Sięgamy po tabletki zamiast ruszać się i jeść owoce

red
Pixabay
Coraz więcej z nas idzie na łatwiznę. Kupuje suplementy diety, łyka je i mimo że spędza cały dzień na kanapie liczy, że tabletki sprawią, że będzie zdrowszy.

Na polskim rynku mamy ponad 10 tysięcy rodzajów suplementów, które często zawierają te same składniki, ale w różnych konfiguracjach. Większość znajduje nabywców. Rocznie wydajemy na suplementy kilka miliardów złotych. Ale jak tu nie ulec, skoro przez cały dzień telewizja bombarduje nas reklamami o cudownych preparatach, które od razu wzmocnią naszą odporność, w kilka godzin postawią na nogi, przegnają stres, pomogą zasnąć i w mig odchudzą. A każdy z nich jest najlepszy. I ludzie w to wierzą.

- To dla mnie niezrozumiałe, bo z jednej strony zachłystujemy się zdrowym stylem życia, z drugiej chcemy sobie to życie mocno ułatwić - mówi prof. Zbigniew E. Fijałek z Narodowego Instytutu Leków.

- Wierzymy, że wystarczy łyknąć tabletkę i ona zapewni nam zdrowie, długowieczność i figurę modelki. Najbardziej jednak dziwi to, że wielu emerytów nie stać na leki, na dobre jedzenie, a stać ich na suplementy diety. Widocznie łatwowierny senior, który przez 10 godzin siedzi przed telewizorem i ogląda program przerywany reklamami o suplementach, myśli sobie „jak ich nie kupię, to nie przeżyję”. Uważam, że największą krzywdę robią suplementom ich producenci, którzy wykupują reklamy. Z kolei jeśli nie będą ich reklamować, to ludzie ich nie kupią - i tak koło się zamyka - dodaje profesor.

Największe szaleństwo dotyczy zestawów witamin. Coraz więcej osób czuje wręcz przymus ich zażywania. To samo dotyczy minerałów i mikroelementów. Są panaceum na wszystko: ochronią przed miażdżycą, chorobą wieńcową, udarem mózgu, a nawet przed nowotworami, zapewnią wigor do końca życia. Tyle reklama, bo w medycynie nie ma dowodów na to, że to prawda.

Odkrywca witaminy C Linus Pauling łykał jej po 15 gramów dziennie, czyli łyżkę stołową, i przeżył 91 lat. Uważał, że ta witamina uchroni człowieka od raka oraz wszystkiego złego. Sam jednak zachorował od jej nadmiaru, na kamicę nerkową. Z ostatnich doniesień naukowców amerykańskich wynika, że zażywanie ogromnych dawek witaminy C może się przyczynić do powstawania złogów w tętnicach szyjnych. Lepiej więc ograniczyć się do jej przyjmowania wtedy, gdy łapie nas przeziębienie.

Mogą wypaść włosy

W krajach rozwiniętych, do których należy Polska, choroby spowodowane brakiem witamin czy minerałów to już rzadkość. Mamy bowiem dostęp do świeżych warzyw i owoców przez cały rok.

- Ja nie słyszałem, żeby Polacy cierpieli na awitaminozę - podkreśla profesor Fijałek. - Może brakuje nam witaminy D3, zwłaszcza zimą, bo za mało jest słońca. Ale nic poza tym. Stosowanie suplementów diety zamiast pełnowartościowej diety jest niepotrzebne, a może okazać się szkodliwe. Przecież zwykle zjadamy naraz jedno-dwa jabłka, a nie kilogram. Wiemy, że mógłby nas rozboleć brzuch. Tymczasem ludzie kupują nierzadko kilka rodzajów suplementów i stosują je jednocześnie, nie mając chyba pojęcia, że każdy z nich posiada zbliżony skład. Pacjenci potrafią przedawkować jakąś witaminę nawet 25 razy. I to jest naprawdę niebezpieczne.

Witaminy dzielą się na rozpuszczalne w wodzie i w tłuszczach, o czym przeciętny człowiek nie musi wiedzieć. Do tej drugiej grupy należą: A, D i K, które, jeśli zostaną przedawkowane, mogą wywołać hiperwitaminozę. Szczególnie niebezpieczna jest witamina A, której nadmiar powoduje zaburzenia w układzie nerwowym, utratę łaknienia, powiększenie wątroby, śledziony, zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Jeśli ktoś przesadza z witaminą A, mogą mu wypadać włosy i brwi, jego skóra stanie się sucha i szorstka. Najlepiej więc witaminę A dostarczać sobie w pożywieniu, jedząc surową marchew lub pijąc z niej sok. Spore jej ilości znajdziemy też w kalafiorach, kabaczkach, kukurydzy, pomidorach, szpinaku, papryce i rzodkiewce.

Bardzo łatwo można przedawkować selen, który ma ponoć działanie przeciwnowotworowe. Tymczasem wiele suplementów go zawiera. - Trzeba pamiętać, że w przypadku selenu granica między dawką bezpieczną a niebezpieczną jest niewielka - ostrzega dyrektor Narodowego Instytutu Leków.

