Zakochanie to nie miłość to emocjonalny „haj”. Chemia miłości to związek hormonów, neuroprzekaźników i innych substancji. Tak działa na mózg

Monika Góralska
Opracowanie:
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Chemię miłości można opisać jako działanie kombinacji hormonów, neuroprzekaźników i innych związków chemicznych. Zakochanie zaś to tylko jeden z etapów miłości – najbardziej namiętny i najprzyjemniejszy – powiedział PAP dr hab. Karol Kacprzak, chemik z UAM w Poznaniu. Od zakochiwania się i bycia na emocjonalnym „haju” można się uzależnić, ale nie można utożsamiać tego z miłością. Miłość to uczucie złożone, wieloetapowe i dążące do rozwoju przez całe życie, a nie tylko chwilowa i szybko przemijająca ekscytacja.

Spis treści

Chemia miłości to działanie hormonów, neuroprzekaźników i innych związków na mózg

Dr hab. Karol Kacprzak z Zakładu Chemii Medycznej Wydziału Chemii Uniwersytetu Adama Mickiewicza powiedział, że za procesy miłosne w 90 proc. odpowiada mózg, na który działają neuroprzekaźniki, hormony i substancje białkowe, a także lotne nośniki informacji o partnerze. Pobudzony układ nagrody i szlak dopaminowy powodują spadek aktywności kory przedczołowej, czyli obszaru odpowiedzialnego za krytycyzm, racjonalizm i hamowanie się przed skrajnie emocjonalnymi odruchami.

Para zakochanych patrzy sobie w oczy i robi serce z dłoni
Zakochanie trwa 2-3 lata i jest to czas najbardziej ekscytujący. Gdy mija może pojawić się kryzys w związku prowadzący do rozstania lub rozwoju. martin-dm/gettyimages.com

Zakochanie – dodał naukowiec – to tylko jeden z etapów miłości, znany jako „syndrom amorosum”. Niemniej jednak uważać go za samą miłość to błąd – przekonywał chemik – to tylko ekscytujący wstęp.

– Zakochanie jest najprzyjemniejsze, najmilsze, bo i związków chemicznych jest tu całkiem sporo. W obrębie mózgu funkcjonują dopamina, adrenalina i noradrenalina. Oprócz neuroprzekaźników i hormonów istnieją również substancje białkowe, jak oksytocyna i wazopresyna czy 2-fenyloetyloamina – wyliczał Kacprzak.

Zakochani są na emocjonalnym „haju”

Tłumaczył, że wszystkie neurotransmitery drobnocząsteczkowe, przede wszystkim dopamina, stymulują ośrodek przyjemności w mózgu, co może prowadzić do uzależnienia. Istnieją również genetyczne skłonności do uzależnień emocjonalnych, takich jak hazard, seksoholizm czy właśnie namiętne zakochiwanie się związanych z wysokim poziomem dopaminy. Niedobór dopaminy powoduje dysfunkcje behawioralne i psychiczne, za to jej skoki ekscytują, powodują uczucie „haju” i chwilowego bardzo intensywnego szczęścia.

Rozmówca PAP przypomniał, że nauka mówi też sporo o roli feromonów, czyli lotnych nośników informacji, w procesie zakochiwania się.

– Gdy poczujemy czyjś zapach, nasz mózg niejako skanuje tę osobę. Niektóre badania wykazywały, że kobiety preferują zapach partnera o maksymalnie różnym kompleksie zgodności tkankowej MHC, co mogłoby skutkować większą skutecznością układu odpornościowego u potomstwa. Nowsze badania złagodziły to stanowisko. Ale feromony to przecież nie jest jedyna determinanta naszych decyzji. Jesteśmy uwarunkowani kulturowo i społecznie, mamy swoje ideały piękna kobiecego czy męskiego. Również inne atrybuty związane z drugim człowiekiem, poza jego wyglądem mogą powodować wyrzut dopaminy do układu nagrody w mózgu – powiedział dr Kacprzak.

Czy zatem można przedłużyć stan zakochania, żeby dłużej być na emocjonalnym „haju” i odczuwać związane z tym ulotne szczęście?

Zakochanie trwa zwykle dwa lata, może nieco dłużej w przypadku związku na odległość. W późniejszych etapach związku mija efekt nowości i zaskakiwania się w relacji, reakcje układu nagrody ulegają osłabieniu. Wtedy potrzebujemy silnych (albo całkiem nowych) bodźców oraz coraz więcej dopaminy, żeby wywołać porównywalne stany emocjonalne – odparł chemik z UAM.

Podkreślił przy tym, że poczucie bezpieczeństwa to atrybut miłości przyjacielskiej. A to właśnie ona – zgodnie z ludzkim doświadczeniem oraz pracami naukowymi – jest tym najtrwalszym i najbardziej satysfakcjonującym rodzajem miłości, która nie zna ograniczenia w czasie.

Dojrzała miłość to miłość przyjacielska i radość z bycia razem

Dr Kacprzak zwrócił uwagę, że zmiana poziomu emocji po 2-3 latach koreluje z pierwszą falą rozstań czy rozwodów obserwowanych u par z takim właśnie stażem. Jego zdaniem w przetrwaniu tego etapu nie pomaga popkulturowe uproszczenie miłości i sprowadzenie jej właśnie tylko do tego romantycznego etapu.

Aby odnaleźć w sobie emocje towarzyszące zakochaniu, warto, zdaniem naukowca, organizować romantyczne randki, niespodzianki, różnego rodzaju wspólne emocjonujące doświadczenia. Element zaskoczenia powoduje wyrzut dopaminy zarówno u osoby przygotowującej niespodziankę, jak i u tej, która jest odbiorcą.

– Oczywiście po kilku latach nie będzie to już tak stały i intensywny miłosny rausz, z jakim kojarzy się pierwszy okres zakochania. Ale w okresie miłości przyjacielskiej nie jest on już najbardziej oczekiwanym stanem, w przeciwieństwie do poczucia bezpieczeństwa i frajdy ze zwykłego bycia razem – uważa Karol Kacprzak.

Taka miłosna stagnacja, dająca poczucie bezpieczeństwa i spokoju może być nudna dla osób, które są uzależnione od emocjonalnego i ogłupiającego „haju”, jaki daje zakochanie. Wtedy u osób niedojrzałych emocjonalnie może pojawić się chęć znalezienia kolejnej osoby, poza związkiem, która na nowo pobudzi ośrodek przyjemności w mózgu (dodajmy, że znajduje się on w najbardziej prymitywnej i instynktownej jego części zwanej w psychologii „gadzim mózgiem”).

Stąd często biorą się zdrady, rozwody i rozpad długoletnich związków. Należy sobie jednak zadać pytanie czy warto ulegać chwilowym podnietom, bo można nie tylko chwilowo stracić rozum, czyli zdolność racjonalnego myślenia, ale też przekreślić swoje życie emocjonalne i rodzinne.

– A jeśli się człowiekowi ów 'syndrom amorosum' trafi poza związkiem, wówczas warto wiedzieć, że i to będzie kwestią czasu i przewartościować, czy nowe emocje są warte rezygnacji z dojrzałej miłości przyjacielskiej – dodał ekspert.

Jak zaznaczył, fakt, że para jest heteroseksualna albo homoseksualna nie wpływa na to, że owa miłość przyjacielska pojawia się wcześniej albo później i jest mocniejsza. Aparat neurochemiczny działa niezależnie od płci partnerów. Oksytocyna i wazopresyna oraz endorfiny mają działanie kojące, przeciwbólowe i – zarówno na etapie zakochania, jak i późniejszej miłości przyjacielskiej nie ma znaczenia, czy ktoś woli mężczyzn, czy kobiety.

Miłość romantyczna ogłupia, upośledza racjonalne myślenie

W kontekście neurochemii mózgu to, co dzieje się po rozstaniu, nie jest nazywane syndromem złamanego serca. Nie pojawia się wówczas odmiennie działający na mózg „koktajl” hormonów.

– Miłość romantyczna ogłupia. A dzieje się tak dlatego, że spada aktywność kory przedczołowej, czyli obszaru odpowiedzialnego za nasze procesy poznawcze. Manie, szaleństwa, skłonności do zachowania się wbrew własnemu interesowi – to wszystko efekty tych zaburzeń – opisał rozmówca PAP.

Jak dodał, po rozstaniu mogą pojawić się zachowania autoagresywne, bezsilność, nietrafiona analiza własnych szans na szczęście w przyszłości.

– To nadmiar dopaminy powoduje upośledzenie racjonalnego myślenia. Trudno dopatrywać się innych przyczyn neurochemicznych takiego krachu, ale być może są – wskazał chemik.

Współczesne techniki obrazowania pracy mózgu, takie jak funkcjonalny rezonans magnetyczny czy tomografia emisyjna, potrafią bardzo dokładnie zlokalizować obszar w mózgu, który zostaje pobudzony w związku z partnerem. Eksperymenty polegające na prezentowaniu badanym zdjęć ukochanych osób pozwalają odróżnić obszary odpowiedzialne za miłość macierzyńską czy zakochanie romantyczne (jeden obszar) oraz za pobudzenie seksualne (inny obszar).

Badania miłości to dojrzała nauka, mnóstwo publikacji w obszarze chemii, biologii, w medycynie i w psychologii, nie wspominając o filozofii, etyce czy religii – zgromadzona została solidna porcja wiedzy – podsumował naukowiec UAM.

Polecjaka Google News - Strona Zdrowia

Uzupełnij domową apteczkę

Źródło:

Polska Agencja Prasowa

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet