sprzątanie - to było ponad jej siły. - Umyć się i wyprać ubrania. Takie minimum sobie postawiłam. Minimum, które jednocześnie było maksimum - uśmiecha się dziś.
A wtedy... w końcu się rozpłakała, gdy kolejny raz na pytanie przypadkowo spotkanej znajomej: „Co słychać?”, była w stanie odpowiedzieć tylko: „Jestem zmęczona”.
Znajoma stała przy niej aż do momentu, gdy zadzwoniła i umówiła się na wizytę do lekarza rodzinnego. - Jej diagnoza była trafna: Hashimoto. Skąd wiedziała? No oczywiście, z autopsji. Jej zdiagnozował ją ginekolog, gdy bardzo długo nie mogła zajść w ciążę - mówi Anna.
- Teraz na szczęście choroba Hashimoto jest dość wcześnie diagnozowana, bo pacjentki często same robią badania albo - gdy gorzej się czują - od razu zgłaszają się do lekarza rodzinnego lub specjalisty - przyznaje prof. Irina Kowalska, endokrynolog z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Według niej wynika to przede wszystkim z większej świadomości. - O tej chorobie coraz częściej mówi się w telewizji, można przeczytać o niej w kolorowej, ale i codziennej prasie.
Wiele celebrytek opowiada o tym, że źle się czuły i zdiagnozowano u nich chorobę Hashimoto. Rozpoczęły leczenie i czują się znacznie lepiej - dodaje. I wyjaśnia, czym w ogóle jest to Hashimoto. - To choroba autoimmunologiczna (przewlekłe autoimmunologiczne zapalenie tarczycy), czyli system immunologiczny wytwarza przeciwciała skierowane przeciwko komórkom własnego organizmu. Choroba Hashimoto może przebiegać z wolem, może też prowadzić do zanikowego zapalenia tarczycy.
No właśnie - bo nie zawsze choroba Hashimoto wymaga leczenia. Leczymy wtedy, kiedy mamy objawy niedoczynności tarczycy. Bo to właśnie występowanie objawów niedoczynności tarczycy sprawia, że kobiety - bo choroba najczęściej dotyka kobiet po 50. roku życia - czują się źle.
- Tarczyca kontroluje szereg przemian w organizmie. Odpowiada za równowagę metaboliczną, wpływa na metabolizm komórkowy, ale również na serce, na odczuwanie temperatury ciała. Chorym kobietom cały czas jest zimno - wyjaśnia profesor Kowalska. To jednak nie wszystko.
Pacjentki skarżą się, że czują się osłabione, zmęczone, senne, ospałe. Zauważają często wypadanie włosów, przerzedzenie brwi, suchą skórę, mimo że do tej pory takie zjawisko nie występowało. Obserwuje się też często tendencję do wzrostu masy ciała. U kobiet miesiączkujących może dochodzić do wydłużenia cyklu miesięcznego. Krwawienia miesięczne są bardziej obfite, a to może doprowadzić do niedokrwistości.
Na szczęście - jak mówi - dzięki wcześnie przeprowadzonej diagnostyce nie zdarzają się już prawie - jak to miało miejsce wcześniej - przypadki ciężkiej niedoczynności tarczycy, wymagające leczenia szpitalnego.
Należy pamiętać, że choroba Hashimoto często współistnieje z innymi chorobami o podłożu autoimmunologicznym, na przykład z cukrzycą typu 1, reumatoidalnym zapaleniem stawów, bielactwem czy łuszczycą. A do tej pory tak naprawdę nie wiadomo jak zapobiegać chorobom autoimmunologicznym. - Na pewno dużą rolę w powstawaniu tych chorób odgrywa predyspozycja genetyczna - mówi prof. Irina Kowalska. - Natomiast prostej odpowiedzi na pytanie, dlaczego są wytwarzane przeciwciała przeciwko własnym komórkom na dzień dzisiejszy nie ma.
Na szczęście łatwo jest rozpoznać chorobę Hashimoto. - Jeśli podejrzewamy autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, to zwykle wykonujemy badanie ultrasonograficzne tarczycy oraz badania hormonalne, w pierwszej kolejności oznaczamy stężenie hormonu tyreotropinowego - ono nam mówi, czy tarczyca prawidłowo funkcjonuje - wyjaśnia endokrynolog. Do rozpoznania potrzebne jest też oznaczenie przeciwciał przeciwtarczycowych. Leczenie też nie jest skomplikowane. - Podajemy pacjentowi z zewnątrz to, czego mu brakuje - czyli hormon tarczycy. Leczenie jest bezpieczne i w zasadzie po kilku miesiącach udaje nam się dobrać odpowiednią dawkę.
Prof. dr hab. Irina Kowalska specjalista chorób wewnętrznych, endokrynologii, diabetologii z Kliniki Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
Ważne, żeby chorzy przestrzegali prostej zasady. Tabletkę mają brać codziennie rano, pół godziny przed pierwszym posiłkiem. I zwykle objawy ustępują...
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!