Tabletki z garażu

Suplement, według oficjalnej definicji, to produkt spożywczy, który ma pomóc w uzupełnieniu normalnej diety. Zawiera on w skoncentrowanej formie witaminy, minerały, które naturalnie występują w żywności. Mogą to też być zioła lub inne składniki roślin, aminokwasy, enzymy i metabolity.

Suplementy diety przypominają leki, mają kształt tabletek, kapsułek, choć nimi nie są. Ale pacjenci często nie odróżniają jednych od drugich. Mają zaufanie do tego, co kupują. I tu tkwi pułapka. Bo każdy lek, nim zostanie dopuszczony do sprzedaży, musi zostać najpierw zarejestrowany przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, a wcześniej przejść długą drogę prób. Suplementy diety takiej procedury nie wymagają. Dopuszcza je do obrotu Główny Inspektor Sanitarny, gdyż są traktowane jako żywność. Mogą być produkowane wszędzie.

- Zarówno w dobrze wyposażonym laboratorium, mieszkaniu, jak i w garażu, bo nikt tego precyzyjnie nie określa - zaznacza prof. Fijałek. - Gdyby rejestracja była konieczna, to aż tylu suplementów na rynku by nie było. Nie chciałbym potępiać w czambuł wszystkich tego typu produktów, bo w sprzedaży są też suplementy, które były kiedyś lekami. To na przykład zioła z naszego obszaru geograficznego, które mają udowodnione działania, są naprawdę skuteczne w pewnych przypadkach. Przecież od zawsze piło się herbatę z lipy czy bzu czarnego na przeziębienie, rozgrzanie. Tylko że kiedyś zioła stosowało się, bo były potrzebne, a nie dlatego, że je reklamowano. Tymczasem utarło się przekonanie, że preparaty z ziół można zażywać do woli i bezkarnie, gdyż są sprawdzone i mają słabe działanie. Zapomina się, że stosowane w nadmiarze bywają bardzo niebezpieczne - podkreśla.

Za przykład profesor daje popularną naparstnicę, która zawiera substancję dodawaną do leków nasercowych, ale przedawkowana może wywołać śmierć. Podobnie jest z belladonną, zwaną wilczą jagodą.

Brak rejestracji w przypadku suplementów diety spowodował, że ich sprzedaż wymknęła się spod kontroli. Można je kupić w sklepie, kiosku, na stacji benzynowej, w supermarkecie. Suplementy nazywane „eliksirami zdrowia lub urody” są też rozprowadzane na coraz większą skalę przez internet. Można wtedy wcisnąć ludziom, co się chce. Często bezkarnie.

Zamiast sałatki pigułka

- Część suplementów ma tak nikłe działanie zdrowotne, że trzeba by je łyżkami jeść, aby na coś pomogły lub zaszkodziły - mówi Marek Brach, lekarz. - Rodzic, zamiast dać dziecku jabłko, gruszkę czy winogrona, wciska mu suplement i w ten sposób uspokaja sumienie, że dba o niego należycie. Zwykła cebula jest lepszym źródłem witaminy C niż tabletka. Że szczypie, nieładnie pachnie - trudno. Z kolei witaminy E dostarczy surówka z potartej marchewki z oliwą. Ale nie chce się zrobić sałatki, tylko podaje kolejną kapsułkę.

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
K.

Też uważam, że jeśli brać witaminy to tylko w naturalnej postaci. Sam stosuję jako uzupełnienie diety picie soków z warzyw i owoców wg. porad terapiasokami.pl/gdzie-szukac-witamin i cieszę się dobrym zdrowiem, mam dużo energii. Soki sam wyciskam w wyciskarce wolnoobrotowej aby zachować max. ilość witamin i enzymów. Szczególnie polecam sok z buraka, selera, marchewki, jabłka i imbiru. Natomiast nie polecam żadnych sztucznych suplementów z apteki, skoro mamy naturalne witaminy jakie dała nam natura.

p
piona

Na co dzień nie biorę witamin, stawiam na zdrową dietę. No jedynie witaminę D biorę w okresie jesienno-zimowym. Ale np. w ciąży to zupełnie co innego. Na niektóre rzeczy nie mamy ochoty, innych nie możemy, a trzeba dostarczyć tych składników już dla dwojga. Wtedy koniecznie trzeba sięgnąć po tabletki, ale tez bez przesady. Nie trzeba łykać wszystkieo. Mój lekarz prowadzący polecił mi mama DHA, skład krótki, tylko to, co niezbędne, witamina D, kwasy DHA, jod, magnez, no i oczywiscie kwas foliowy.

 

D
Daniel
kolejny przykład potwierdzający że większość z nas jest podatnych na manipulacje.
Brak samodzielnego myślenia-podatny grunt dla wszelkiej maści polityków, sprzedawców, banków itd
Raj na ziemi.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet